Wczoraj notowania euro naruszyły psychologiczny poziom 4,000 zł. Czy jest to efekt tego, że po okresie zawirowań związanych z panicznymi reakcjami na wydarzenia w Japonii inwestorzy zaczęli ponownie ciepło myśleć o fundamentach naszej waluty? Być może, chociaż trzeba też zwrócić uwagę, że jeśli rozszerzymy zasięg analizy do kilkunastu miesięcy, to niedawne odbicie w dół od okolic 4,10 zł po prostu oznacza utrzymanie długotrwałego trendu bocznego. Poziom 4,000 zł za euro notowany był już przecież na początku lutego 2010 r. i od tego czasu wiele razy przecinany.
Na krótką metę o mocy złotego współdecydować będą spekulacje na temat nadchodzącego posiedzenia RPP. Czy Rada wykorzysta niedawną przecenę naszej waluty, by podwyższyć stopy? Złoty wciąż jest przecież wyraźnie tańszy niż na początku roku, kiedy jego umocnienie wywoływało obawy władz monetarnych.
Polityka pieniężna jest też jednym z głównych tematów spekulacji na globalnym rynku eurodolara. Analitycy zastanawiają się, czy EBC podniesie stopy na początku kwietnia, co teoretycznie powinno sprzyjać umocnieniu euro. Faktycznie kurs EUR/USD, mimo ostatniej łagodnej korekty, jest wciąż blisko szczytów fali wzrostowej rozpoczętej w połowie stycznia (w tym czasie podniósł się z poniżej 1,30 nawet powyżej 1,42).