AMAN GHEI, Inwestujemy w ludzi, nie w pomysły

WYWIAD | AMAN GHEI - z dyrektorem w funduszu inwestycyjnym Finch Capital rozmawia Grzegorz Siemionczyk

Publikacja: 07.12.2019 12:33

Aman Ghei

Aman Ghei

Foto: materiały prasowe

Jak wygląda praca Finch Capital w Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej?

Z naszego siedmioosobowego zespołu trzy osoby koncentrują się na Europie Środkowo-Wschodniej, głównie Polsce. W ostatnich dwóch latach zainwestowaliśmy w trzy spółki. Pierwszą była krakowska firma PerfOps, która oferuje narzędzia do monitorowania ruchu w internecie. W Warszawie zainwestowaliśmy w Symmetrical, firmę założoną przez Piotra Smolenia, który wcześniej stworzył i sprzedał Turbine Analytics. Trzecią firmą w naszym środkowoeuopejskim portfelu jest Twisto. Choć powstała w Pradze, jest skoncentrowana na rozwoju w Polsce.

Czym zajmują się Twisto i Symmetrical?

Można powiedzieć, że Twisto to neobank. Oferuje aplikację połączoną z kartą płatniczą, dzięki której można dokonywać zakupów w sklepach stacjonarnych i internetowych na całym świecie, ale zapłata faktycznie następuje później, w dogodnym dla konsumenta momencie. Symmetrical rozwija nowatorski sposób kredytowania. Jeśli ktoś pracujący potrzebuje gotówki przed wypłatą, to musi się zwrócić do firmy pożyczkowej, co wiąże się z wysokimi odsetkami. Symmetrical chce, żeby w takiej sytuacji to pracodawca zapłacił wcześniej, pobierając za tę usługę rozsądną cenę.

Interesują was tylko spółki działające w Polsce?

To zależy od profilu działalności, ale jak dotąd nie znaleźliśmy w regionie CEE firmy, która byłaby dla nas interesująca, a która nie byłaby w jakiś sposób zaangażowana w Polsce. Jeśli chodzi o podmioty, które oferują usługi dla klientów detalicznych, Polska to po prostu duży rynek, który może zapewnić odpowiednią skalę działalności. Ale dostrzegamy też ogromny potencjał w polskich kadrach. Widzimy, że jest tu wielu utalentowanych pracowników, że można zbudować dobrze rokujący zespół, który zapewni startupowi wiarygodność.

Polska to rynek atrakcyjny pod względem dostępności kadr? Firmy masowo skarżą się na niedobór pracowników, co jest pokłosiem szybkiego starzenia się ludności i stosunkowo niskiego poziomu aktywności zawodowej.

Założycielem PerfOps jest imigrant z Ukrainy. To pokazuje, że starzenie się ludności nie skazuje gospodarek na stagnację, nie musi paraliżować innowacyjności. Przeciwnie. W USA i Wielkiej Brytanii większość firm zakładają potomkowie imigrantów. Otwartość na innych, różnorodność kulturowa to są cechy, które pozytywnie wpływają na dynamizm gospodarki.

W Polsce często się słyszy, że w sąsiednich krajach powstaje więcej dobrze rokujących startupów. Mówi się, że ze względu na to, iż są to dość małe rynki, tamtejsze firmy myślą w skali globalnej i są bardziej innowacyjne.

W krajach bałtyckich i w Czechach były już transakcje, w których fundusze VC sprzedawały spółki ze swojego portfela za ponad 1 mld USD. W Polsce takich głośnych wyjść z inwestycji nie było. Z tego powodu może się wydawać, że w innych krajach ekosystem startupów jest lepszy. Polska często uchodzi zaś za zaplecze biurowe dla dużych korporacji. Moim zdaniem ten wizerunek Polski w ciągu ostatnich dwóch lat się zdezaktualizował.

Na jakim stadium rozwoju musi być firma, aby była interesująca dla Finch Capital? Musi wykazywać przychody?

Jesteśmy elastyczni. Inwestujemy od 0,5 do 5 mln euro w pierwszej rundzie. Jeśli inwestujemy kwotę z góry tego przedziału, to oczywiście musi być to biznes, który generuje już przychody. To był przypadek Twisto. Z kolei PerfOps i Symmetrical nie miały przychodów, raczej zainwestowaliśmy w ich założycieli. Z naszej perspektywy właściwy zespół to klucz do powodzenia firmy, dlatego ten czynnik jest dla nas ważniejszy niż to, jak szybko uzyskuje ona przychody. Symmetrical wsparliśmy, zanim w ogóle firma rozpoczęła działalność. Znaliśmy Piotra Smolenia i ludzi z Market One Capital, którzy też zainwestowali w jego pomysł. I to była dla nas wystarczająca rekomendacja.

Skąd pochodzi kapitał, który inwestujecie?

W około 80 proc. pochodzi od inwestorów instytucjonalnych, takich jak banki, firmy ubezpieczeniowe i państwowe fundusze inwestycyjne, takie jak Europejski Fundusz Inwestycyjny czy PFR.

Czy PFR ma wpływ na wasze decyzje inwestycyjne?

PFR jest takim samym partnerem (udziałowcem – red.) naszego funduszu jak wszyscy inni. Nie ma uprzywilejowanej pozycji. Umowy między funduszami VC a ich partnerami na całym świecie wyglądają podobnie. Dla nas jest bardzo ważne, żeby nasi partnerzy nam ufali, tak jak my obdarzamy zaufaniem spółki, w które inwestujemy. Oczywiście słuchamy rad partnerów, ale wszystkie decyzje inwestycyjne podejmujemy sami.

To inaczej: zainwestowalibyście w Polsce, gdyby nie pieniądze z PFR?

Jestem przekonany, że tak. Współpraca z PFR na pewno otworzyła nam oczy na potencjał polskiego rynku i pomogła znaleźć miejsce w tym ekosystemie. Ale sądzę, że prędzej czy później i tak byśmy się tu pojawili, bo jest to bardzo ekscytujący rynek.

Czy Finch ma za sobą jakieś udane wyjścia z inwestycji? Wiem, że w Polsce jest na to za wcześnie, ale na innych rynkach działacie dłużej.

Nasz fundusz istnieje od pięciu lat, zainwestowaliśmy w tym czasie w ponad 30 firm. Spośród nich sprzedaliśmy trzy. Można jednak powiedzieć, że to były nietypowe przypadki, bo inwestycje typu VC to jest długa gra. Nasz horyzont inwestycyjny to około dziesięciu lat. Niektóre firmy z naszego portfela to dzisiaj już duże podmioty, które szykują się do wejścia na giełdę.

Czyli jest za wcześnie, żeby powiedzieć, jaki odsetek firm, w które inwestujecie, odnosi sukces?

Mamy świadomość, że działalność VC jest ryzykowna. Nie boimy się porażek, to jest wpisane w ten biznes. Zaledwie 10–20 proc. startupów przechodzi do kolejnego stadium rozwoju. Staramy się ten fakt upowszechniać wśród interesariuszy. To szczególnie ważne w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie widać sporą awersję do podejmowania ryzyka.

W naszym regionie ta awersja jest większa niż gdzie indziej?

W całej Europie awersja do ryzyka jest większa niż np. w USA. Chodzi m.in. o to, jak się postrzega niepowodzenie. W USA, gdy jakiś przedsiębiorca poniesie porażkę, nie wpływa to źle na jego wizerunek. Ludzie myślą raczej, że nabrał doświadczenia, może się zabierać do kolejnego projektu. W Europie wciąż w większości krajów mentalność jest inna, a w Europie Środkowo-Wschodniej widać to może jeszcze wyraźniej. Trzeba to zmieniać, tłumaczyć, że w biznesie błędy są potrzebne i im szybciej nastąpią, tym lepiej.

Czy upadły jakieś spółki z waszego portfela?

Tak, mieliśmy trzy takie przypadki. I na pewno będzie ich więcej. W branży VC przez lata jedno się nie zmienia: około 20 proc. firm odpowiada za 80 proc. zysków funduszy.

Odsetek firm, które odnoszą sukces, nie zmienia się w czasie? Pieniędzy dla startupów jest więcej niż kiedykolwiek wcześniej. To może teoretycznie sprawiać, że trafiają one nawet do gorzej rokujących firm. A w rezultacie odsetek firm odnoszących sukces powinien maleć.

Rzeczywiście, nie było nigdy lepszych czasów na założenie firmy, bo przyciągnąć kapitał jest dość łatwo. Ale nie jest dla mnie jasne, czy złych pomysłów, albo pomysłów źle zrealizowanych, jest przez to więcej. Przede wszystkim wielu przedsiębiorców dostaje szansę, żeby się czegoś nauczyć. Nawet jeśli ich pierwszy pomysł nie wypali, drugi może się udać. A dla nas pomysły nie są najważniejsze. Inwestujemy w przedsiębiorców. Firma to nie jest prosta droga do sukcesu. Po drodze są wzloty i upadki, od charakteru przedsiębiorcy zależy, czy będzie miał motywację, żeby przez to przejść. Trzeba inwestować we właściwych ludzi, a nie w dobre pomysły.

Firmą, która miała na czele wyrazistego, przekonującego lidera, przyciągającego kapitał, jest WeWork. Okazało się, że spółka nie jest warta tyle, ile sądzili inwestorzy. Ten incydent można postrzegać jako dowód na to, że na rynku jest za dużo kapitału, który zalewa dobrze rokujące firmy, zawyżając ich wyceny. Takie zatłoczone pozycje to powszechny problem?

My koncentrujemy się na firmach na wczesnym etapie rozwoju, a ten problem dotyczy raczej kolejnych etapów. Gdy kapitału jest dużo, gdy inwestorzy spieszą się, żeby zainwestować w jakąś firmę, bo wiedzą, że jest więcej chętnych, mogą popełnić błąd nieuwagi. Nie chcą zadawać zbyt wielu pytań, bo zależy im na tym, żeby zainwestować pieniądze. W takich sytuacjach inwestorzy godzą się na przykład na to, że nie wejdą do rady nadzorczej firmy, świadomie rezygnują z wpływu na firmę, z dostępu do informacji o jej działalności.

Przedstawiciel Finch Capital zawsze wchodzi do rady nadzorczej firm z waszego portfela?

Tak, to warunek inwestycji. Ale naszym celem jest wspieranie przedsiębiorców, a nie zastępowanie ich. Nigdy więc nie domagamy się pakietu kontrolnego. Zwykle zadowalamy się 15–20 proc. udziałów.

Skoro Finch Capital nie konkuruje z innymi funduszami o to, kto pierwszy zainwestuje w jakąś dobrze rokującą firmę, to rozumiem, że może pan powiedzieć, jakie spółki w Polsce są na waszym radarze?

Nie tylko nie konkurujemy, ale nawet preferujemy współpracę z innymi inwestorami. Z jednej strony to jest dywersyfikacja ryzyka. Z drugiej spółki, w które inwestujemy, muszą urosnąć co najmniej do poziomu 500 mln dolarów przychodów. Ten cel łatwiej osiągnąć, gdy inwestorów jest od początku więcej. Mam wrażenie, że w USA i Europie Zachodniej takie podejście jest powszechne, ale w Polsce faktycznie wielu inwestorów nie chce się dzielić swoimi transakcjami.

To jakie obiecujące firmy widzi pan nad Wisłą?

Wierzę, że to te, które są już w naszym portfelu (śmiech). Mogę jednak powiedzieć, że wiele interesujących firm realizuje pomysły wykorzystujące sztuczną inteligencję. To na przykład SpaceOS, SkyEngine, Nethone czy AIclearinghouse. Chcemy z tymi firmami budować relacje. Nasz modus operandi jest taki, że najpierw firmy poznajemy, a dopiero potem w nie inwestujemy. Idealny przypadek to taki, gdy przedsiębiorców znamy, zanim zaczną zbierać kapitał.

CV

Aman Ghei od 2016 r. jest dyrektorem w funduszu venture capital Finch, inwestującym w startupy z branży finansów i nieruchomości. Zasiada w radach nadzorczych kilku spółek z portfela Finch. Wcześniej pracował m.in. w spółce produkującej gry Nordeus i w Facebooku. Doświadczenie inwestycyjne zdobywał w funduszu Accel Partners i w Credit Suisse. Jest absolwentem finansów i rachunkowości w Kelley School of Business.

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza