Z kolei dość silnie spadła dynamika cen usług w zakresie turystyki zorganizowanej za granicą (przy czym zgodnie z komunikatem GUS udział danych szacowanych w przypadku tej grupy jest istotny i przekracza 50 proc. w marcu). Co będzie dalej?
Groźna żywność
– Uważamy, że dynamika wzrostu cen hamuje, a dane za kwiecień i maj będą wskazywać na ostrą dezinflację (z roczną dynamiką CPI bliską nawet 3 proc.). W rezultacie – na papierze – poziom realnych stóp procentowych jest nadal bardzo niekorzystny dla złotego, ale już niebawem efekt ten zacznie wygasać. Pod koniec roku dynamika CPI powinna znaleźć się przy celu, a nawet poniżej. Dynamika inflacji bazowej prawdopodobnie obniży się w tym czasie poniżej 1 proc. rok do roku. Wyraźnych spadków należ się y spodziewać m.in. w kategoriach usług transportowych, hotelach i restauracjach czy rekreacji i kulturze – ocenia Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz TMS Brokers.
Pytanie tylko, czy wspomniane wyraźne spadki, w połączeniu z zapewne nadal, mimo wysiłków OPEC, niskimi cenami paliw zrównoważą wzrost cen żywności. Ekonomiści Credit Agricole prognozują, że dynamika cen żywności i napojów bezalkoholowych zwiększy się w 2020 r. do 5,2 proc. r./r. wobec 4,9 proc. w 2019 r. (i 4,7 proc. w poprzedniej prognozie). Prognoza została zrewidowana w górę z powodu pogłębiającej się suszy i pomimo narastającej nadpodaży na części rynków rolnych, m.in. na rynku mięsa czy mleka.
– Głównym czynnikiem, który skłonił nas do rewizji naszej ścieżki cen żywności w górę, jest pogłębiająca się susza w Polsce. Jeśli obserwowane obecnie warunki agrometeorologiczne utrzymają się w kolejnych miesiącach, będzie miało to istotny negatywny wpływ na wielkość krajowej produkcji rolnej. Stąd na podstawie długoterminowych prognoz pogody w naszej prognozie założyliśmy, że tegoroczne warunki agrometeorologiczne będą podobne jak w 2019 r. (wcześniej przyjmowaliśmy założenie, że będą one lepsze niż ubiegłoroczne). W konsekwencji produkcja rolna w kategoriach szczególnie uzależnionych od warunków pogodowych (warzywa, owoce, zboża) ukształtuje się na poziomie zbliżonym do 2019 r. – informują ekonomiści.
Stopy znów w dół?
Tymczasem mamy oficjalne stopy procentowe na poziomie 0,5 proc. – i na podobnym poziomie depozyty w wielu bankach. A może być jeszcze gorzej. Jak bowiem zauważa Bartosz Sawicki, RPP spogląda w przyszłość i nie będzie baczyć na wysoki odczyt za marzec. W retoryce władz monetarnych dominuje obawa przed deflacją w 2021 r., na którą wskazuje gigantyczna luka popytowa. Co więcej – słychać od niektórych członków RPP, że istnieje przestrzeń do dalszego cięcia stóp.
Tymczasem w lutym (ostatnie dostępne dane NBP) średnie oprocentowanie polskich depozytów do roku włącznie wynosiło 1,24 proc. Więcej niż w wielu krajach strefy euro, mniej niż we Włoszech (1,42 proc.). W przypadku depozytów powyżej roku było najwyższe. Po dwóch obniżkach stóp procentowych, kiedy te polskie zbliżyły się do stóp EBC, można się spodziewać również wyrównania stawek. Średnia dla strefy euro to 0,33 proc. w przypadku depozytów do roku i 0,47 proc. powyżej roku. Średnie oprocentowania (poza promocyjnymi) w polskich bankach zbliżają się do tego poziomu. W wielu już od dawna obowiązują.