Sytuacja na rynku pracy, już od dłuższego czasu, nie jest najłatwiejsza dla polskich pracodawców. W wielu sektorach gospodarki można zauważyć niepokojące braki kadrowe, które nie tylko hamują rozwój firm, ale również mogą przyczynić się do poważnych strat. Niski poziom bezrobocia, w połączeniu z dynamicznym rozwojem gospodarczym sprawiają, że polscy pracodawcy mają coraz większy problem z zapełnieniem wakatów. Ręce do pracy są pilnie potrzebne, jednak ciężko ich szukać na rynku lokalnym. Firmy zaczynają walczyć o pracowników, proponując coraz wyższe wynagrodzenie, programy motywacyjne i dodatkowe benefity, jednak często również i to okazuje się niewystarczające. Najlepsze polskie marki, w tym giełdowe, aby utrzymać swoje pozycje na rynku, od dawna decydują się na zatrudnienie pracowników ze Wschodu.
Zapotrzebowanie na pracowników ze Wschodu stale wzrasta
Ciągłość produkcji i sprzedaży oraz rozwój polskiej gospodarki w coraz większym stopniu zależy dziś od pracowników ze Wschodu, którzy perfekcyjnie zapełniają braki kadrowe zarówno w mniejszych, jak i większych firmach na terenie naszego kraju. Pracownicy ze Wschodu cenieni są przez polskich pracodawców za solidność, sumienność, odpowiedzialność i elastyczność. Obcokrajowcy przykładają się do pracy, chętnie biorą nadgodziny i pracują w weekendy. Chętnie również podnoszą swoje kwalifikacje.
- Polscy pracodawcy coraz chętniej zatrudniają nie tylko pracowników z Ukrainy, ale również otwierają się na innych pracowników zza wschodniej granicy. Bardzo często do pracy w kraju rekrutowani są fachowcy z Białorusi, Mołdawii, Mołdawii, Wietnamu, Filipin i Nepalu. To dobrzy pracownicy, którzy cenieni są w Polsce między innymi za swoją pracowitość i sumienność – mówi Filip Aryanowicz, wiceprezes agencji Bisar.