Jest jeszcze przestrzeń do kontynuacji hossy w Warszawie

Krajowe indeksy już od 15 miesięcy poruszają się w trendzie wzrostowym i mimo noworocznej zadyszki nadal pozostają blisko szczytów wszech czasów. Sprawdzamy wraz z ekspertami, jak długo może jeszcze utrzymać się rynek byka na polskim rynku akcji.

Publikacja: 14.01.2024 15:07

Jest jeszcze przestrzeń do kontynuacji hossy w Warszawie

Foto: AdobeStock

Obecna fala zwyżek na warszawskiej giełdzie rozpoczęła się 14 października 2022 r. Od tego czasu mija właśnie 15 miesięcy, w trakcie których WIG przeszedł od mocnego wyprzedania do nowych rekordów, które ustanawiał w ostatnich tygodniach. Pytanie, co dalej. Ile przed nami może być jeszcze wzrostowych miesięcy, nim hossa wyczerpie swój potencjał?

Parkiet

Hossa dojrzewa

Eksperci podkreślają, że hossa na GPW weszła już w zaawansowana fazę, co jednak w żadnym wypadku nie przekreśla szans na jej kontynuację. Takie wnioski przynajmniej płyną z analogii z poprzednich okresów. – Po 15 miesiącach od ostatniego cyklicznego dołka WIG-u hossa na GPW jest już na pewnym etapie zaawansowania, aczkolwiek nadal widzę przestrzeń do jej kontynuacji w średnim terminie. Statystycznie od dołka do szczytu mijało średnio 28, a w najgorszym przypadku 19 miesięcy. Z kolei kolejne szczyty były od siebie oddalone średnio o 40 miesięcy (tzw. cykl Kitchina), a w najgorszym przypadku o 22 miesiące – dla porównania ostatni szczyt hossy odnotowany został w październiku 2021 r., czyli minęło od tego czasu jak na razie 26 miesięcy – zauważa Tomasz Hońdo, analityk w Quercus TFI. Pozytywnym sygnałów wskazujących na możliwość utrzymania pozytywnego trendu dostrzega więcej. – Z kolei analiza oparta na zachowaniu globalnego wskaźnika wyprzedzającego koniunktury OECD pokazuje, że WIG szczyt ustanawiał średnio dziesięć miesięcy po przekroczeniu przez ten wskaźnik progu 100 pkt. Obecnie dawałoby to okolice czerwca br. jako termin potencjalnego wyczerpania hossy. Ta sama metoda pozycjonuje szczyt WIG-u w okolicy 85–86 tys. pkt – wylicza ekspert.

Także w ocenie Konrada Ogrodowicza, zarządzającego funduszami w Superfund TFI, bazując na porównaniach z poprzednimi cyklami giełdowych, jest duża szansa, że na GPW zobaczymy nowe rekordy głównych indeksów. – Od blisko 15 lat indeks WIG przebywa w konsolidacji i okresy wzrostów i spadków są cykliczne. Hossa trwa średnio od 20 do 25 miesięcy. Obecnie rynek rośnie od 15 miesięcy, więc cykliczność wskazuje, że pozostało nam od pięciu do dziesięciu miesięcy wzrostów. W tym okresie liczyłbym na wzrost indeksu do 85–90 tys. punktów, czyli jeszcze o około 15 proc. – dodaje Ogrodowicz.

– Oczywiście tym razem może być zupełnie inaczej i wyrwiemy się z tej cykliczności, natomiast jest za wcześnie na takie rozważania. Moim scenariuszem bazowym jest kontynuacja hossy przynajmniej do połowy 2024 r. – podkreśla ekspert.

Czytaj więcej

Detal i biotechnologia rokują najlepiej

Paliwa do zwyżek nie powinno zabraknąć

Istotnym wyznacznikiem zaawansowania hossy jest „rozlewanie” się zwyżek na szeroki rynek. Jest to efekt większej aktywności krajowych funduszy oraz inwestorów indywidualnych zachęconych atrakcyjnymi stopami zwrotu. – Obecna hossa trwa już 15 miesięcy i w mojej ocenie wkraczamy w zaawansowany etap tego trendu. Potwierdzeniem tej tezy będzie lepsze zachowanie mniejszych spółek na tle dużych – wskazuje Ogrodowicz.

