Banki i inflacja zabijają w tym roku depozyty

Nawet ponad 10 proc. realnej straty może przynieść w tym roku część kończących się bankowych lokat. Tak złych wyników nie było od co najmniej 17 lat, chociaż z odsetkami niedającymi sobie rady z inflacją mamy do czynienia już od lat.

Aktualizacja: 31.03.2022 13:27 Publikacja: 31.03.2022 05:00

Banki i inflacja zabijają w tym roku depozyty

Foto: Adobestock

1,02 proc. – tyle wyniosło w styczniu średnie oprocentowanie lokat w bankach. Po dwóch kolejnych podwyżkach stóp procentowych być może doszło już do 1,5 proc. Tymczasem w piątek 1 kwietnia GUS ogłosi szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w marcu. Prawdopodobnie będzie on wyższy niż 10 proc. Dla lokat zakładanych rok temu z oprocentowaniem 0,1 proc. oznacza to realną stratę powyżej 10 proc.

Realna perspektywa

Jak podkreśla Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, z oprocentowaniem, które nie daje sobie rady z inflacją mamy do czynienia już od lat. – Przez ostatnich kilkanaście lat nigdy sytuacja nie była jednak aż tak zła. Zdarzały się okresy, w których realne oprocentowanie przeciętnego depozytu było na poziomie -1 proc. Gdy było szczególnie źle, dochodziliśmy w okolice -2 proc. Gdy jednak poziom realnych strat przekroczył 3–4 proc., to można było już mówić o tym, że sytuacja jest szczególnie zła. Dziś jednak realną perspektywą są straty przekraczające nawet 10 proc. w skali roku. Aż tyle na wartości mogą stracić pieniądze, które w ubiegłym roku powierzyliśmy bankom w ramach rocznej lokaty. Nie dziwne więc, że część rodaków szuka rozwiązań, które pozwoliłyby zachować siłę nabywczą oszczędności – zauważa specjalista.

Czytaj więcej

Coraz mniej Polaków jest w stanie oszczędzać

Ceny sto razy szybsze

Jeśli spełnią się obecne prognozy, to w najgorszym położeniu będzie posiadacz przeciętnej rocznej lokaty bankowej założonej w trzecim kwartale 2021 roku – twierdzi Bartosz Turek. Z wyliczeń przedstawionych przez analityków NBP wynika bowiem, że w III kwartale 2022 roku GUS będzie informował o inflacji na poziomie przekraczającym 12 proc. Lokaty zakładane rok wcześniej były oprocentowane na 0,1–0,2 proc. – To znaczy, że w okresie trwania takich lokat ceny w sklepach rosły prawie sto razy szybciej – w tempie ponad 12 proc. w skali roku. Efekt tego będzie taki, że jeśli powierzyliśmy bankowi 10 tys. zł, to po wyjęciu tych pieniędzy z banku można będzie za nie kupić tylko tyle, co za około 8,9 tys. zł w dniu zakładania depozytu. Realna strata z rocznej inwestycji wyniesie w tym wypadku około 1,1 tys. zł. To najgorszy wynik od co najmniej 17 lat, czyli od kiedy zbierane są stosowne dane – podsumowuje główny analityk HRE Investments.

Reklama
Reklama

I widzą to deponenci. Jak wynika z danych NBP, w końcu lutego gospodarstwa domowe dysponowały na rachunkach bankowych środkami w wysokości 1 035,93 mld zł. Były one o 7,28 mld i 0,7 proc. niższe niż miesiąc wcześniej i o 46,17 mld zł, tj. 4,7 proc., większe niż przed rokiem (w styczniu roczna dynamika tych depozytów wyniosła 6,5 proc.). – Po lutym zazwyczaj oczekuje się wyraźnego wzrostu depozytów ludności, po umiarkowanych wzrostach w styczniu. Sprzyja temu przyspieszenie w płacach, ale również mniejsza skłonność do wydatków niż w poprzednich dwóch miesiącach (grudzień to święta, styczeń to atrakcyjne wyprzedaże) – zwraca uwagę Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Tymczasem w tym roku luty przyniósł głęboką redukcję depozytów, mającą w dodatku miejsce po nietypowej redukcji ze stycznia. Prawdopodobnie była to ponowna reakcja klientów na podwyższoną inflację. Podwyższone nagle koszty utrzymania skłaniają do sięgnięcia do zasobów, robione są też dodatkowe większe zakupy – wyprzedzające inflację. Na poziom depozytów w bankach wpływa też to, że transmisję zmiany stóp procentowych przez NBP dobrze widać w rosnących cenach kredytów, ale już nie w oprocentowaniach depozytów. W sposób zrozumiały część odpływu depozytów była skutkiem forsownego, w ostatnich dniach miesiącach, zaopatrywania się ludności w gotówkę – po rozpoczęciu agresji Rosji na Ukrainę – podsumowuje Piotr Soroczyński.

Deponenci się nie boją

Być może deponenci zauważą, że poziom realnych strat będzie redukowany. Tak przynajmniej sugerują dziś dostępne prognozy. – Kluczowe są tu jednak przewidywania odnośnie do ścieżki inflacji, a nie te dotyczące możliwych podwyżek oprocentowania depozytów. Jeśli bowiem spojrzymy na to, jak zmienia się oprocentowanie lokat, to nie ulega wątpliwości, że banki nas nie rozpieszczają. Przecież od października 2021 do marca 2022 podstawowa stopa procentowa wzrosła do 3,5 proc., a stawka WIBOR w wersji 3M jeszcze mocniej, bo do 4,5 proc. Za to w tym samym czasie przeciętne oprocentowanie rocznej lokaty wzrosło tylko do około 2–2,5 proc. Mimo tych skromnych ruchów banki i tak obserwują wzmożony napływ kapitału na lokaty. Okazuje się, że niewielki nawet wzrost nominalnego oprocentowania lokat przekłada się na bardzo dynamiczny przyrost kapitału powierzanego bankom – stwierdza Bartosz Turek.

Realnie ujemne oprocentowanie trwa od lat. Już bowiem lokaty zakładane na przełomie lat 2015/2016 przynosiły realną stratę. Stan ten trwa do dziś, a gdyby i tego było mało, to nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała się szybko odwrócić. – Z prognoz wynika, że realne straty będą problemem jeszcze w przypadku depozytów zakładanych w 2023 roku, które zapadać będą w roku kolejnym – mówi Bartosz Turek.

Oszczędzanie
Nowe technologie coraz bardziej opanowują banki
Oszczędzanie
Wiedza większości Polaków o finansach jest w najlepszym razie przeciętna
Oszczędzanie
Deponenci mogą już liczyć tylko na szybki spadek inflacji
Oszczędzanie
Przestępcy publikują fałszywe oferty inwestycyjne, tradycyjnie uderzają w klientów banków
Oszczędzanie
Blika lubią starzy i młodzi, a liczba użytkowników stale rośnie
Oszczędzanie
Lipiec pokazał, że Polacy mogą i oszczędzać, i kupować
Reklama
Reklama