W grudniu średnie oprocentowanie lokat wynosiło według danych NBP 6,25 proc. Ale – jak zauważają Bartosz Turek i Oskar Sękowski, analitycy HRE Investments – w styczniu większość banków pogorszyła oferty promocyjnych depozytów. Najczęściej w dół poszło oprocentowanie lub co najmniej maksymalna kwota, którą można zainwestować na preferencyjnych warunkach. Był pierwszy od dłuższego czasu miesiąc, w którym średnie oprocentowanie najlepszych depozytów spadło. – Jeszcze w grudniu 2022 r. promocyjne depozyty pozwalały zarobić przeciętnie 7,54 proc. Obecnie jest to 7,3 proc. Różnica na razie może i wielka nie jest, ale apetyty oszczędzających przy dwucyfrowej inflacji wciąż są dalekie od zaspokojenia. Wciąż nie możemy ponadto mówić o trwałej zmianie trendu. Jeśli jednak RPP faktycznie nie podniesie już stóp procentowych, to i trudno liczyć na to, że oprocentowanie depozytów znowu zacznie rosnąć – komentują specjaliści z HRE Investments. Jak zauważają, w grudniu ofert, które kusiły stopą zwrotu na poziomie 8 proc. lub więcej, było 17. W pierwszym miesiącu 2023 r. takich ofert było o dwie mniej. Więcej jest za to produktów z niższym oprocentowaniem. Te, których oferta nie przekracza 8 proc., stanowią już ponad połowę najlepszych depozytów. W lutym zostały już tylko trzy oferty przekraczające 8 proc. – Inbank obniżył oprocentowanie swojej Lokaty na Start z 8,5 do 8 proc. Od początku roku oprocentowania spadły m.in. w BOŚ Banku, ING Banku Śląskim, mBanku, Millennium, Nest Banku i Pekao. Gdzie zatem trzymać oszczędności, gdy oprocentowanie lokat spada, a inflacja znów zaczęła rosnąć?
Polacy jak Amerykanie
Dolar i euro to waluty, po które najchętniej sięgają inwestorzy chcący chronić swoje oszczędności. Szczyt możliwości dolara przypadł na wrzesień ubiegłego roku, kiedy to ta waluta przebiła granicę 5 zł. Obecnie dolar kosztuje w okolicach 4,50 zł i nadal jest atrakcyjny. – Inwestycja w waluty ma sens, gdy myślimy o niej długofalowo i nie chcemy kompulsywnie, w chwilach wzrostu, wymieniać jej znów na złotówki – mówi Jakub Balcerzak, dyrektor departamentu ds. ryzyka platformy walutowej Amronet.pl. – Polacy coraz chętniej spoglądają też w stronę euro. Mimo iż ta waluta przeżywa swoje zawirowania związane z wojną w Ukrainie i przetaczającą się przez Europę inflacją, to euro nadal jest niezwykle pożądane ze względu na korzystne prognozy w nadchodzących miesiącach – dodaje Balcerzak. Natomiast według prognoz Saxo Banku najbezpieczniejszymi inwestycjami w pierwszym półroczu mogą okazać się euro i jen, waluty krajów, które późno rozpoczęły zacieśnianie. – Wydaje się, że w I kwartale i być może jeszcze na początku II kwartału każdy scenariusz będzie dla JPY korzystny, nawet po znacznym dowartościowaniu w stosunku do USD po imponującym umocnieniu pary USD/JPY powyżej 150 pod koniec ubiegłego roku – pisze John J. Hardy, dyrektor ds. strategii rynków walutowych w Saxo Banku. – Zdecydowanie dodatnie rentowności obligacji w Europie, nawet jeżeli realne rentowności pozostają ujemne, mogą pomóc w utrzymaniu zaangażowania ze strony inwestorów krajowych. Euro może okazać się w tym roku stosunkowo stabilnym statkiem na wzburzonym morzu – uważa.
Z sondażu Gallupa wynika, że Amerykanie zapytani o najlepszą długoterminową inwestycję – jako TOP3 – wskazywali nieruchomości (45 proc.), akcje (18 proc.) oraz złoto (15 proc.). Polscy respondenci w badaniu firmy Tavex zapytani o to, w co warto inwestować – wybierali najczęściej nieruchomości (34 proc.), złoto (28 proc.) i obligacje (16 proc.).
– Zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych doceniane są takie aktywa jak nieruchomości i złoto. Nic dziwnego, są one bowiem inwestycjami, które nie tylko zabezpieczają nasz kapitał, ale również – w perspektywie długofalowej – mogą przynieść zysk – wskazuje Aleksander Pawlak, prezes firmy Tavex. Wartość kruszcu doceniają nie tylko inwestorzy indywidualni. Niepewność geopolityczna i wysoka inflacja wpłynęły na to, że wiele banków centralnych zwiększyło swoje rezerwy tego aktywa – dodaje.