W ostatnim czasie w Polsce pojawił się temat podwyższonego CIT dla banków, przy jednoczesnych sugestiach, że lepszym rozwiązaniem byłby podatek od nadmiernych zysków. Zgodnie z planami rządu, stawka CIT ma wzrosnąć z 19 proc. do 30 proc. do 2026 r., a następnie spaść do 26 proc. w 2027 r. i 23 proc. w 2028 r. Szacuje się, że banki zapłacą z tego tytułu ok. 6,6 mld zł więcej, a w ciągu dekady do budżetu trafi dodatkowo ok. 23,4 mld zł. Rząd uzasadnia te działania koniecznością zwiększenia wydatków m.in. na obronność, przy czym premier stwierdził, że „lepiej opodatkować banki niż polskie rodziny”. Warto zauważyć, że pojawia się tu konflikt interesów między rządem a sektorem bankowym, mimo że większość obywateli popiera wyższe opodatkowanie banków. Pozostaje jednak pytanie – czy takie działania rzeczywiście są korzystne?
Z punktu widzenia rynku kapitałowego banki odgrywają kluczową rolę na polskiej giełdzie. W wielu okresach to właśnie indeks WIG-banki przyczyniał się do wzrostu głównych indeksów giełdowych, a od początku roku zyskał ponad 35 proc. – bez dodatkowych obciążeń podatkowych wynik mógłby być jeszcze lepszy. Wyższe podatki dla banków przekładają się bowiem na cały sektor kapitałowy, którego atrakcyjność inwestycyjną powinniśmy raczej wzmacniać. Szczególnie w kontekście nowych inicjatyw rządowych, takich jak Osobiste Konto Inwestycyjne (OKI), trudno oczekiwać, że dodatkowe obciążenia będą zachętą dla obywateli do aktywnego uczestnictwa w rynku.
Kolejnym istotnym aspektem jest wymiar społeczny. Rząd uzasadnia podwyższenie stawki CIT dla banków chęcią uniknięcia nakładania dodatkowych obciążeń podatkowych na obywateli. Warto jednak zadać pytanie, czy w praktyce wyższy CIT dla banków nie przełoży się na pośrednie koszty ponoszone właśnie przez społeczeństwo. Niższa rentowność kapitału w wyniku wyższego CIT może skutkować wyższymi kosztami kredytów i opłat bankowych, a także niższymi dywidendami dla akcjonariuszy. W efekcie może to prowadzić do spadku wycen banków, co uderza zarówno w fundusze emerytalne, jak i inwestorów indywidualnych – czyli pośrednio w samych obywateli, których rząd chce chronić przed dodatkowymi kosztami. Reasumując, banki stanowią jeden z filarów polskiej gospodarki, a ich kondycja ma bezpośredni wpływ nie tylko na rynek kapitałowy, poprzez wyceny giełdowe i dywidendy, ale również pośrednio na sytuację finansową obywateli, poprzez kredyty, opłaty bankowe i fundusze emerytalne.