– W lutym sprzedaż skarbowych obligacji oszczędnościowych wyniosła 2,2 mld zł. Klienci wybierają głównie obligacje cztero- i dziesięcioletnie, których oprocentowanie – począwszy od drugiego okresu odsetkowego – wyznaczane jest w oparciu o wskaźnik inflacji. Stanowiły one blisko trzy czwarte wszystkich obligacji kupionych w lutym, co odpowiadało kwocie ponad 1,6 mld zł – mówi Sebastian Skuza, sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów. Ale od listopada ub.r. sprzedaż obligacji ledwie przekracza 2 mld zł miesięcznie. Jednak w sumie Polacy odłożyli prawie 20 mld zł. I to w dobie sięgającej 18,4 proc. inflacji i rosnącej drożyzny. W lutym w sklepach było średnio o blisko 21 proc. drożej niż rok wcześniej. Największą podwyżkę zanotował nabiał – o przeszło 30 proc. r./r. W czołówce drożyzny widać też pieczywo i chemię gospodarczą. Ponadto znacząco poszły w górę ceny warzyw, produktów sypkich, mięsa, a także art. tłuszczowych. Komentujący te wyniki eksperci twierdzą, że przed tegoroczną Wielkanocą Polacy nie powinni spodziewać się wyhamowania dynamiki wzrostu cen w sklepach. Jednocześnie dodają, że wciąż jesteśmy przed szczytem drożyzny.

A lutowy spadek sprzedaży detalicznej towarów w Polsce (realnie, tzn. w cenach stałych) o 5 proc. rok do roku przy jednoczesnym wzroście oszczędności może oznaczać, że Polacy szykują się na naprawdę ciężkie czasy. Niebagatelnym powodem takich poczynań jest niepewność związana z wojną w Ukrainie i możliwością rozszerzenia konfliktu. PSzu