Emerytura z obligacji nie będzie łatwym zadaniem

Inwestując w obligacje, można w bardziej przewidywalny sposób zaprojektować budowę kapitału emerytalnego. Lecz problemy i tak się pojawią.

Publikacja: 19.08.2016 11:00

Ile odłożę inwestując w obligacje firm 12 tys. zł rocznie?

Ile odłożę inwestując w obligacje firm 12 tys. zł rocznie?

Foto: GG Parkiet

Obligacje korporacyjne, dzięki prostej konstrukcji i znanym z góry wynikom inwestycji (lub przynajmniej przybliżonym wynikom), świetnie sprawdzają się jako podstawowe narzędzie budowy kapitału emerytalnego. Wiadomo przecież, że same środki wypłacane przez ZUS czy OFE nie zapewnią emerytur gwarantujących minimum komfortu życia z okresu aktywności zawodowej, tym bardziej więc warto przyjrzeć się możliwościom, jakie oferują obligacje firm w zakresie budowania dodatkowego kapitału.

Jest już za późno?

Pierwsze wnioski nie są pomyślne. Dla końcowego efektu uzyskana stopa zwrotu nie jest tak istotna jak długość okresu oszczędzania. Dzięki wydłużeniu okresu oszczędzania z 15 do 30 lat możemy potroić zebrany kapitał, podczas gdy samo podniesienie stopy zwrotu np. z 4 proc. do 6 proc. podniesie wysokość uzyskanej renty od 70 do 111 proc. (w zależności od okresu inwestycji). Oczywiście możemy też podnieść prognozowaną stopę zwrotu, a excel nie zapyta, w jaki sposób zamierzamy ją osiągnąć, ale na dłuższą metę wyciśnięcie z obligacji więcej niż 6 proc. (ponad inflację) wymaga poniesienia ponadprzeciętnego ryzyka, a często będzie niemożliwe.

Teoretycznie optymalnym wyborem formy inwestycji będzie w przypadku obligacji firm indywidualne konto emerytalne w formie rachunku maklerskiego. Jego założenie nie wiąże się z dodatkowymi kosztami czy prowizjami, natomiast zyski z inwestycji kapitałowych są zwolnione z podatku dochodowego, o ile wpłaty będą regularne (w pięciu latach), zaś środki nie zostaną wypłacone przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Jednak jeśli przyjrzeć się bliżej, to okaże się, że finalny wpływ ulgi podatkowej na wysokość możliwej do uzyskania renty nie będzie duży i przy naszych założeniach może wynieść od 5,5 proc. do 18 proc. (o tyle miesięczna renta będzie wyższa względem inwestycji obciążonej podatkiem od zysków kapitałowych). Im krótszy jest okres inwestycji, tym mniejsze będą korzyści z ulgi podatkowej – na 15 lat przed przejściem na emeryturę korzyść będzie jednocyfrowa.

Oczywiście lepiej mieć więcej środków niż mniej, ale warto pamiętać, że z IKE wiążą się także pewne ograniczenia – przede wszystkim środków zgromadzonych na rachunku emerytalnym nie można inwestować na rynku pierwotnym, co oznacza rezygnację z możliwości jednorazowego inwestowania znaczących kwot.

Ciągłe żonglowanie

W pierwszych latach oszczędzania i budowania kapitału ten czynnik nie będzie miał istotnego znaczenia. Inwestując 12 tys. zł rocznie, trzeba się skoncentrować na optymalnym wyborze papierów, najszerszej, jaką uda się zbudować, dywersyfikacji i kosztach inwestycji. Prowizja maklerska w wysokości 19 bps (ale nie mniej niż 5 zł) może mieć marginalny wpływ na wynik całej inwestycji, jeśli trwa ona np. pięć lat, ale może obniżyć rentowność nawet o 0,8 pkt proc., jeśli papiery wygasną lub zostaną wykupione przed terminem za trzy miesiące.

Wraz z przyrostem kapitału problemy z odpowiednią dywersyfikacją portfela i jego alokacją zaczną się stopniowo ujawniać. Po 18 latach odkładania po 1000 złotych miesięcznie kapitał urośnie do 300 tys. zł. Przy założeniu, że inwestujemy konserwatywnie, w papiery o najwyżej trzyletniej zapadalności, co roku przyjdzie nam reinwestować 100 tys. zł (8 tys. zł miesięcznie) – ilość czasu poświęconego inwestycjom będzie musiała wzrosnąć albo ucierpi dywersyfikacja portfela.

Wartość transakcji w skali 100 tys. zł rocznie może wydawać się kwotą niewielką, która nie zakłóci w żaden sposób rytmu notowań na Catalyst, ale trzeba pamiętać, że płynność obligacji na Catalyst jest ograniczona. Jeśli na ten pomysł gromadzenia kapitału emerytalnego wpadnie 1000 inwestorów, przypadłoby na nich 100 mln zł obrotów – 7 proc. całkowitych obrotów sesyjnych obligacjami firm z 2015 r. A taka skala transakcji z pewnością miałaby już zauważalny wpływ na notowania, choć oczywiście należy zakładać, że wartość transakcji, szerokość rynku i jego płynność będą wzrastać z upływem lat.

Łatwiejszym sposobem na ulokowanie znacznych sum jest udział w emisjach obligacji (także prywatnych), gdzie nie ma granicy górnej wartości zapisów (poza wartością samej emisji) i choć często kończą się one znaczącymi redukcjami to i tak ulokowanie np. kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy złotych w krótkim czasie jest tu zadaniem łatwiejszym niż na rynku wtórnym. Z tego powodu dla osób już posiadających kapitał inwestycje w obligacje firm na rachunku maklerskim IKE nie są dużo lepsze niż na zwykłym rachunku – finalne oszczędności podatkowe nie muszą być warte ograniczeń związanych z inwestycjami na rynku pierwotnym. Oczywiście te ograniczenia występują dziś i trudno odgadnąć, czy np. za dziesięć lat uda się je usunąć czy może przeciwnie – problem z możliwością ulokowania znacznych środków na Catalyst będzie się zwiększał.

Wybór obligacji

Oprócz płynności problemem okaże się także możliwość wyboru odpowiednich papierów. Tych, które dają rentowność na poziomie 4 proc., jest bardzo niewiele, najczęściej w tej grupie w grę wchodzą papiery o wyższym oprocentowaniu, ale relatywnie krótkim okresie do wykupu, co oznacza, że stosujący tę strategię byliby zmuszeni do przeprowadzania częstych transakcji o niewielkiej wartości (podaż obligacji spada wraz ze zbliżającym się terminem do wykupu, o ile tylko nic nie zagraża jego realizacji).

W praktyce łatwiej będzie zaakceptować nieco wyższe ryzyko i nastawić się na zwrot z portfela na poziomie 5–6 proc. lub nawet wyższym, naturalnie za cenę akceptacji jeszcze wyższego ryzyka. Z reguły w obecnych warunkach rentowność przekraczająca 7 proc. stygmatyzuje emitentów o wysokim ryzyku, których laicy powinni się wystrzegać.

Emil Szwed, Obligacje.pl

Obroty | Coraz więcej zależy od drobnych inwestorów

Inaczej niż na rynku głównym akcji, gdzie udział inwestorów detalicznych w obrotach od lat systematycznie spada, na Catalyst inwestorzy detaliczni umacniają pozycję. W I połowie roku odpowiadali za 38 proc. obrotów wobec 34 proc. w 2015 r. i 31 proc. w 2014 r.

Zmianę tę możemy przypisać rosnącej liczbie publicznych emisji obligacji przeprowadzanych na podstawie prospektu emisyjnego – tego rodzaju emisje trafiają później do obrotu na Catalyst i dzięki odpowiedniemu rozproszeniu (udział w emisjach publicznych bierze od kilkuset do nawet 2 tys. inwestorów detalicznych) stają się one jednymi z najbardziej płynnych instrumentów. Ich przeciwieństwem są papiery adresowane w emisjach prywatnych wyłącznie do inwestorów instytucjonalnych, które później wylądowały tylko na hurtowym rynku Bond Spot. Inwestorzy detaliczni mają do tego rynku ograniczony dostęp, a płynność notowanych na nim papierów często jest minimalna lub wręcz zerowa.

W części obrotów przypadającej na instytucje (61 proc.) 40 proc. obrotów przypada na animatorów, a to ich oferty najczęściej widoczne są w arkuszach zleceń, 21 proc. na banki, 20 proc. na TFI. Na dalszych miejscach znajdziemy jeszcze podmioty świadczące usługi typu asset management (7 proc.), firmy (4 proc.), OFE (3 proc.), ubezpieczycieli (2 proc.).

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza