Zapotrzebowanie mogłoby być jeszcze większe

Malejąca dostępność ekip remontowych hamuje popyt. Nie pomagają też rosnące koszty. Mimo to sytuacja branży się poprawia.

Publikacja: 25.08.2019 05:00

Foto: GG Parkiet

W tym roku popyt na szeroko rozumiane materiały budowlane jest stosunkowo duży. Eksperci i giełdowe spółki zwracają jednak uwagę, że mógłby być większy, gdyby nie problemy z ograniczoną dostępnością firm budowlanych i remontowych, co często skutecznie wstrzymuje potencjalnych odbiorców z decyzjami o zakupach. Nie jest to zresztą problem jednie naszego kraju.

– Z deficytem rąk do pracy mamy do czynienia nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech, Francji, Włoszech czy nawet w Rosji – mówił niedawno w wywiadzie dla „Parkietu" Krzysztof Domarecki, prezes Seleny FM, grupy specjalizującej się w produkcji chemii budowlanej. Zauważa również, że zmiany klimatyczne spowodowały wydłużenie okresu, w którym są realizowane prace budowlane, a tym samym dłużej na stosunkowo wysokim poziomie firmy mogą prowadzić sprzedaż. Z tym jest jednak związany wzrost liczby urlopów latem, co z kolei przyczynia się do ograniczenia popytu i produkcji w tym okresie.

Wzrost kosztów osobowych

W naszym regionie brak odpowiedniej liczby ekip budowlanych i remontowych obserwuje też Ferro, jeden z największych sprzedawców armatury sanitarnej i instalacyjnej w Europie Środkowo-Wschodniej. Spółka zauważa, że część decyzji o rozpoczęciu prac budowlanych czy remontowych jest wstrzymywana, gdyż nie ma kto ich wykonywać. Spośród rynków, na których działa grupa, problem ten jest zauważalny w Polsce, Czechach i Rumunii. Na razie nie przyczynia się to jednak do spadku sprzedaży.

– Popyt na nasze produkty rośnie na wszystkich kluczowych dla nas rynkach – zarówno tych dojrzałych, jak i nowych. To przede wszystkim efekt wzrostu dochodu rozporządzalnego potencjalnych klientów, ale także rosnącej pozycji rynkowej Ferro, bogatej i dostosowanej do potrzeb klientów oferty sprzedaży, działań marketingowych i dobrych relacji z lokalnymi dystrybutorami – przekonuje Aneta Raczek, prezes spółki. Informuje, że firma, tak jak cała branża, najmocniej odczuwa w tym roku wzrost kosztów osobowych oraz transportu, czyli związanych z pracą ludzkich rąk. W jej opinii gros związanych z tym podwyżek jest już jednak za nami.

Zarząd Ferro z optymizmem patrzy w najbliższą przyszłość. – W dalszym ciągu oczekujemy pozytywnego wpływu wzrostu dochodu rozporządzalnego w krajach, w których działamy. Ponadto spodziewamy się pozytywnej kontrybucji naszych nowych rynków, np. krajów bałtyckich i Bałkanów – twierdzi Raczek. Dodaje, że spółka stara się optymalnie wykorzystywać okazje do umacniania pozycji grupy na wszystkich kluczowych dla niej rynkach. Ze względu na stosunkowo niską bazę wyników najwyższa dynamika wzrostu oczekiwana jest zwłaszcza w Rumunii, na Słowacji i Węgrzech oraz w krajach bałtyckich. Jednocześnie zarząd spodziewa się, że dotychczasowe tendencje w zakresie kosztów będą występowały również w kolejnych kwartałach.

– Jesteśmy zdywersyfikowani geograficznie, więc te zjawiska występują z różną intensywnością – uważa Raczek. Jednocześnie zakłada brak istotnych tąpnięć w skali gospodarek całego naszego regionu.

Nadzieja w eksporcie

MFO, największy w Polsce producent tzw. zimnogiętych profili stalowych, sprzedaje swoje wyroby do wielu branż i krajów.

