Rozdmuchany kryzys bankowy, polegający na upadku kilku mniejszych banków w USA i to w sposób kontrolowany, mocno przecenił europejski sektor bankowy. W konsekwencji znacznego spadku doznał też indeks WIG-banki. Z tego spadku nie zostało po kilku tygodniach już nic. Fani techniki zauważą przełamanie lutowych szczytów, co by zwiastowało marsz indeksu na styczniowe maksima.
Czy możemy mówić o jakiejś mocnej zmianie fundamentalnej w ostatnich tygodniach? Niespecjalnie. Z jednej strony rynek dostał dobre informacje z frontu frankowego. Trwają prace nad rozwiązaniem legislacyjnym kwestii kredytów frankowych, według doniesień prasowych ma ono zachęcić frankowiczów do zawierania umów, ale bez przymusu podatkowego. Takie rozwiązanie wydaje się mieć jakieś prawdopodobieństwo wejścia w życie, co mogłoby zmniejszyć koszty w przypadku niekorzystnego dla banków orzeczenia TSUE. Drugą kwestią jest korzystne orzeczenie Sądu Najwyższego, który stwierdził że okoliczność wystąpienia w umowie klauzul abuzywnych powoduje nieważność całej umowy. Pytanie to dotyczyło jednak jednej konkretnej sprawy i raczej nie można go rozciągać na ogół. Niemniej pokazuje złożoność problemu, a pozytywną reakcję banków na to orzeczenie można wiązać z przypisywaniem wyższego prawdopodobieństwa wypracowaniu rozwiązania ustawowego. Z kolei na niekorzyść sektora działają zmiany kadrowe w PKO BP i saga z rezygnacją starego i powołaniem nowego prezesa, bo można to wiązać z kolejną odsłoną politycznej walki o wpływy w tym największym polskim banku.
Wszystko to ma znaczenie krótkoterminowe, ale trudno tu mówić o informacji, która tak zmieniłaby nastawienie do sektora. Po prostu przycichły echa problemów niektórych banków w USA i Europie, a rynek zaczął patrzeć na banki przez pryzmat ich wycen. A tu jest spore pole do popisu. Od strony makro sytuacja wygląda tak, że najprawdopodobniej spowolnienie nie będzie na tyle poważne, aby uszkodzić portfele kredytowe banków. Ścieżka dezinflacji na razie nie jest tak szybka, jak być miała, a dodatkowo droższa ropa oraz potencjalne transfery socjalne przed wyborami mogą jeszcze spowalniać jej spadek. Za to odżywa rynek mieszkaniowy, a z pomocą przyjdzie jeszcze kredyt hipoteczny z 2-proc. marżą. W związku z tym scenariusz spadku stóp procentowych w tym roku może się nie ziścić. Banki przestały też podnosić oprocentowanie depozytów i przy stabilizacji stóp będą korzystać na silnym wyniku odsetkowym. Przedłużenie wakacji kredytowych na 2024 r. to potencjalny koszt dla sektora, ale o wpływie na jego kapitalizację rzędu małych kilku procent. Dlatego też jednocyfrowy skorygowany o franki wskaźnik P/E wydaje się atrakcyjny i w końcu zostaje to dostrzeżone przez rynek. Być może ostateczne wyjaśnienie kwestii frankowej uwolni drzemiący w bankach potencjał.