Donald Trump, 78-letni były prezydent USA, kiedyś był sceptykiem w kwestii kryptowalut, ale dał się do nich przekonać. Spodobała mu się emisja własnych NFT. Kamala Harris, 59-letnia wiceprezydent USA, jak dotąd sprawia wrażenie, że ma mgliste pojęcie o branży kryptowalut.
W tym wyścigu prezydenckim naprawdę będzie się liczył każdy głos. Rozumie to republikański kandydat Donald Trump i sięga po poparcie rosnącej rzeszy entuzjastów kryptowalut. – Jeśli bitcoin ma urosnąć aż na Księżyc, to chcę, by Ameryka przewodziła mu na tej drodze – zadeklarował były prezydent na niedawnej konferencji Bitcoin 2024 w Nashville. Demokratyczna kandydatka Kamala Harris już natomiast została obsadzona w tej grze w roli czarnego charakteru. Internet obiegł przeciek z jej prywatnej wypowiedzi, w której rzekomo stwierdziła, że bitcoin to „pieniądz przestępców”.
Historia nawrócenia
– Zakończę wymierzoną w kryptowaluty kampanię Joe Bidena i Kamali Harris – zapowiedział Trump. Obiecał przyjazne regulacje dla branży, stworzenie zalążku narodowego zasobu bitcoinów (stworzonego z kryptowalut przejętych przestępcom przez różne agencje rządowe) i wyrzucenie ze stanowiska Gary’ego Genslera, obecnego przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC). Gensler ma opinię urzędnika nieprzychylnego kryptowalutom. Choć za jego rządów SEC zgodził się na powstanie pierwszych SPOT-owych ETF-ów opartych na bitcoinie i ethereum, to stało się tak dopiero po wyroku sądu nakazujących zmianę interpretacji przepisów. SEC był w ostatnich latach wielokrotnie oskarżany przez przedstawicieli branży kryptowalutowej o ograniczanie jej rozwoju, a jednocześnie o dopuszczenie się zaniedbań, które pozwalały na kryminalną działalność giełdy FTX. Gensler ma więc wśród entuzjastów kryptowalut złą opinię, która kładzie się cieniem również na całej obecnej, demokratycznej administracji.
Należy jednak pamiętać, że Trump, gdy był prezydentem, postrzegał branżę kryptowalutową dosyć sceptycznie. Mówił m.in., że wirtualne waluty, to klasa aktywów „oparta na powietrzu”. „Mamy jedyną prawdziwą walutę w USA i jest ona coraz silniejsza. Nazywa się ona »dolar amerykański«!” – tweetował w 2019 r. Sprawiał wówczas wrażenie starego człowieka, który nie rozumie nowych technologii w finansach. Po zakończeniu swojej kadencji miał jednak czas i ochotę wysłuchać przedstawicieli branży kryptowalut, którzy przekonali go do tej klasy aktywów.
Według agencji Bloomberga jedną z osób, które przekonały Trumpa do aktywów kryptowalutowych, był jego przyjaciel Bill Zanker, szef fundacji edukacyjnej The Learning Annex. To on jako pierwszy zaproponował, by Trump wyemitował NFT (czyli cyfrowe obrazki oparte na technologii blockchain) ze swoją podobizną. Trump zdecydował się na ich emisję w maju 2024 r. Sprzedał 47 cyfrowych kart kolekcjonerskich ze swoim wizerunkiem po 99 USD za sztukę. Trochę narzekał na dosyć niską cenę, ale ta emisja wyraźnie mu się spodobała. (Wcześniej NFT emitowała jego żona Melania). Mocno angażował się w tworzenie projektów swoich NFT, a podczas prac zadawał ekspertom pytania dotyczące kryptoaktywów.