Chociaż z czysto spekulacyjnego punktu widzenia waluty to po prostu jedna z wielu klas aktywów, to w ujęciu ekonomicznym jest to ważny łącznik pomiędzy poszczególnymi mechanizmami globalnej gospodarki. Szczególne znaczenie mają zależności pomiędzy kursami walut a cenami surowców na światowych rynkach. Znajomość tych reguł to często cenna wskazówka dla traderów.
W skali świata najważniejsza i najbardziej oczywista zależność między cenami surowców i kursami walut jest związana z amerykańskim dolarem. Często w komentarzach rynkowych można usłyszeć stwierdzenia, że zmiana kursu tej waluty ma odwrotny wpływ na zmiany cen towarów. Wpływ ten bierze się z prostego faktu, że na rynkach ceny surowców wyrażane są właśnie w USD. Stąd wprost wynika, że np. osłabienie amerykańskiej waluty prowadzi do odpowiedniego wzrostu cen choćby kwotowanego w tym pieniądzu złota.
Gdyby tak nie było, to surowiec stawałby się automatycznie tańszy (licząc w innych walutach)?w ślad za dolarem, a to przecież niekoniecznie byłoby uzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia. Wzrost ceny rekompensuje ten efekt, utrzymując stan równowagi.
[srodtytul]Bańka, ale tylko dolarowa[/srodtytul]
Zależności te powodują, że na pierwszy rzut oka osłabianie się amerykańskiej waluty sprzyja pęcznieniu tzw. baniek spekulacyjnych na rynkach surowców, bo im bardziej dolar się deprecjonuje, tym lepiej dla towarów. Intuicja podpowiada jednak, że o ile w ujęciu dolarowym wzrost cen surowców może mieć oznaki niebezpiecznej spekulacyjnej gorączki, to przecież stwierdzenie to nie musi być prawdziwe, jeśli ceny przeliczymy na inne waluty. Przykładowo od połowy 2010 r. dolarowa cena złota urosła o prawie 40 proc., w czym bardzo pomogło osłabienie dolara. Gdyby zaś ceny złota wyrazić np. w euro (które w tym okresie umacniało się wobec dolara), to okazuje się, że w tym samym czasie kruszec podrożał nie o 40 proc., lecz o 16 proc.