NASDAQ Biotechnology – indeks grupujący spółki związane z ochroną zdrowia notowane na Wall Street – od początku 2010 r. do szczytu z lipca ubiegłego roku – wzrósł o ponad 370 proc. Wyraźne spadki na globalnych giełdach, które obserwujemy w ostatnich miesiącach, szczególnie mocno dotknęły właśnie spółki z tego sektora. Od połowy lipca NASDAQ Biotechnology stracił ponad 30 proc. Indeks grupujący spółki biotechnologiczne na zachodnioeuropejskich giełdach, STOXX Europe Pharmaceuticals & Biotechnology, stracił natomiast 20 proc. Warszawski WIG spadł w tym samym czasie o prawie 15 proc., a amerykański podstawowy indeks S&P 500 o 7 proc.
Branża biotechnologiczna jest uważana za jedną z najprężniej rozwijających się na świecie. W Polsce dopiero raczkuje, ale na naszym parkiecie notowanych jest już kilkanaście spółek z nią związanych. Najbardziej rozpoznawane z nich to Bioton, Pharmena, Mabion, Selvita, Biomed-Lublin, Synektik, Braster, Medicalgorithmics. Charakterystyczną cechą spółek biotechnologicznych jest to, że wiele z nich jedynie pracuje nad nowym innowacyjnym lekiem lub urządzeniem, a nie generuje jeszcze żadnych przychodów. Oczywiście takich spółek jest sporo, jednak w szczególności na rynku amerykańskim przybywa też stabilnych spółek z dobrymi – i poprawiającymi się – wynikami i o dużej kapitalizacji. Część z tych firm dzieli się zyskiem z akcjonariuszami.
Warto również zauważyć, że większości polskich spółek z sektora ochrony zdrowia nie dotknęły tak wyraźne spadki, jakich doświadczyły firmy z USA. Nie wynika to jednak z wyjątkowej atrakcyjności polskich spółek. Porównując bowiem ich wskaźniki fundamentalne, takie jak EV/EBITDA (wartość spółki do wyniku operacyjnego powiększonego o amortyzację) czy P/E (cena do zysku), ze wskaźnikami podobnych spółek z Wall Street, to firmy z branży notowane na GPW wydają się drogie. Ich sporym problemem są również dość duże trudności w pozyskaniu kapitału – chociaż akurat spółki za oceanem teraz takich trudności też doświadczają.
Gotówka potrzebna od zaraz
Biomed-Lublin wydaje się tego najlepszym przykładem. Producent szczepionek i probiotyków jako jedyna polska spółką zajmuje się frakcjonowaniem osocza. Od 2014 r. robi to dla niego francuska firma LFB Biomedicaments. Lubelska spółka chce jednak samodzielnie frakcjonować osocze w swoim zakładzie w Mielcu. Na budowę i wyposażenie zakładu dostała dotację od Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP). Biomed ma jednak duże trudności w pozyskaniu wkładu własnego, przez co zmuszony był złożyć wniosek do sądu rejonowego o postępowanie układowe na podstawie przepisów prawa restrukturyzacyjnego. Wiadomo już, że do 15 kwietnia, czyli ostatecznego terminu wykorzystania dotacji, Biomedowi nie uda się znaleźć inwestora, przez co będzie musiał zwrócić prawie 30 mln zł dotacji. Lubelska firma jednak się nie poddaje i cały czas szuka inwestora, który wyłożyłby pieniądze, dzięki czemu mogłaby zacząć samodzielnie frakcjonować osocze. Gra jest warta świeczki, bowiem Polska jako jedyny tak duży kraj w Europie Środkowo-Wschodniej nie posiada własnego zakładu do frakcjonowania osocza, a popyt na ten produkt jest wysoki. Wytwarzanie osocza cechuje się również dużo wyższymi marżami niż obecna działalność spółki.
Również Bioton, najdłużej notowana na GPW spółka biotechnologiczna, potrzebuje dużych pieniędzy. W 2015 r. grupa zanotowała 154,99 mln zł straty netto przypisanej akcjonariuszom jednostki dominującej. Tak wyraźna strata to efekt dokonanych odpisów odzwierciedlających spadek wartości licencji na wytwarzanie i sprzedaż leków. Producent insuliny potrzebuje 150 mln zł na rozwój insulin analogowych. Spółka sprzedaje jedynie insuliny klasyczne, które w ostatnich latach wyraźnie tracą rynek na rzecz lepiej działających tzw. analogów. Zdaniem części ekspertów, jeżeli w ciągu niedalekiej przyszłości Bioton nie zacznie wytwarzać insulin analogowych, to za kilka lat takich odpisów będzie musiał dokonać także w odniesieniu do swojego głównego biznesu.