Dane z USA sprawiają, że złoty traci wobec dolara, ale „interwencja” M.Belki pomaga mu zyskać wobec euro i franka. [srodtytul]Niezdecydowane rynki globalne[/srodtytul] Pierwszy tydzień roku na rynkach światowych zdominowały dane z amerykańskiego rynku pracy. Po słabym raporcie za listopad, w środę rynek został zaskoczony niebywale dobrym raportem ADP, wskazującym na gwałtowne przyspieszenie w zatrudnieniu. Publikowane dziś dane rządowe nie potwierdziły jednak w pełni tego sygnału – dane były względnie dobre (zwłaszcza w odniesieniu do stopy bezrobocia), ale nie przełomowe. Dane z USA mimo pewnego rozczarowania w piątek nie pozostały bez wpływu na rynek. Pierwszy tydzień roku przyniósł wyraźne umocnienie dolara do innych walut, w tym względem złotego. Umacniający się dolar generalnie jest niekorzystny dla notowań złotego, ale mając na uwadze, iż polskie walucie sprzyjała koniunktura na Wall Street (szósty tydzień wzrostów) oraz czynniki krajowe (o czym niżej), umocnienie złotego wobec euro i franka jest zrozumiałe. Należy pamiętać, iż pierwszy tydzień roku oznacza też dostosowania w portfelach inwestorów, które często mają krótkotrwały wpływ na rynek. W minionym tygodniu złoty zachował się lepiej niż większość walut rynków wschodzących (najsłabsze były forint i południowoafrykański rand), ale nie był najmocniejszy (mniej do dolara stracił koreański won, a meksykańskie peso nawet zyskało). [srodtytul]NBP chce umocnienia złotego[/srodtytul] W sytuacji niejednoznacznego wpływu czynników globalnych, złoty wykorzystał pozytywny impuls krajowy. Był nim wywiad z prezesem Markiem Belką opublikowany we wtorek w godzinach wieczornych. Prezes uznał, iż umacniający się złoty jest korzystny ze względy na efekt antyinflacyjny i w związku z tym temu procesowi należy pomóc. Rynki odebrały tę deklarację jako zapowiedź podwyżki stóp już w styczniu oraz usunięcie ryzyka interwencji NBP w przypadku umacniania się złotego. Po publikacji wywiadu złoty zyskał 4 grosze względem dolara i 5 względem euro. Warto pamiętać też o kontekście tej wypowiedzi jakim są oczekiwania na wyraźny wzrost inflacji ze względu na wyższy VAT. Średnia inflacja w 2011 roku może być zbliżona do górnego ograniczenia pasma wahań wokół celu inflacyjnego. [srodtytul]Silne umocnienie jeszcze nie teraz[/srodtytul] Wygląda na to, że w perspektywie kolejnych miesięcy dane z USA mogą być na tyle dobre, aby podtrzymać wiarę w ożywienie gospodarcze, jednak nie aż tak dobre aby skłonić Fed do wyraźnej zmiany retoryki. W połączeniu z wyraźną zmianą tonu przez RPP powinno to tworzyć sprzyjający klimat do umacniania złotego. Jednak niekoniecznie musi być to proces liniowy. Dane z amerykańskiego rynku pracy nie są na tyle dobre, aby „przeszkodzić” w korekcie na rynkach akcji w pierwszym kwartale, a rynki mają też w „zanadrzu” problem na Półwyspie Iberyjskim. To oznacza, iż w skali pierwszego kwartału, potencjał aprecjacyjny polskiej waluty jest nieduży, zaś ryzyk jest sporo. W przyszłym tygodniu znów najważniejsze dla złotego dane zaczną być publikowane od czwartku i generalnie będzie to tydzień publikacji danych o inflacji. Właśnie w czwartek poznamy grudniową inflację w Polsce. Wyraźny wzrost w relacji do listopada jest oczywisty. Konsensus rynkowy to 3,1%, a 3,2% też nie byłoby zaskoczeniem. W piątek mamy pakiet miesięcznych danych z USA i również jest to CPI, a ponadto sprzedaż detaliczna oraz produkcja przemysłowa. Sporą niewiadomą są dane z Chin (pakiet kilku publikacji, przy czym CPI jest absolutnie kluczowy) – niewykluczone, że poznamy je już w przyszłą sobotę. Kolejny silny wzrost inflacji byłby bardzo źle przyjęty przez rynki i w konsekwencji mógłby również zaszkodzić notowaniom złotego. Reakcję na tę publikację poznamy jednak i tak najwcześniej w trzecim tygodniu stycznia. Pod koniec piątkowego handlu w Warszawie dolar kosztuje 2,9840 złotego, euro 3,8760 złotego, zaś frank 3,0945 złotego.

dr Przemysław Kwiecień

Główny Ekonomista

X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

[email protected] www.xtb.pl