Jak perturbacje Idei i Getinu wpłyną na oprocentowanie lokat

Podczas walki o nowe depozyty oba banki „psuły rynek", oferując stawki znacznie wyższe niż inni gracze. Ten czynnik jednak traci na znaczeniu. Sektor dzięki dużej płynności będzie ciął oprocentowanie.

Publikacja: 29.06.2019 15:00

Jak perturbacje Idei i Getinu wpłyną na oprocentowanie lokat

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Średnie oprocentowanie nowych lokat na 1–3 miesiące dla klientów indywidualnych spadło w kwietniu do 1,95 proc. Wciąż jest nieco wyższe niż w październiku (1,80 proc.), czyli przed listopadowym kryzysem płynnościowym Getin Noble i Idea Banku (sięgnęło wtedy 2,30 proc.). W maju i czerwcu prawdopodobnie jeszcze spadło.

Główny czynnik to napływ depozytów

Spółki Leszka Czarneckiego mimo swojego niewielkiego udziału w rynku depozytów sektora niefinansowego zgromadzonych w bankach (Getin ma 46 mld zł depozytów, Idea 18 mld zł, co daje im razem 5,5-proc. udział w sektorze) miały na niego pewien wpływ ze względu na oferowane przez siebie wysokie stawki lokat. Szczególnie dotyczy to Idei, która nie prowadząc detalicznej działalności kredytowej nie ma tak potrzebnego do optymalizacji kosztów finansowania „osadu" depozytów i musi przyciągać je wysokooprocentowanymi lokatami.

Oba banki musiały w kwietniu i maju utrzymywać podwyższoną płynność ze względu na publikację fatalnych wyników. W maju i czerwcu prawdopodobnie nie potrzebowały już tylu depozytów, co widać w oferowanych przez nie stawkach – spadły z około 4 proc. do 2–2,5 proc. Jednak także największe banki cięły oprocentowania. Czy jest jakakolwiek szansa na odbicie?

– Rynkiem depozytów rządziły dwie siły: konieczność pozyskania depozytów na akcję kredytową i chęć przyciągnięcia depozytów do banków o nieco obniżonej reputacji. Ten drugi czynnik na razie przestał się liczyć, a i ten pierwszy nie jest tak silny, bo słaba akcja kredytowa wskazuje, że banki nie potrzebują dodatkowego finansowania. W tej sytuacji spodziewałbym się spadku oprocentowania depozytów. Analiza popytu i podaży wskazuje, że przewagę mają obecnie banki na tym polu – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM.

– Wpływ Getinu i Idei na cały rynek jest dość ograniczony, widać to było, gdy oba banki odbudowywały bazę depozytów po kryzysie płynnościowym, oferując wysokie oprocentowania. Nie spowodowało to presji na wzrost stawek w innych bankach. Dla tej dwójki przyciągnięcie łącznie kilku miliardów złotych depozytów było dużym wyzwaniem, ale to niewiele w skali rynku. Decydujące dla cen depozytów w bankach będzie tempo wzrostu akcji kredytowej i napływu środków klientów – zaznacza Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy Securities.

Zakłada, że nadal depozyty będą rosły szybciej niż kredyty, bo oprócz wzrostu wynagrodzeń pomagają im programy społeczne. Jednocześnie nie widać skłonności do lokowania pieniędzy w innych instrumentach, takich jak obligacje czy fundusze inwestycyjne. Z kolei popyt na kredyt już jest przyzwoity (szybko rosną hipoteczne i konsumpcyjne) trudno liczyć na istotne przyśpieszenie sprzedaży. – Dlatego płynność banków wciąż może się poprawiać i będą wręcz zmniejszać oprocentowanie. To ciągły proces, cięcie stawek prowadzili ostatnio ING Bank Śląski czy PKO BP. Mogą pojawiać się promocyjne oferty na 2,5–2,7 proc., ale o ograniczonej wartości i czasie oraz najczęściej na nowe środki, aby przyciągnąć nowych klientów – dodaje.

