Teraz przeskoczmy z pozycji lidera na pozycje tegorocznych przegranych. Były nimi przede wszystkim akcje z rynków wschodzących, co częściowo rzutowało na polskie walory (o czym za chwilę). W naszym zestawieniu przykładowym, w miarę nam bliskim reprezentantem rynków wschodzących (emerging markets) jest Turcja (w tym przypadku stopy zwrotu z lokalnego indeksu BIST 100 skorygowaliśmy o zmiany kursu waluty, czyli liry, względem PLN). Podobnie jak dolar tureckie aktywa cechują się silną zmiennością rozumianą jako naprzemienny pobyt w górnych i dolnych strefach naszego zestawienia. Zauważmy, że w tym roku Turcja „odchorowała" wysokie zyski z 2014 r. Okazuje się, że wcale nie jest to wyjątek od normy. Wcześniej powtarzał się taki sam schemat: po latach bardzo udanych (2005, 2007, 2009, 2012) pojawiały się z reguły (choć nie zawsze) słabe (2006, 2011, 2013). I na odwrót – po tych słabych nadchodziły zwykle dużo lepsze. Gdyby wierzyć tej regule, należałoby się spodziewać, że rok 2016 będzie raczej udany dla inwestycji w Turcji.
Tegoroczna słaba postawa emerging markets rzutowała też (obok polityki) na kursy polskich blue chips, co odbiło się na spadku WIG-u. Gdyby rynki wschodzące miały nieco odzyskać blask, nasz rynek mógłby też skorzystać (no chyba że dojdzie do jakiegoś wewnętrznego kataklizmu politycznego). Jednocześnie jednak zwracamy uwagę, że struktura polskiego rynku kapitałowego nie jest jednolita – walory małych i średnich spółek (SMS w naszej układance) tradycyjnie wykazują się pewną autonomią i mimo bardzo słabego roku dla krajowych blue chips zdołały wypracować dodatnie stopy zwrotu (choć pozostawiające sporo do życzenia). Ciekawostką jest jednocześnie, że już dawno nie było tak nijakiego roku dla SMS. Podobnie jak dolar oraz tureckie aktywa plasowały się one często albo w górnej, albo w dolnej części zestawienia.
Trudno jednoznacznie prognozować, jaki będzie kolejny rok dla tego segmentu rynku. Wyceny akcji są relatywnie niskie (szczególnie w przypadku małych spółek, bo te średnie z mWIG40 już tak tanie nie są), koniunktura gospodarcza wydaje się stabilna, a rekordowo niskie stopy procentowe to sprzyjające uwarunkowania. Z drugiej strony mamy widmo nacjonalizacji OFE...
Zanim przejdziemy do wniosków na temat konstrukcji całego portfela inwestycyjnego, pochylmy się jeszcze nad dwiema wybranymi klasami aktywów. Po pierwsze, ten rok był jednym z najsłabszych w historii dla koszyka polskich obligacji skarbowych (w naszym zestawieniu reprezentowane są przez indeks TBSP złożony z papierów o stałym oprocentowaniu/zerokuponowych). „Skarbówki" wyraźnie odchorowały hossę z 2014 r. Kolejny rok też nie maluje się w różowych barwach – gdyby inflacja miała odbijać od dna, a rentowność obligacji na rynkach bazowych (USA, Niemcy) miała rosnąć pod wpływem podwyżek stóp za oceanem, to byłyby to czynniki mocno ograniczające zyski ze „skarbówek", szczególnie tych o stałym oprocentowaniu. Oczywiście może się zdarzyć tu jakieś zaskoczenie (powrót obaw przed deflacją), co sprawia, że być może nie warto jednak całkiem skreślać tej klasy aktywów z listy kandydatów do portfela.
I jeszcze kilka przemyśleń na temat złota, czyli jedynego w naszym zestawieniu reprezentanta aktywów „alternatywnych". Cenny kruszec ma za sobą już trzeci słaby rok (uwaga – w zestawieniu stopy zwrotu podane są w ujęciu dolarowym; z punktu widzenia polskiego inwestora faktyczny wynik należałoby powiększyć o widoczną tam też zmianę kursu USD). Być może więc kolejny będzie przynajmniej trochę lepszy?
Teraz czas na pewne wnioski dotyczące całego portfela. Ze względu na fakt, że dokładny układ klocków w poszczególnych latach byłby niesłychanie trudny do przewidzenia, w naturalny sposób na myśl nasuwa się dywersyfikacja portfela, czyli zbudowanie go z różnych klocków. Zauważmy, że praktycznie wszystkie z zestawionych przez nas klas aktywów w długim okresie przyniosły dodatnie stopy zwrotu (średnie roczne stopy zwrotu przedstawia ostatnia kolumna). Zatem na dłuższą metę uzasadniona jest obecność w portfelu każdej z nich.