Analiza techniczna – chleb powszedni spekulanta

Zdecydowana większość graczy rynku walutowego posługuje się narzędziami analizy technicznej. Warto poznać przynajmniej te podstawowe, bo często pomagają podjąć trafne decyzje inwestycyjne

Aktualizacja: 20.10.2010 16:46 Publikacja: 20.10.2010 12:28

Tomasz Hońdo, Parkiet

Tomasz Hońdo, Parkiet

Foto: PARKIET

[b]Analiza techniczna (AT)[/b], chleb powszedni inwestorów, spekulantów i graczy z rynku walutowego, w pierwszej chwili może się kojarzyć ze skomplikowanymi wskaźnikami i tajemnymi metodami prognozowania. Rzeczywistość odbiega jednak od takiego sposobu postrzegania tej formy analizy.

Po pierwsze, AT wcale nie musi opierać się na prognozowaniu przyszłości (która w mniejszym lub większym stopniu jest po prostu nieprzewidywalna), lecz raczej daje wskazówki co do sposobu postępowania w zależności od tego, co już się dzieje na rynkach. Innymi słowy, jest to bardziej reagowanie niż prognozowanie. Po drugie, analiza techniczna nie musi być skomplikowana, by była skuteczna. Często zastosowanie znajdują najprostsze narzędzia AT - nimi właśnie się zajmijmy.

[srodtytul]Linie trendu, czyli ABC spekulanta[/srodtytul]

Jedną z elementarnych koncepcji AT są linie trendu, czyli linie proste biegnące po serii kolejnych szczytów bądź dołków. Im większa liczba takich punktów zaczepienia, tym lepiej, bo tym bardziej wiarygodne są linie. W teorii linia powinna biec dokładnie po takich punktach, ale w praktyce zdarzają się często pewne odchylenia. Absolutne minimum to trzy punkty zaczepienia (przy dwóch można by bowiem narysować niemal niezliczoną liczbę linii).

Linie trendu są zwykle traktowane jako bariera utrudniająca zmianę kierunku tendencji na rynku. Część graczy może obstawiać, że kurs po dotarciu do linii odbije się od niej. Przykładowo w wypadku wzrostu kursu ku opadającej od dłuższego czasu linii mogą otworzyć krótką pozycję w danej parze walutowej. Jeśli wbrew oczekiwaniom kurs jednak przebije linię, gracze tacy będą mieli powód do szybkiego zamknięcia pozycji w celu ucięcia strat.

Właśnie to zagadnienie - szybkie wycofanie się z rynku w razie niepomyślnego rozwoju wydarzeń - jest kluczem do inwestowania w oparciu o analizę techniczną, która - należy to podkreślić - wcale nie jest nieomylna. Istota inwestowania w oparciu o AT polega na tym, by zminimalizować wpływ błędów, a maksymalizować zyski z trafnych transakcji.

[srodtytul]Sygnał zmiany nastrojów[/srodtytul]

Inny sposób interpretacji linii trendu to oczekiwanie na ich przebicie. Zdarzenie takie jest sygnałem zmiany tendencji i otwarcia pozycji zgodnej z kierunkiem nowego trendu lub zamknięcia dotychczasowej pozycji niezgodnej z tym kierunkiem. Aby to zobrazować, cofnijmy się pamięcią do lata 2008 r., czyli okresu bezpośrednio poprzedzającego kryzys finansowy.

W połowie sierpnia kurs EUR/PLN zdecydowanie przebił (około 3,30) linię trendu spadkowego poprowadzoną po serii szczytów, począwszy od stycznia 2008 r. (patrz Wykres 1.). Trudno było wówczas przewidzieć, że kolejne miesiące przyniosą gwałtowne osłabienie złotego (czyli wzrost kursu EUR/PLN), ale gracze, którzy postąpili zgodnie z sygnałem, jakim było przebicie linii trendu, na taki rozwój wydarzeń byli przygotowani.

Istotne jest przy tym, że linie trendu można rysować w różnych horyzontach czasowych. O ile we wspomnianym przykładzie gracze o bardziej długoterminowym nastawieniu jako podstawę do podejmowania decyzji traktowali blisko ośmiomiesięczną linię tendencji zniżkowej, o tyle gracze o krótkoterminowym nastawieniu mogli posługiwać się liniami rysowanymi w skali kilku tygodni, próbując załapać się na korekty w ramach trendu głównego. Jeszcze więcej linii narysowali day-traderzy analizujący wykresy w kompresji np. 30-minutowej.