Idea Bank to instytucja mająca tak duży udział depozytów terminowych jak żaden inny bank w Polsce – wynosi aż 89 proc. (są warte nieco ponad 16 mld zł). To zupełnie odwrotnie niż w całej branży, gdzie depozyty terminowe sektora niefinansowego stanowią mniejszość – ich udział sięga teraz 37 proc. (są warte ponad 430 mld zł). To „gorące pieniądze", którego posiadacze szukają wyższego oprocentowania i są świadomi sytuacji Idei. Świadczy o tym również to, że bankowi udało się dość szybko odbudować płynność po kryzysie z jesieni kosztem wyższego oprocentowania oraz aż 94 proc. zgromadzonych w banku depozytów ma wartość nie większą niż 100 tys. euro (to równowartość pełnej ochrony przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny).

EuroRating zaznacza, że sytuacja kapitałowa Idei jest trudna i rośnie ryzyko jej przymusowej restrukturyzacji. Jak zniknięcie takiego gracza z rynku depozytowego, oferującego spore stawki, wpłynęłoby na oferty innych?

– Jeśli przyjmiemy, że okres kiedy bank ten agresywnie pozyskiwał depozyty się zakończył, to sama przymusowa restrukturyzacja nie powinna tu już niczego zmienić. Pojawi się trochę nowych depozytów na rynku, ale jako że bank nie był duży, nie powinno to mieć realnego wpływu na stawki w największych bankach – uważa Materna.

W podobnym tonie wypowiada się Jańczak. – Skala tego banku jest nieduża w porównaniu z sektorem. Klienci Idei raczej nie będą nagle musieli szukać innych, bardziej ryzykownych inwestycji, więc spodziewałbym się, że środki te trafią do innych banków, co tylko zwiększy ich płynność – dodaje ekspert Ipopemy.

Czy pieniądze mogą trafić poza banki?

– Oprocentowanie depozytów jest bardzo niskie, co nie oznacza, że nie może być niższe. W wielu krajach strefy euro depozyty w ogóle nie przynoszą zysku. Jeżeli klienci chcą zarobić, muszą zaakceptować wyższe ryzyko – mówi Tomasz Wyłuda, dyrektor biura doradztwa inwestycyjnego w Credit Agricole Bank Polska.

NBP ostrzega, aby banki nie przesadzały z cięciem stawek, bo może się to skończyć odpływem depozytów. Ryzykiem może być też rosnąca inflacja. – Wzrost inflacji powyżej 3–4 proc. rocznie może zachęcić klientów banków do szukania alternatyw. Z drugiej strony w porównaniu z europejskimi bankami te w Polsce nie oferują zbyt szerokiego wachlarza produktów o niskim poziomie ryzyka. Dużo więc jest do zrobienia po stronie instytucji finansowych, aby zaciekawić ofertą – dodaje Wyłuda.

Na razie jednak depozyty są odporne na wszelkie perturbacje: inflacja rośnie, stawki lokat spadają. Mimo to nie widać napływów do TFI. Jest wręcz przeciwnie, bo GPW ma własne problemy i nie skorzystała hossy w USA.

- Przeciętny inwestor podąża za tłumem. Potrzeba kilku lat hossy, aby oszczędzający zobaczyli, że na rynku akcji można zarobić. Gdy klienci zobaczą plakaty funduszy inwestycyjnych pokazujące, że na giełdzie w ostatnich latach można było zarobić 20–30 proc. rocznie, będzie szansa, że zrezygnują z depozytów. Pytanie, czy nie będzie wtedy za późno na rynek akcji i czy rynek akcji jest odpowiednią alternatywą dla inwestujących na lokatach, biorąc pod uwagę ryzyko – dodaje.

Sporo pieniędzy trafiło też na rynek mieszkaniowy. Krąży nieprawdziwa opinia, że wydatek na zakup mieszkania czy akcji powoduje zniknięcie depozytów z banków, ale tak nie jest (ktoś sprzedaje i odbiera pieniądze, zmieniają więc tylko właściciela). Aby depozyty z sektora odpływały, gotówka musiałaby być wyciągana w postaci fizycznej lub transferowana za granicę.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie