EUR/USD – wsparcie 1,3030-80 obronione, czas na kolejny test strefy oporu 1,3200-1,3250?
We wczorajszym komentarzu zwracałem uwagę, że kolejne odłożenie decyzji Eurogrupy w sprawie Grecji mogłoby doprowadzić do sporej nerwowości na rynkach. Zwłaszcza, że dzisiaj mija ostatni dzień, kiedy to Grecy powinni zawrzeć wszystkie konieczne porozumienia, aby uwzględniając konieczne formalności, zdążyć na 20 marca, kiedy to będą zmuszeni wyasygnować 14,5 mld EUR na spłatę kuponów z obligacji. Tych środków w państwowej kasie nie ma, co może być równoznaczne z ogłoszeniem bankructwa. Jeżeli do tego czasu nie uda się zawrzeć umowy dotyczącej drugiej transzy pomocy w wysokości 130 mld EUR, oraz porozumienia z prywatnymi wierzycielami w kwestii umorzenia 100 mld EUR długu, to upadek będzie chaotyczny, nieuporządkowany i mogący nasilić problemy pozostałych peryferyjnych krajów strefy euro, które również zmagają się z problemami nadmiernego deficytu i zadłużenia. No dobrze, ale dlaczego rynki długu peryferiów (Hiszpania, Włochy, Irlandia, Portugalia) zachowują się nadzwyczaj dobrze w ostatnich tygodniach? Ostatnie przetargi pokazują, że inwestorzy akceptują coraz mniejsze rentowności, czyli godzą się na mniejszą premię od ryzyka. Uwierzyli w słowa szefa ECB, że nie będzie tak źle i wyciągają wnioski z ostatnich lepszych danych makroekonomicznych? To główne argumenty optymistów, z których korzystają także ci, których zdaniem Europa poradzi sobie z bankructwem Grecji. Niemniej europejscy politycy są w tej kwestii podzieleni, co zaczyna przekładać się na decyzyjność Eurogrupy – z jednej strony jest ponaglanie do szybkiego rozwiązania problemu, z drugiej rosną obawy, że Grecy mogą „blefować" z reformami, więc trzeba mieć jak największą liczbę gwarancji, aby móc później się tłumaczyć przed europejskimi podatnikami.
Dzisiaj rano niemiecki minister finansów Wolfgang Schauble przyznał, iż ma wątpliwości, czy wszystkie greckie partie będą chciały wziąć odpowiedzialność za kraj. Wczoraj „lojalkę" podpisał szef PASOK, dzisiaj ma to zrobić lider Nowej Demokracji, który według ostatnich sondaży ma szanse zostać nowym premierem po kwietniowych wyborach. Wystarczy jednak spojrzeć na nasz wczorajszy komentarz popołudniowy, aby zrozumieć skąd te, a nie inne słowa niemieckiego ministra. Przecież znaczenie PASOK i LAOS w nowym parlamencie będzie marginalne, Nowa Demokracja będzie musiała dogadywać się z Demokratyczną Lewicą (DIMAR), lub komunistami i to ci politycy powinni podpisać „reformatorskie lojalki". Z oczywistych powodów (poparcie wyborców) będą jednak chcieli za wszelką cenę uniknąć.
Elementem, który przyczynił się do odreagowania rynku po rozczarowaniu wczorajszą, wieczorną decyzją szefa Eurogrupy o zastąpieniu dzisiejszego szczytu telekonferencją i odłożeniu kluczowych decyzji na poniedziałek (20 lutego), stały się słowa przedstawicieli Chin, którzy zapewniali europejskich i amerykańskich polityków o swoim zaangażowaniu w rozwiązywanie europejskich problemów. Wszyscy wiedzą, że to tylko „dyplomatyczne frazesy", więc dlaczego teraz to kupiono? Czy miał to być zwyczajny pretekst do odreagowania rynków, czy też część inwestorów wsłuchując się w słowa szefa Ludowego Banku Chin, który nie wykluczył wzrostu zaangażowania w europejski dług, także poprzez kanał MFW i EFSF, zobaczyła więcej potencjalnych szczegółów? W sumie, jeżeli wierzyć rynkowym optymistom, to ryzyko inwestycyjne spada, co obrazują coraz niższe rentowności obligacji na przetargach. A, zatem przynajmniej teoretycznie, jest to coraz bardziej atrakcyjna i całkiem rentowna inwestycja...
Poza słowami Chińczyków inwestorzy dobrze odebrali lepszy odczyt PKB Francji za IV kwartał, który poznaliśmy o godz. 7:30. Zamiast spadku o 0,1 proc. kw/kw, mieliśmy wzrost o 0,2 proc.kw/kw – to nieco zmniejszyło obawy związane z ryzykiem cięcia ratingu, które pojawiły się po ostatnim komunikacie Moody's (gdyby kolejna agencja po S&P zdecydowała się na taki ruch, to zaważyłoby to na francuskim długu, a także dodało kolejnych punktów przeciwnikom Sarkozy'ego w wiosennych wyborach prezydenckich). Nieco lepsze były też dane z Niemiec (spadek o 0,2 proc. kw/kw zamiast zniżki o 0,3 proc. kw/kw), ale już Włosi rozczarowali odczytem -0,7 proc. kw/kw. Jednak opublikowane o godz. 11:00 wspólne dane dla całej strefy euro pokazały odczyt zgodny z oczekiwaniami (-0,3 proc. kw/kw i 0,7 proc. r/r). Istotny wpływ na notowania miały też słowa członka ECB, Jorga Asmussena, który przyznał, że opóźnienie decyzji Eurogrupy o kilka dni (poniedziałek) nie powinno zagrozić wypełnieniu terminów (20 marca), co zmniejszyło obawy związane z niekontrolowanym bankructwem Grecji.
Dzisiaj na uwagę zasługują jeszcze popołudniowe dane z USA – zwłaszcza odczyt indeksu NY FED Mfg. za luty o godz. 14:30 (oczek. 15 pkt.) dynamika produkcji przemysłowej za styczeń o godz. 15:15 (oczek. 0,7 proc. m/m). Lepsze odczyty mogą pomóc giełdom i tym samym nieco osłabić dolara (na zasadzie spadku globalnego ryzyka). Trzeba też wspomnieć o wieczornych (godz. 20:00) zapiskach z ostatniego posiedzenia FED, chociaż akurat tutaj wiele zostało już powiedziane podczas konferencji prasowej po styczniowym posiedzeniu, a także przy okazji ostatnich wystąpień szefa FED w Kongresie – wpływ na rynek będzie, zatem niewielki.