Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przez ponad 70 lat miała znaczące sukcesy w walce z wieloma groźnymi chorobami trapiącymi rodzaj ludzki. Ale w trakcie obecnej epidemii Covid-19 zaliczyła serię gigantycznych wpadek. Jeszcze 14 stycznia przekonywała, że nie ma żadnych dowodów na przenoszenie się nowego koronawirusa pomiędzy ludźmi, choć dwa tygodnie wcześniej władze Republiki Chińskiej (Tajwanu) alarmowały ją, że wirus z Wuhan ma taką właściwość. 23 stycznia Międzynarodowy Komitet WHO debatował nad tym, czy uznać Covid-19 za zagrożenie dla zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym. Zdania na ten temat były podzielone, a ostatecznie przeważył głos Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa, dyrektora generalnego WHO. Argumentował on, że chińskie dane nie uzasadniają wydawania takiego komunikatu. WHO uznała koronawirus za zagrożenie globalne dopiero 30 stycznia, co sprawiło, że wiele krajów ze sporym opóźnieniem zaczęło się przygotowywać na pandemię. Tymczasem 28 stycznia Tedros spotkał się w Pekinie z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem i chwalił władze ChRL za „otwartość w dzieleniu się informacjami". Twierdził, że Chiny wyznaczyły „nowy standard w walce z epidemiami". Wkrótce potem zaczęły wyciekać informacje pokazujące, że Chiny przez dwa miesiące tuszowały epidemię i szykanowały lekarzy, którzy próbowali przed nią ostrzec. 31 stycznia, po tym gdy prezydent Donald Trump ograniczył przyjmowanie w USA podróżnych z Chin, Tedros stwierdził, że „to tylko zwiększy strach i uprzedzenia, a przyniesie niewielkie korzyści zdrowotne". Jeszcze 20 lutego chwalił Chiny za to, że „powstrzymały rozprzestrzenianie się koronawirusa na świecie". Wszystkie te deklaracje i działania szefa WHO sprawiły, że organizacja ta zaczęła być oskarżana o szerzenie chińskiej dezinformacji i szkodzenie w walce z epidemią. Trump wstrzymał więc w środę amerykańskie fundusze dla WHO. Instytucja ta znalazła się jednak nie tylko pod ostrzałem z USA. – Ludzie twierdzą, że WHO powinna zmienić nazwę na Chińską Organizację Zdrowia. Gdyby WHO nie upierała się, że w Chinach nie ma epidemii, to reszta świata podjęłaby odpowiednie działania zapobiegawcze – stwierdził Taro Aso, japoński wicepremier. Tymczasem pod internetową petycją do ONZ wzywającą do odwołania Tedrosa ze stanowiska szefa WHO podpisało się już prawie 1 mln ludzi. Być może jednak największym skandalem w całej tej historii jest to, że Tedros w ogóle dostał tę posadę.
Przyjaciel Mugabe
Tedros Adhanom Ghebreyesus to pierwszy w historii dyrektor generalny WHO, który nie ma wykształcenia medycznego. Jest mikrobiologiem, a w swojej etiopskiej ojczyźnie jest znany przede wszystkim jako polityk. Reprezentuje on Tigrajski Ludowy Front Wyzwolenia – czyli partię władzy będącą najważniejszą częścią koalicji rządzącej Etiopią. (Koalicja ta wywodzi się ugrupowań partyzanckich, które walczyły przeciwko komunistycznej dyktaturze w latach 80. Ugrupowania te były... marksistowskie, a po zmianie władzy rządziły w sposób daleki od demokratycznego.) Tedros był protegowanym długoletniego prezydenta Melesa Zenawiego i dzięki temu mógł być w latach 2005–2012 ministrem zdrowia, a w latach 2012–2016 ministrem spraw zagranicznych. Jako szef resortu zdrowia był chwalony na arenie międzynarodowej m.in. za sukcesy w walce z malarią czy zmniejszenie śmiertelności wśród niemowląt. Organizacje feministyczne dziękowały mu za to, że dał kilkuset tysięcy kobiet dostęp do „wysokiej jakości aborcji". Z Tedrosem dobrze współpracowała m.in. Fundacja Clintonów oraz Fundacja Billa i Melindy Gatesów. Sama WHO nadal jednak klasyfikowała wówczas etiopski system ochrony zdrowia jako znajdujący się w „krytycznym kryzysie". Tedros był też oskarżany, że tuszował epidemie cholery w Etiopii w 2006, 2008 i 2011 r.
„W czasie, gdy wielkie międzynarodowe fundusze były pompowane przez organizacje pozarządowe, by wzmocnić etiopski sektor zdrowia, marnotrawienie pieniędzy i korupcja były nieodłączną częścią rządów dra Tedrosa w Ministerstwie Zdrowia. (...) Nawet rząd USA musiał zmniejszyć fundusze na walkę z HIV/AIDS dla Etiopii o 79 proc. z powodu tego marnotrawstwa i korupcji" – pisał Girma Gutema, etiopski emigracyjny aktywista.
Jako minister spraw zagranicznych Tedros był natomiast uznawany za entuzjastę chińskich inwestycji. – Osiem chińskich parków przemysłowych w całej Etiopii, z których część jest już w budowie, ułatwi migrację chińskich firm do naszego państwa – deklarował w 2015 r. Etiopia od 2000 r. zadłużyła się u chińskich instytucji finansowych na ponad 12 mld USD. Chińczycy za te pieniądze zbudowali tam m.in. 50 tys. km dróg i 750-km linię kolejową do Dżibuti. W 2019 r. Chiny umorzyły Etiopii część kredytów. Z pewnością liczyły na dostęp do kolejnych okazji inwestycyjnych oraz na przysługi w polityce zagranicznej. Nie zawiedli się, co było widać na początku obecnego koronawirusowego kryzysu. Po wybuchu pandemii Covid-19 linie Ethiopian Airlines (znane z dobrego standardu usług) rozwoziły po świecie pasażerów z Chin, w czasie gdy inne linie przerwały połączenia.
Według doniesień „Washington Post" i „Sunday Times", Tedros zawdzięcza fotel szefa WHO głównie chińskiemu lobbingowi. Dyplomaci z ChRL mobilizowali dla niego poparcie w krajach Trzeciego Świata. Chodziło im wówczas, by nie dopuścić do wybrania na dyrektora generalnego tej organizacji Brytyjczyka Davida Nabarro. Ta operacja im się udała i w 2017 r. zdołali zapewnić zwycięstwo w tym wyścigu swojemu etiopskiemu stronnikowi.