W perspektywie kilku dni/tygodni rozwój wydarzeń nadal należy rozpatrywać w kontekście tego, czy zapoczątkowana dokładnie tydzień temu fala umocnienia naszej waluty to jedynie chwilowa korekta osłabienia złotego trwającego od lutego (którego kulminacyjnym etapem była nerwowa reakcja inwestorów na wiadomości napływające z Japonii). Scenariusz alternatywny to całkowite odwrócenie tego trendu, a więc trwalsze umocnienie złotego. Na razie trzeba przyznać, że zgodnie z analizą niewiele wciąż przemawia za tym drugim wariantem. Mamy za sobą dopiero pierwsze kilkudniowe, żywiołowe odreagowanie zwyżek EUR/PLN, wywołane odbiciem od poziomu oporu ok. 4,11.
Od bariery odbił się również w ostatnich dwóch dniach kurs eurodolara. Wyraźnie zadziałał opór na wysokości listopadowego maksimum (1,428), który sprowokował realizację zysków z drożejącego euro. We wczorajszym umocnieniu dolara nie przeszkodziły dane o rekordowo niskiej sprzedaży nowych domów w USA, która świadczy o ponownie pogarszającej się kondycji rynku nieruchomości. Jednak także w strefie euro nie brakuje powodów do obaw. Inwestorzy przyglądają się sytuacji m.in. w borykającej się z kłopotami budżetowymi Portugalii. Nie wiadomo, czy kraj ten nie będzie w końcu zmuszony sięgnąć po pomoc UE.