Zdaniem analityków mniejsze spółki mają sporo do nadrobienia względem największym firm, które mogły liczyć na popyt inwestorów zagranicznych. Jest więc szansa, że w kolejnych miesiącach zwyżki w większym stopniu obejmą akcje spółek z szerokiego rynku, którym dodatkowo będzie sprzyjać odbijająca gospodarka. – Bieżący rok dla krajowych akcji powinien być kształtowany przez dodatnie przepływy do funduszy akcji, potencjał dywidend oraz sprzyjające warunki makro z silną pozycją konsumenta. Trajektoria dezinflacji ma szansę przełożyć się na wycenę przez inwestorów scenariusza dalszych obniżek stóp procentowych. Jednocześnie przyspieszy wzrost PKB, przez co – w ramach standardowego cyklu rotacji aktywów – powinniśmy zadomowić się w fazie dezinflacyjnego ożywienia gospodarczego, które zwykle faworyzuje akcje. Oznacza to, że krajowe indeksy akcji mają podstawy, by kontynuować umocnienie, dążąc do wyceny na poziomie średniego historycznego C/Z liczonego na podstawie oczekiwanych zysków na najbliższy rok (dla WIG średnia tego wskaźnika to ok. 12 w porównaniu z niespełna 9 obecnie) – szacuje Piotr Kaźmierkiewicz, analityk BM Pekao. Podkreśla, że nawet jeśli bieżący etap luzowania monetarnego miałby być słabszy niż przeciętnie, to z historii poprzednich cykli płynie wniosek, że pierwszy rok po pierwszej obniżce stóp przez RPP jest okresem wybitnie sprzyjającym inwestycjom na GPW. – Przeciętne umocnienie WIG wynosi bowiem ok. 30 proc., co w bieżących warunkach oznaczałoby dotarcie indeksu szerokiego rynku do okolic 87 tys. pkt. Spora część ruchu co prawda jest już za nami, przez co dynamika wzrostu WIG stopniowo będzie słabnąć. Wciąż jednak perspektywa umocnienia mieści się w zakresie wysokich kilkunastu procent, co z kolei jest spójne ze standardowym przebiegiem WIG-u po minięciu cyklicznego dołka, który urealniony o inflację w drugim roku hossy wyraźnie zmniejsza tempo wzrostów – wyjaśnia.

Czytaj więcej

Finisz funduszy polskich akcji godny całego udanego roku

Tempo zwyżek będzie mniej efektowne

Na nowe maksima krajowych indeksów w 2024 r. liczy Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI, ale od razu zaznacza, że, raczej nie powinniśmy oczekiwać stóp zwrotu porównywalnych do ubiegłorocznych. – Przemawiają za tym dwa argumenty: według prognoz poziom zysków generowanych przez firmy z perspektywy całego indeksu się nie zmieni, a dalszy wzrost mnożników wycen (np. wskaźnika ceny do zysku), których odbudowa była głównym źródłem ubiegłorocznych wzrostów, ma dość ograniczony potencjał do kontynuacji. Wciąż wysoka inflacja i tym samym wysoki koszt pieniądza w Polsce powinny wpływać na utrzymanie mnożników wycen na poziomach niższych niż średnia z poprzednich dwóch dekad, gdy inflacja wynosiła średnio 2,5 proc., a nie ponad 6 proc., jak obecnie. Dlatego trudno oczekiwać, że z obecnego poziomu wskaźnika C/Z dla indeksu WIG, wynoszącego około 8,5–9, będziemy w stanie szybko powrócić do historycznej średniej dla naszego rynku, czyli 12,5. Podniesienie tego wskaźnika np. do 10 w 2024 r. i tak byłoby sporym dokonaniem – wyjaśnia ekspert.

Kolejnym hamulcem dla rynku może być mniej entuzjastyczne niż w 2023 r. podejście inwestorów do banków, bez których trudno sobie wyobrazić hossę na warszawskiej giełdzie. – Choć sektor bankowy, główna siła pociągowa ubiegłorocznego powrotu do fundamentów, wciąż może pokazywać rekordowe wyniki i odzyskiwać zaufanie inwestorów, szczególnie zagranicznych, to jednak skala dotychczasowej poprawy wycen w tej branży była na tyle znacząca, że trudno oczekiwać równie istotnego wpływu banków na warszawskie indeksy jak w ub.r. – uważa Niedzielewski. Wskazuje jednak, że wsparciem dla naszych banków może się natomiast okazać kontynuacja dobrego zachowania segmentu finansowego w Europie Zachodniej (na co może wskazywać siła europejskich banków w pierwszych dniach nowego roku).

Hossy na warszawskiej giełdzie coraz krótsze

O trwającej już prawie 15 miesięcy hossie na krajowym rynku akcji nie można jeszcze powiedzieć, że jest przesadnie długa albo efektowna. Na tle pięciu poprzednich rynków byka zwyżka wypracowana tym czasie przez WIG, wynosząca ok. 67 proc. (licząc od szczytu na poziomie 79 tys., jest to nawet 73 proc.), nie robi jeszcze wrażenia, choć wynik ten jest już nieco lepszy, niż udało się osiągnąć rynkowi w trakcie hoss z lat 2012–2015 i 2016–2018. Daleko mu jednak do trzycyfrowych stóp zwrotu wypracowanych w trakcie poprzedniej pandemicznej hossy z lat 2020–2021, gdy WIG zwyżkował o 101 proc., choć warto zauważyć, że zajęło mu to nieco więcej czasu, bo aż 20 miesięcy. Poza zasięgiem wydają się być za to wyniki wypracowane w trakcie zwyżek z lat 2009–2011 i 2002–2007, gdy WIG poszybował w górę odpowiednio o 137 i 433 proc.
Trwająca hossa jak na razie jest najkrótszą ze wszystkich poprzednich od początku tego wieku. Najdłuższą była „funduszowa” hossa lat 2002–2007, gdy trend wzrostowy głównego indeksu utrzymał się przez prawie 59 miesięcy. Kolejne hossy były już znacznie mniej trwałe.
Wraz z upływem kolejnych cykli okres, który przypadał na rynek byka (podobnie jak i bessy), ulegał skróceniu.

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?