Około 80 mln euro zapłaciła Hertha za nowych zawodników, zostawiając w tyle Napoli (65,5 mln) i Monaco (62 mln) oraz przyczyniając się do pobicia rekordu w zimowym oknie przez kluby Bundesligi. Na wzmocnienia przeznaczyły one łącznie 195 mln euro. Dla porównania według prestiżowego portalu transfermarkt.de w hiszpańskiej Primera Division wydano w tym czasie 130 mln euro, a we francuskiej Ligue 1 – około 123 mln euro. Bardziej rozrzutne były tylko włoska Serie A (214 mln) i angielska Premier League (228 mln).
Hertha do utracjuszy nigdy nie należała. Do ubiegłego roku najdroższym jej zakupem był austriacki pomocnik Valentino Lazaro, sprowadzony za 10,5 mln euro z Red Bull Salzburg, który zresztą w Berlinie już nie gra. Latem zeszłego roku Hertha pierwszy raz zapłaciła za piłkarza 20 mln euro (urodzony w Belgii Kongijczyk Dodi Lukebakio). Ale dopiero w ostatnich tygodniach otworzyła worek z pieniędzmi, ściągając kolejno argentyńskiego pomocnika Santiago Ascacibara (11 mln), Krzysztofa Piątka (zależnie od źródła 22 lub 27 mln), brazylijskiego napastnika Matheusa Cunhę (18 mln) i francuskiego pomocnika Lucasa Tousarta (25 mln), który do drużyny dołączy jednak dopiero w lipcu. Żaden z nich nie przekroczył 25. roku życia.
Podróże między ligami
„Juergen Klinsmann został mistrzem świata" – podsumowała zimowe okno niemiecka prasa. Ale to transferowe szaleństwo nie byłoby możliwe, gdyby nie człowiek nazywany niemieckim Billem Gatesem. 44-letni Lars Windhorst to nowy współwłaściciel Herthy. Współzałożyciel grupy Sapinda (obecnie Tennor Holding BV), inwestującej w różne branże, nabył 49 proc. udziałów w klubie. Więcej nie mógł, gdyż zabraniają tego przepisy Bundesligi. Większość udziałów musi pozostać w rękach członków stowarzyszenia.
– To projekt długoterminowy. Hertha, podobnie jak drużyny z Londynu czy Madrytu, może stać się kolejnym potężnym zespołem z wielkiego miasta – przekonuje Windhorst.
Londyn ma Chelsea, Tottenham i Arsenal, Madryt – Real i Atletico, w Rzymie są Lazio i Roma, a w Paryżu za petrodolary trwa budowa PSG. Silnymi klubami mogą się też pochwalić Amsterdam (Ajax) i Lizbona (Benfica, Sporting). Tymczasem blisko 4-milionowy Berlin wciąż nie doczekał się drużyny, która walczyłaby co roku o tytuł i regularnie grała w europejskich pucharach.