Tematem numer jeden na rynkach finansowych były w minionym tygodniu wybory prezydenckie w USA. Inwestorzy z niecierpliwością czekali na ostateczne wyniki głosowania, mając cichą nadzieje, że to kandydatka demokratów, jako gwarantka stabilności i przewidywalności, zostanie gospodarzem Białego Domu. Hillary Clinton przegrała jednak wybory i przez najbliższe cztery lata to Donald Trump będzie sprawował urząd prezydenta USA. Większość komentatorów giełdowych zapowiadała jeszcze kilka dni temu, że taki scenariusz zainicjuje falę wyprzedaży na rynkach giełdowych. Oprócz wyraźnego osłabienia meksykańskiego peso na razie nigdzie taka fala się nie pojawiła. Wręcz przeciwnie. Środowe, poranne luki spadkowe zostały szybko domknięte, a czwartkowa sesja pokazała, że byki mają znacznie większe apetyty. Znów sprawdziło się stare giełdowe porzekadło: „Rynek ma zawsze rację".

Owa racja na razie jest po stronie kupujących. W czwartek WIG20 rósł w porywach do 1831 pkt. Tam znajduje się maksimum z 31 października, stanowiące krótkoterminową barierę. Opór zatrzymał byki i kurs spadł do 1796 pkt, tworząc na wykresie długi górny cień. Świeca ta ma negatywną krótkoterminową wymowę, ale w szerszym ujęciu czasowym notowania wskaźnika blue chips pozostają w konsolidacji. Dolną granicą jest 1700 pkt, a górną 1860 pkt. Przebicie tej drugiej może zainicjować ruch nawet do 2000 pkt. Taka perspektywa jest kusząca, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że przed nami grudzień i związany z nim efekt sezonowy nazywany rajdem św. Mikołaja. Od trzech lat święty omija nasz rynek w końcówce roku, co jest najdłuższą serią w historii GPW. Statystyka przemawia więc za tym, by w czwartym podejściu Mikołaj pchnął rodzime indeksy na północ.

Wygrana Trumpa nie przestraszyła też posiadaczy akcji małych i średnich spółek. W końcówce ubiegłego tygodnia mWIG40 obronił wsparcie 3900 pkt i wrócił nad 4000 pkt. Indeks sWIG80 natomiast obronił barierę 14 000 pkt. Sygnały sprzedaży, o których pisaliśmy tutaj tydzień temu, zostały więc zanegowane. Kwestia powrotu obu indeksów na ścieżkę trendu wzrostowego jest z kolei całkiem realna. Zwłaszcza jeśli utrzymają się pozytywne nastroje związane z wynikiem amerykańskich wyborów i sprawdzą się wspomniane efekty sezonowe.

Na koniec chcieliśmy zauważyć, że brak panicznej reakcji rynków na wygraną Trumpa nie oznacza, że nowy prezydent USA nie będzie źródłem rynkowych ryzyk. Inwestorzy przyzwyczaili się chyba do warunków niepewności i nie chcą podejmować pochopnych decyzji. Lepiej poczekać i sprawdzić, które ze swoich kampanijnych obietnic nowy prezydent będzie chciał wdrożyć w życie.

[email protected]