Niestety rynkowa rzeczywistość niekiedy odbiega od takiego prostego schematu, według którego przebicie linii zapowiada natychmiastowe dynamiczne odwrócenie trendu. Zdarzają się odchylenia od takiej książkowej normy, takie jak powrót kursu do wcześniejszego trendu po jedynie chwilowej zmianie kierunku. Niekiedy przebicie linii jest dopiero wstępnym sygnałem zmiany trendu, a zanim do tej zmiany rzeczywiście dojdzie, na wykresie powstanie jeszcze nawet kilka linii o mniejszym nachyleniu.

Tego typu problemy sprawiają, że linie trendu są zwykle traktowane jako narzędzie wymagające dodatkowego potwierdzenia albo - jeśli już są same w sobie podstawą do podejmowania decyzji - gracze ustawiają zlecenia stop loss mające zabezpieczyć przed niepomyślnym rozwojem wydarzeń.

[srodtytul]Dołki i szczyty wskazówką[/srodtytul]

Jednym z elementarnych narzędzi, które mogą wesprzeć analizę opartą na liniach trendu lub być stosowane niezależnie, są poziomy wsparcia/oporu wyznaczone przez ostatnie dołki bądź szczyty na wykresie. Na przykładzie sytuacji na wykresie kursu EUR/USD z okresu od jesieni 2007 r. do połowy 2008 r. (Wykres 2.) zobrazujmy, jak może wyglądać analiza w oparciu o to proste narzędzie.

Analizę rozpocznijmy od korekty spadkowej, która pod koniec 2007 r. wstrząsnęła stabilnym dotąd trendem wzrostowym. Korekta nie okazała się jednak trwała. Do lutego 2008 r. na wykresie ukształtował się charakterystyczny układ (oznaczyliśmy go numerem 1.), w którym poziomem oporu był szczyt z listopada (1,4966), a poziomem wsparcia - dołek z grudnia (1,4312). W takiej sytuacji można było stworzyć następującą strategię: otwarcie krótkiej pozycji w razie przebicia wsparcia albo otwarcie długiej pozycji w razie przebicia oporu.

Ponieważ ostatecznie pękł opór, nasz przykładowy gracz otworzył długą pozycję, licząc na dalsze umocnienie euro względem dolara, tuż powyżej poziomu przebicia, około 1,50 (numer 2. na wykresie). Okazało się, że sygnał był trafny, i kolejne tygodnie przyniosły wystrzał notowań ku nowym szczytom, powiększając zyski tradera. Na przełomie kwietnia i maja doszło jednak do silnej przeceny, o skali podobnej do wspomnianej wcześniej (z listopada-grudnia 2007 r.).

Gracz postanowił trzymać pozycję do czasu pojawienia się wyraźnego sygnału sprzedaży. Założenie to okazało się o tyle trafne, że kurs wkrótce zaczął znów rosnąć, w lipcu sięgając nawet dotychczasowego szczytu (numer 3. na wykresie). Potem jednak rynek zaczął zdradzać objawy coraz większej słabości.

Szczytu nie udało się przebić (został naruszony jedynie na chwilę), a późniejsze odbicie od niego najpierw doprowadziło do przełamania linii trendu wzrostowego wychodzącej z dołka z sierpnia 2007 r. (numer 4.), a następnie sprowadziło notowania EUR/USD ku dołkom z maja i czerwca (1,5284-1,5301), stanowiącym kluczowy poziom wsparcia. Na początku sierpnia kurs z impetem przebił to wsparcie (numer 5.), co nasz gracz potraktował jako sygnał sprzedaży.

Jeśli zamknął pozycję, a nawet odwrócił ją na krótką pozycję, postąpił słusznie - kolejne miesiące przyniosły załamanie notowań euro. Warto jeszcze wspomnieć, że we wspomniane sygnały słabości rynku wpisało się przebicie pod koniec lipca linii trendu zwyżkowego wychodzącej z dołka z sierpnia 2007 r.

Oczywiście także i w wypadku poziomów wsparcia i oporu nie zawsze zdarzenia rozgrywają się według książkowych schematów. Niekiedy po przebiciu ważnych barier kurs z impetem zawraca, testując cierpliwość graczy. Czasem sytuacja na wykresie jest na tyle pogmatwana, że wyjściem jest przeczekanie poza rynkiem do wyklarowania się sygnałów lub... przeniesienie się na inną parę walutową, czyli tam, gdzie sytuacja jest bardziej jednoznaczna.

Okiem eksperta
Kolejny zaskakujący rok
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Okiem eksperta
Co planują Chińczycy?
Okiem eksperta
Będzie ciąg dalszy zwyżek na GPW? AT sugeruje, że tak
Okiem eksperta
Zmiana jakości jest za mała
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Okiem eksperta
Czyżby św. Mikołaj w tym roku jednak przyszedł?
Okiem eksperta
Trump utrzyma wsparcie dla atomu