Euro kolejny raz próbuje trwale przełamać psychologiczny poziom 4 zł, testując w południe poziom 4,0117 zł. Szwajcarski franka znalazł się natomiast zaledwie 1 gr poniżej dotychczasowych rekordów, testując dziś już poziom 3,3777 zł. Jedyną pozytywną informacją jest to, że w ostatnich dniach testowane przez obie waluty poziomy były skrzętnie wykorzystywane przez inwestorów do ich zdecydowanej sprzedaży.
Nastroje na rynkach europejskich nieznacznie pogorszyły się od rana, co doskonale obrazują niżej notowanie indeksy na giełdach we Frankfurcie i Paryżu. Niezmiennie źródłem obaw jest Grecja. Jednak nie jest to na tyle silne pogorszenie sentymentu, żeby wiązać go z obserwowanym osłabieniem złotego. Dlatego też jest bardziej prawdopodobnym, że traci on w oczekiwaniu na publikowane jutro kwartalne dane o saldzie rachunku bieżącego.
Inwestorów bardziej niż wielkość deficytu w I kwartale 2011 roku, co jest przedmiotem tych danych, będzie interesowała rewizja deficytu za 2010 rok., jaką zapowiedział Narodowy Bank Polski w związku z ograniczeniem dużego salda błędów i opuszczeń w bilansie płatniczym. Prognozuje się, że relacja deficytu do Produktu Krajowego Brutto wzrośnie po rewizji do 4,7% z 3,4% szacowanych dotychczas. Inwestorzy mogą się obawiać, że deficyt ostatecznie będzie wyższy, co mogłoby wywołać silniejszą falę wyprzedaży polskiej waluty.
We wtorek oprócz obawy związanych z publikowanymi w środę danymi, potencjalny wpływ na nastroje mogą jeszcze mieć popołudniowe raporty z USA. O godzinie 15:00 zostanie opublikowana kwietniowa wartość indeks S&P/Case-Shiller, natomiast godzinę później czerwcowy indeks zaufania konsumentów przygotowywany przez Conference Board.
[b]Marcin R. Kiepas