Obecnie firma z Polkowic ma ok. 18 proc. udziału w polskim rynku obuwniczym i jest jego wyraźnym liderem. W ubiegłym roku CCC wypracowało 1,3 mld zł przychodów i prawie 120 mln zł zysku. Budowa obuwniczego imperium i awans na 7. miejsce listy najbogatszych Polaków zajęły Miłkowi zaledwie nieco ponad 20 lat. Jednak przygoda z biznesem tego urodzonego w Szczecinie w 1968 r. przedsiębiorcy nierozerwalnie wiąże się z... kolarstwem.
Rowerem do biznesu
Miłek od 13. roku życia ścigał się w Górniku Polkowice (jego rodzina w połowie lat 70. przeniosła się do pobliskiego Lubina). Po skończeniu technikum górniczego w ten sposób zarabiał na życie. Jako junior wygrał dziesiątki wyścigów, a w 1992 r. został wicemistrzem Polski seniorów. Ciężkie kontuzje skłoniły go do zakończenia kariery. Był jeszcze jeden powód – perspektywy biznesowe. W latach 80. jako zawodnik zbierał nie tylko szlify kolarskie, ale także biznesowe. Startował w wielu zagranicznych wyścigach. Za zarobione marki, funty, dolary kupował i handlował niemal wszystkim: odzieżą, kosmetykami, sprzętem RTV. Tak zarobione pieniądze stanowiły cenny kapitał, który wykorzystał na początku przemian gospodarczych.
Zaczynał w 1989 r. od stoiska z butami na targowisku w Lubinie. Szybko dorobił się kilku pawilonów na miejscowym bazarze. Ważnym momentem było wykupienie od upadającej fabryki obuwia zapasów, które błyskawicznie się rozeszły w miejscowych sklepach. Zachęcony sukcesem zaczął sprowadzać hurtowo obuwie z Włoch. Tak powstała słynąca z bardzo niskich cen firma Żółta Stopa. W szczycie powodzenia zlikwidował ją, aby utworzyć miejsce dla CCC.
Żółtą Stopą w kierunku CCC
W latach 90. Miłek poznał Leszka Gaczorka, właściciela krakowskiej hurtowni zaopatrującej sklepy Żółtej Stopy. Zaproponował mu współpracę przy powstającej sieci CCC. Dziś firma ma nieco ponad 700 sklepów w kilku krajach Europy. W tym roku ich liczba ma się zwiększyć o około 30 proc.
Miłek mówi, że otwierając sklep na 10 lat zwykle osobiście podpisuje umowę. Podkreśla, że lepiej pojechać na miejsce i na własne oczy sprawdzić daną lokalizację. Pomysły biznesowe przychodzą mu do głowy nawet na wakacjach. Na konferencji wynikowej opowiadał, że będąc niegdyś na urlopie na Węgrzech zajrzał do miejscowego sklepu obuwniczego. Niska jakość i relatywnie wysokie ceny obuwia sprawiły, że zaczął się zastanawiać nad wejściem na ten rynek. Upewnił się w swojej decyzji, kiedy okazało się, że ceny najmu są tam atrakcyjne.