Przypomnijmy, iż w zeszłym tygodniu notowania pary USDJPY pokonały istotne wsparcia na poziomach 88,00 i 87,08 i tym samym znalazły się na poziomie najniższym od 14 lat. To wzmocniło silne i tak już wcześniej niezadowolenie rządu z mocnej waluty i nasiliło presję an bank centralny. Ten bowiem od kilku miesięcy systematycznie poprawiał ocenę stanu gospodarki i zapowiadał wygaszanie programów płynnościowych, tym samym dając inwestorom zielone światło do umacniania jena. Japońska waluta zyskiwała też wobec faktu, iż nie jest już obecnie preferowaną walutą finansującą carry trade. Tąpnięcie w Dubaju przełożyło się jednak na jeszcze większe umocnienie jena i notowania pary obniżyły się aż do 84,80. Trudno powiedzieć czy BoJ uznał tak dużą skalę aprecjacji za poważne zagrożenie deflacyjne, czy też rząd znalazł narzędzia do wywarcia odpowiedniej presji na władze monetarne, jednak dziś w trakcie sesji azjatyckiej zwołane zostało posiedzenie Banku, na którym wprowadzono nowy program płynnościowy rozmiaru ok. 120 mld USD. Efektem był wzrost notowań pary z 86,40 do 87,50, jednak na otwarciu w Europie duża część tego ruchu została zanegowana. Technicznie dla rozwoju sytuacji na parze kluczowy wydaje się ewentualny test oporu na poziomie 88,00 jenów za dolara. Zmiana nastawienia Banku Japonii może być jednak potencjalnym punktem zwrotnym w trendzie na tej parze.
Decyzja Banku Japonii to tylko jedno z wielu wydarzeń, którym rynki żyją w tym tygodniu. Pierwsze cztery dni grudnia oznaczają publikację najważniejszych danych z USA i posiedzenia banków centralnych w USA. Dziś kluczowa będzie publikacja wskaźnika aktywności w amerykańskim przemyśle (godzina 16.00). Choć dane nie będą budzić takich emocji jak publikowane w piątek dane z rynku pracy dadzą inwestorom wskazówki co do perspektyw koniunktury na kolejne miesiące. Indeks ten nie tylko świetnie nadaje się do przewidywania odbić na rynkach akcji (łącznie z ostatnim), ale historycznie często sygnalizował koniec dobrej passy byków. W październiku indeks zaskoczył dużym wzrostem z 52,6 do 55,7 pkt. Tym razem rynek oczekuje korekty (do 54,7 pkt.), co nie byłoby jeszcze tragedią o ile kolejne miesiące przyniosą znów duże wzrosty. Być może jednak miłe zaskoczenie nadejdzie już po raz kolejny już teraz – regionalny Chicago PMI znów odnotował wzrost – tym razem do 56,1 pkt. Tak czy owak, jeśli koniunktura na rynkach ma się utrzymać, indeks powinien kierować się na 60 pkt. Wcześniej podobne wskaźniki publikowane będą w strefie euro (9.58, konsensus 51 pkt.) oraz Wielkiej Brytanii (10.28, konsensus 53,9 pkt.).
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.