George Soros, Ray Dalio, Steve Cohen, David Tepper, John Paulson, Abigail i Edward Johnson, Ken Griffin, Bruce Kovner, Leon Black, bracia Ziff – więcej niż co dziesiąty najbogatszy Amerykanin dorobił się fortuny na zarządzaniu pieniędzmi. Na polskiej liście najzamożniejszych przedstawicieli tej branży na razie brak. Czy wszystko tłumaczy różnica w wielkości i historii obydwu rynków kapitałowych?
– W Polsce pierwsze niezależne towarzystwa funduszy inwestycyjnych zaczęły powstawać 10 lat temu, oni gromadzą majątek od pokoleń. Proszę nam dać jeszcze dwie dekady – mówi Sebastian Buczek, prezes i największy akcjonariusz Quercus TFI.
Na własny rachunek Buczek pracuje od 2008 roku – Quercus zarządza aktywami o wartości miliarda dolarów i jest pod tym względem drugą co do wielkości niezależną od dużych instytucji finansowych firmą na naszym rynku. Buczek działa w obszarze klasycznych inwestycji, gdzie wynik inwestycyjny w dużym stopniu determinowany jest koniunkturą panującą na danym rynku. A tym samym faluje także wartość znajdujących się pod zarządem aktywów i wycena majątku właściciela TFI.
Być jak John Paulson
W gronie 11 najbogatszych Amerykanów, dla których źródłem majątku jest zarządzanie pieniędzmi, jedynie Abigail i Edward Johnson oraz Charles Johnson zajmują się klasycznymi inwestycjami. Abigail Johnson, wyceniana przez amerykański miesięcznik „Forbes" na 15 mld dolarów, dwa lata temu przejęła od swojego ojca, Edwarda Johnsona III, funkcję prezesa Fidelity Investments. Założona przez jej dziadka w 1946 roku firma zarządza funduszami inwestycyjnymi o łącznych aktywach w wysokości 2 bln dolarów. Charles Johnson w ciągu 56 lat rządów w rodzinnym Franklin Resources (fundusze Franklin Templeton) przemnożył aktywa w zarządzaniu firmy sześć tysięcy razy, z 2,5 mln dolarów w 1957 roku do ponad 800 mld dolarów w 2013 roku. To potwierdza tezę Sebastiana Buczka, że na dorobienie się majątku w tej branży – tak jak w większości innych – potrzeba konsekwentnego działania przez dziesiątki lat.
Ale pozostali najbogatsi amerykańscy specjaliści od zarządzania pieniędzmi są właścicielami funduszy typu hedge, gdzie kariery przebiegają nieco szybciej. Tak jak najmłodszego w tym gronie 48-letniego Kena Griffina, który do swojego pierwszego, założonego w 1986 roku funduszu włożył 265 tys. dolarów zebrane od rodziny i przyjaciół. Kiedy cztery lata później zakładał Citadel, miał już prawie 5 mln dolarów, a po kolejnych ośmiu przekroczył granicę miliarda dolarów. W zeszłym roku pod zarządem firmy znajdowały się aktywa o wartości 25 mld dolarów.