Czy jest jeszcze szansa na umocnienie cen polskich obligacji w tym roku?

Konsekwentnie i wręcz z zaskakująco dobrą dynamiką spadające odczyty inflacyjne tworzą otoczenie do zakończenia fazy zacieśniania monetarnego w tym cyklu. Po lipcowym posiedzeniu RPP padło wręcz stwierdzenie, że w przypadku rynku polskiego nie należy spodziewać się już kolejnych podwyżek stóp procentowych, a w ostatnich tygodniach coraz głośniej mówi się o pierwszych obniżkach jeszcze w tym roku. Ta druga kwestia z fundamentalnego punktu widzenia jest pewnie jeszcze zbyt wczesna, ale taka forma komunikacji daje inwestorom sygnał, że obecne poziomy rentowności długu skarbowego nie będą poddawane w najbliższym czasie wzrostowej presji ze strony RPP. To w połączeniu z ogólnie dobrą sytuacją budżetową i rosnącymi szansami na dalsze spadki inflacji w kierunku celu NBP w perspektywie czterech–sześciu kwartałów sugeruje, że dzisiejszy zakup np. dziesięcioletniej krajowej obligacji skarbowej przy rentowności rzędu 5,5 proc. i wyższej i przy trzymaniu jej do momentu wykupu daje całkiem atrakcyjne oprocentowanie przez najbliższe dziesięć lat. To, co obecnie obserwujemy, to naturalna korekta ostatniego wzrostu cen obligacji, wzmocniona dodatkowo ostatnią obniżką ratingu USA przez agencję Fitch, natomiast wiele wskazuje na to, że w dłuższej perspektywie obecne poziomy rentowności krajowego długu skarbowego pozostaną atrakcyjne.

Na ile poważną sprawą dla inwestorów jest ostatnie obniżenie ratingu dla USA?

Obniżka ratingu kredytowego USA przez agencję Fitch ma wymiar symboliczny, natomiast jej wydźwięk jest zdecydowanie negatywny. Obecne zadłużenie gospodarki USA w odniesieniu do PKB wynosi około 113 proc. i jest to wielkość znacząca, która w przypadku słabszych gospodarek mogłaby być już zarzewiem finansowych problemów. Jednak w przypadku największej gospodarki świata jest to tylko pewien sygnał ostrzegawczy, że w świecie „życia na kredyt” nie ma braku długoterminowych konsekwencji. Obniżka ratingu w połączeniu z ostatnim wzrostem cen obligacji na wielu rynkach na świecie jest obecnie źródłem naturalnej korekty, jednak chociażby ostatnie, dość paradoksalne w tej sytuacji umocnienie się dolara amerykańskiego pokazuje, że inwestorzy niezmiennie chętnie lokują swoje środki w amerykańskie aktywa. Nie wydaje się, że może się to zmienić w przewidywalnym czasie, a poziom rentowności dziesięcioletnich amerykańskich obligacji skarbowych nie powinien przekroczyć obecnie poziomu 4,5 proc.

Czy mimo rosnących rentowności obligacji skarbowych spółki technologiczne mogą dalej zyskiwać?

Kwestia spółek technologicznych jest zagadnieniem złożonym i po ostatnim gwałtownym wzroście wycen niektórych podmiotów skłania do ostrożności. Wyceny niektórych spółek przestały być już szczególnie atrakcyjne, natomiast trzeba pamiętać, że trendy paraboliczne potrafią czasem trwać zaskakująco długo. To, co widać na pewno, to to, że szeroko pojęta technologia wróciła już do łask inwestorów i zwyczajnie obecnie nie należy upierać się przy tym, że to, co obserwujemy, to tylko przejściowa koniunktura. Zwłaszcza że obecny przebieg kwartalnych wyników finansowych amerykańskich spółek pokazuje przeciętnie lepszą sytuację spółek technologicznych niż szerokiego rynku. Ponadto nie lekceważyłbym także trendów związanych z zastosowaniem sztucznej inteligencji w biznesie i w życiu konsumenckim, choć zainteresowanie inwestorów spółkami działającymi w tym sektorze jest już dzisiaj bardzo duże. Podsumowując, ostatni wzrost wycen wyraźnie zmniejszył szeroko pojętą atrakcyjność sektora w ujęciu krótkoterminowym, natomiast wystąpienie obecnie korekty związanej z obniżką ratingu USA powinno skłonić do aktywnej selekcji spółek również z tego sektora.

Jak ocenia pan obecne wyceny akcji na amerykańskim rynku?

Obecne wyceny spółek amerykańskich są już obecnie powyżej długoterminowych średnich i to dodatkowo w otoczeniu najprawdopodobniej najsłabszego kwartału wynikowego za oceanem w tym cyklu. To oczywiście budzi naturalne wątpliwości o trwałość obecnie obserwowanych wzrostów, jednak najpewniej, jak to zazwyczaj bywa, „rynek widzi więcej” i ostatnie zwyżki wyprzedziły poprawę sytuacji gospodarczej przewidywanej na przełomie bieżącego i przyszłego roku. Obecnie okazji inwestycyjnych szukałbym przede wszystkim na rynkach wschodzących, w tym w Polsce, natomiast równocześnie nie uważam, że średnioterminowo rynek amerykański należy omijać.