– Największy wzrost zapotrzebowania obserwujemy w segmencie profili specjalnych oraz profili okiennych. W obu przypadkach jest to ruch generowany głównie przez rynki zagraniczne – mówi Jakub Czerwiński, członek zarządu MFO. Dodaje, że udział eksportu w profilach specjalnych to ponad 82 proc., a w profilach okiennych blisko 60 proc. Obecnie gorzej wygląda za to sytuacja na rynku profili GK (profile do płyt gipsowo-kartonowych). Są to produkty oferowane dotychczas głównie na rynek krajowy, ściśle związane z wykańczaniem wnętrz, czyli produkcją budowlano-montażową, która według danych GUS ma się całkiem nieźle. – Widzimy jednak spadek zapotrzebowania na te profile na rynku polskim oraz pewien rozdźwięk między cenami profili u producentów a oczekiwaniami odbiorców. Podejmujemy w związku z tym działania zmierzające do zwiększenia możliwości eksportu w tym segmencie – twierdzi Czerwiński.

Do tej pory MFO dostarczało profile GK jedynie do krajów bałtyckich. Teraz chce poszerzyć sprzedaż również o rynki Europy Zachodniej, co wymaga dodatkowych certyfikacji według miejscowych przepisów.

Firma od kilku tygodni obserwuje stopniowe osłabianie się złotego, co jest dla każdego eksportera powodem do zadowolenia. – Nasza oferta staje się dla zagranicznych odbiorców bardziej atrakcyjna. Dla nas oznacza to możliwość uzyskania wyższych marż – uważa Czerwiński. Z drugiej strony MFO musi sobie radzić z dynamicznie rosnącymi w firmie kosztami wynagrodzeń i energii elektrycznej. I tak ceny prądu wzrosły niemal dwukrotnie w stosunku do ubiegłego roku. – Mimo że nie jesteśmy spółką zaliczaną do sektora energochłonnego, to i tak istotnie odczuliśmy te podwyżki. Pojawiła się w związku z nowelizacją tzw. ustawy prądowej szansa na częściową rekompensatę podwyżki tych kosztów, z której zamierzamy skorzystać – informuje Czerwiński. Jednocześnie zauważa, że dotyczy to jedynie okresu styczeń–czerwiec.

Oczekiwana poprawa marż

Istotnym zmianom nie ulega zapotrzebowanie na płytki ceramiczne. – Popyt na płytki na krajowym rynku jest w tym roku stabilny. Dzięki wprowadzonym podwyżkom cen i oszczędnościom następować będzie systematyczna poprawa marży – uważa Paweł Górnicki, wiceprezes Ceramiki Nowej Gali. Jego przypuszczenia zdają się potwierdzać wyniki grupy wypracowane na początku roku. W tym czasie o 6,4 proc. wzrosły przychody i istotnie spadła strata, a trzeba pamiętać, że dla branży płytek ceramicznych jest to okres mocnego sezonowego spadku sprzedaży. Co będzie dalej, w dużej mierze zależy od poziomu ponoszonych przez grupę kosztów.

– W II półroczu odczujemy wzrost cen energii elektrycznej. Ceny gazu są z kolei niższe, niż zakładaliśmy – mówi Górnicki. Jego obawy budzi sytuacja na rynkach eksportowych w związku ze spowolnieniem gospodarczym w Europie.

Spośród giełdowych firm zaliczanych do branży materiałów budowlanych jak na razie wyniki za I półrocze, i to tylko szacunkowe, podał Libet, jeden z największych w Polsce producentów kostki brukowej. W tym czasie grupa zanotowała zarówno wzrost przychodów, jak i zysków. W dużej część to efekt zdarzeń jednorazowych, w postaci sprzedaży dwóch zakładów produkcyjnych. Niezależnie od tego rośnie efektywność firmy, czego dowodem jest m.in. opublikowana kilka miesięcy temu prognoza. Jeśli zostanie wykonana, skonsolidowane przychody będą na poziomie 236 mln zł, EBITDA sięgnie 40 mln zł, a zysk netto 17 mln zł. Tym samym w stosunku do 2018 r. nastąpi istotna poprawa kondycji firmy.

Libet przekonuje, iż w tym roku popyt na kostkę brukową produkowaną przez grupę jest tak duży, że 13 jego zakładów pracuje pełną parą. Aby sprostać zapotrzebowaniu, zwiększono nawet zatrudnienie. Szczególnie duży popyt zgłaszają klienci indywidualni, którzy ostatnio zapewniają grupie około 60 proc. przychodów. Spółka jeszcze w marcu dokonała podwyżek cen swoich wyrobów. W ich wyniku produkty spółki podrożały średnio o kilkanaście procent.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie