Zmienność, z jaką mamy do czynienia w ostatnich tygodniach na światowych rynkach, zaskoczyła nawet najbardziej doświadczonych inwestorów. Kilku-, a nawet kilkunastoprocentowe zmiany indeksów z dnia na dzień stały się normą. Duży ruch widać również na rynku walut. Kwintesencją zmienności jest natomiast to, co dzieje się z cenami ropy naftowej, które jednego dnia potrafią spadać około 30 proc., a później mocno odbijać. Wydawać by się mogło, że są to idealne warunki dla brokerów foreksowych oraz inwestorów handlujących kontraktami CFD. Zmienność, obok dźwigni finansowej, jest bowiem solą tego rynku. I faktycznie w biznesie widać zdecydowanie większy ruch. Problem w tym, że aż tak duża zmienność może wyrządzić też sporo szkód, nie tylko w portfelach inwestorów, ale także i pośrednikom. Wszyscy dziś muszą nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości.
Ruch w biznesie
Głosy płynące ze strony brokerów foreksowych są podobne do tych, które pojawiają się w obszarze tradycyjnych domów maklerskich. Ci przyznają, że w ostatnim czasie zainteresowanie rynkiem wzrosło. Akurat w przypadku rynku CFD wydaje się to zrozumiałe. Daje bowiem on możliwości zarabiania zarówno na wzrostach, jak i na spadkach. Z drugiej strony brokerzy, tak jak i całe społeczeństwo, muszą stawić czoła zupełnie nowej rzeczywistości.
– Brokerzy mają na pewno dużo pracy operacyjnej, zarówno tej związanej z zakładaniem nowych rachunków, jak też rozwiązywaniem bieżących problemów klientów przy wzmożonych obrotach. A oczywiście obecna sytuacja związana z wirusem nie sprzyja optymalizacji tych procesów – mówi Filip Kaczmarzyk, członek zarządu X-Trade Brokers.
Wyraźny wzrost zainteresowania inwestycjami potwierdza również Piotr Adamczak, dyrektor departamentu sprzedaży w TMS Brokers. Jak podkreśla, zjawisko to dotyczy zarówno rynku walutowego, giełdy, jak również kontraktów na surowce takie jak ropa i złoto.