Okres pomiędzy listopadem a styczniem jest najbardziej korzystny dla inwestycji giełdowych. To właśnie w tym okresie zawarty jest co roku opisywany rajd św. Mikołaja czy „strojenie okien” na koniec roku. W styczniu z kolei następuje przebudowa portfeli na nowy rok, co z reguły sprzyja zakupom, szczególnie spółek o mniejszej kapitalizacji. Jak będzie tym razem, czas pokaże, ale w październiku byki nie próżnowały.

Co szczególnie ważne, w ubiegłym miesiącu nie było krachu, mimo że historycznie październik jest najlepszym ku temu miesiącem. Pomogła pogoda, czyli temperatury w Europie wyższe od historycznej średniej. Oddaliło to wizję zimy bez wystarczającej ilości surowców energetycznych, szczególnie gazu. Zaczęła się także kolejna gra pod koniec cyklu zacieśniania polityki monetarnej przez banki centralne. Powoli, ale systematycznie widać pierwsze jaskółki zmian. Latem podobny zakład skończył się fiaskiem, ale kiedyś musi się udać. Przecież stopy nie będą ciągle rosły i w przyszłym roku nadejdzie czas wejścia w fazę „wait and see”.

Mimo recesyjnych obaw bykom sprzyja też koniunktura gospodarcza. Nie widać bowiem istotnego przełożenia recesyjnych danych ankietowych na podobne, ale ze sfery realnej. W konsekwencji wyniki spółek nie są złe, choć sektor big tech akurat zaskoczył negatywnie. Niemniej amerykańskie spółki o największej kapitalizacji były liderami, gdy kończyła się poprzednia hossa, i ciężko oczekiwać, że pozostaną nimi także teraz. Świat się zmienia i liderów zmiany także dotyczą.

Nie bez znaczenia jest zachowanie dolara. Na przełomie września i października pozytywny sentyment do amerykańskiej waluty osiągnął ekstremalne poziomy, więc temu trendowi przynajmniej przystanek z pewnością się należy. Z kolei słabszy dolar to w tym roku skuteczny katalizator na wzrost cen zarówno akcji, jak i obligacji.

Byki mają więc swoje pięć minut i widać, że chcą je wykorzystać. Czy to może być początek nowej hossy? Tego oczywiście nikt nie wie. Fundamentalne czynniki raczej przeczą tezie o nowym rynku byka. Okres gorszej koniunktury gospodarczej i w konsekwencji pogorszenia wyników spółek dopiero przed nami. Ponadto cykl podwyżek stóp procentowych z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Oznacza to, że zarówno wskaźniki wycen, jak i same wyniki spółek mogą się dalej pogarszać, a to z kolei wsparciem dla akcji nie jest. Jeżeli jednak recesja rzeczywiście będzie łagodna, a inflacja zacznie zauważalnie odpuszczać, to kto wie. Z pewnością warto przygotować się na oba scenariusze. Tańsze akcje można akumulować, ale pamiętając o tym, że bessa nie musiała jeszcze powiedzieć ostatniego słowa.