Na giełdach odbicie nie odpuszcza i stawiane są już pytania, czy to koniec bessy? Nie są to pytania bezzasadne, zwłaszcza w kontekście rynku polskiego. Indeks WIG od swojego dołka odbił już o 25 proc. i to tylko w nieco ponad miesiąc. Skala odbicia jest więc spektakularna, ale też, jeśli spojrzeć na wykres, to jest to też odbicie po spektakularnym spadku z sierpnia i września. Rzut oka na chyba kluczowy indeks giełdowy dla sygnalizacji końca bessy, czyli amerykański S&P500, wskazuje jednak też na duże odbicie rzędu 15 proc.

Giełda zawsze działa z wyprzedzeniem. Chociaż jeszcze widoczna erozja zysków spółek nie pojawiła się, podobnie jak i recesja w gospodarce, rok 2023 przyjmuje się za rok stracony na walkę z uporczywą inflacją. Stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych i strefie euro rosły, i jeszcze rosnąć mają, i raczej na pewno w przyszłym roku będą się utrzymywać na wysokim poziomie. Walka z inflacją stała się jednak czymś oczywistym dla rynków, podobnie jak spowolnienie gospodarcze czy recesja, i stąd głównie wzięła się bessa.

Teraz gdy w pewnym momencie spadki od szczytów przekraczały 20 proc., a na niektórych giełdach (np. warszawskiej GPW) znacznie ponad 30 proc., a w tle pojawiły się sygnały, że być może inflacja będzie opanowana szybciej niż później, wyprzedany rynek kupił to. Niższe odczyty inflacji CPI i PPI z USA, następnie słabsze indeksy PMI z usług i przemysłu, wreszcie ujawniona dyskusja o spowolnieniu tempa podwyżek stóp podczas ostatniego posiedzenia FOMC, a na koniec seria wypowiedzi publicznych członków FOMC o gołębim zabarwieniu powodują, że gra pod pivot Rezerwy Federalnej wciąż jest kluczowym katalizatorem odbicia.

Rynek tymczasowo zapomniał o tym, że niedawno „grane” było też poluzowanie ograniczeń pandemicznych w Chinach, natomiast dostajemy coś zupełnie odwrotnego. Dla globalnego wzrostu gospodarczego potencjalny lockdown chińskiej gospodarki to duży cios. Ceny surowców energetycznych spadły, ale w zimę sytuacja może być trudna. Rezerwa Federalna przestrzega też, że trzeba całej serii danych z niższą inflacją, aby mówić o łagodzeniu polityki pieniężnej. Liczy się też nie tyle tempo, a stopa docelowa, a ta pozostaje w okolicach 5 proc. Podwyżki wolniejsze, a bardziej rozciągnięte w czasie to też zła informacja dla rynku. Dalej widzę spore ryzyko, że byki zostaną jeszcze przyćmione przez niedźwiedzie.