W nieco dłuższym terminie jednak bardziej istotne wydają się informacje o stopniowym podnoszeniu prognoz dla zysków amerykańskich spółek na kolejne kwartały. Już miniony, drugi kwartał przyniósł długo oczekiwane wyhamowanie spadku ich zysków, który okazał się zauważalnie mniejszy niż wcześniejsze prognozy analityków. Według danych zebranych przez Factsheet, trzeci kwartał powinien już przynieść nieznaczne odbicie, a naprawdę dobrych rezultatów możemy oczekiwać po IV kwartale 2023 r. Żeby jednak dołożyć łyżkę dziegciu, warto wspomnieć, że prognozy te dość zauważalnie kontrastują z w dalszym ciągu niepewnym scenariuszem gospodarczym na najbliższe okresy. Obecnie na rynkach przeważa wiara w tak zwane miękkie lądowanie, ale biorąc pod uwagę dość niepewny scenariusz na najbliższe kwartały dla amerykańskiej gospodarki, to nie brałbym publikowanych prognoz zysków spółek zupełnie bezrefleksyjnie. Z drugiej jednak strony z perspektywy rynkowych indeksów niewielka recesja z całą pewnością zakończyłaby spekulacje odnośnie do przyszłej ścieżki decyzji Fedu, co per saldo mogłoby się okazać pozytywne dla rynków.
Ostatni wzrost nerwowości na rynkach bazowych może tłumaczyć zachowanie się warszawskiego parkietu, gdzie przykładowo WIG20 spadł poniżej długo bronionego poziomu 2000 punktów. Nie jest to jednak pełny obraz sytuacji. Co warto na wstępie zauważyć, decyzje RPP wywołują zdecydowanie więcej emocji u kredytobiorców (jak również kredytodawców) niż u szeroko pojętych inwestorów giełdowych. Przypadek mijającego tygodnia jest jednak tutaj odosobniony. RPP podjęła dość bezprecedensową decyzję o obniżce stopy procentowej o 75 pkt baz., gdzie z taką skalą obniżki mieliśmy ostatnio do czynienia w roku 2008, w szczycie kryzysu finansowego. Pomijając polityczne analogie i dość przypadkową koincydencję ze zbliżającymi się w październiku wyborami parlamentarnymi, środowa decyzja RPP ma nieco więcej implikacji, niż to się wydaje. Po pierwsze, jest sprzeczna co do swojej skali ze wszystkimi komunikatami płynącymi z RPP w ostatnich miesiącach. Patrząc z perspektywy dynamiki inflacji czy chociażby obserwowanych w ostatnich miesiącach impulsów fiskalnych, przekładających się chociażby na zmiany w dynamice akcji kredytowej banków, taka skala obniżki nie może nie dziwić. I pomimo że ekonomia nie jest nauką stricte ścisłą, trudno mi znaleźć fundamentalne uzasadnienie dla skali takiego działania.
Oczywiście bardzo dużo zależy od tego, czy był to jednorazowy ruch, czy też rozpoczęcie większego cyklu. Tak czy inaczej, rynek niespecjalnie lubi takie zaskoczenia, stąd można śmiało zakładać, że krajowy rynek będzie zachowywał się nieco słabiej od swoich zagranicznych odpowiedników w najbliższych tygodniach. W przypadku jednak silniejszych obniżek stóp w świetle obecnego otoczenia proinflacyjnego w żadnym znanym mi przypadku nie spotkało się to z pozytywną reakcją inwestorów międzynarodowych, co pośrednio jest już widoczne w ostatnim zachowaniu się kursu złotego. Warto również pamiętać, że biorąc pod uwagę strukturę sektorową warszawskiego parkietu, taka zmiana nie pozostanie bez wpływu na wyniki spółek bankowych. Niemniej jednak clue problemu jest gdzie indziej. W inwestycjach liczy się przede wszystkim, w dłuższym terminie, przewidywalność. Gdy jej brakuje, inwestycja staje się zwykłą spekulacją. I właśnie problem wiarygodności, a raczej jej braku, może być wyzwaniem, z którym, miejmy nadzieję tylko w krótkim terminie, borykać się będą krajowe aktywa finansowe.