Złoty wyceniany jest następująco: 4,1914 PLN za euro, 3,1932 PLN wobec dolara oraz 3,47 13 PLN względem franka szwajcarskiego. Rentowności polskiego długu na rynku wtórnym nie zanotowały większych zmian oscylując blisko zakresów: 10yr 5,553%, 5yr 5,016%, 2yr 4,654%.
Wczorajsza sesja na rynku złotego była bez wątpienia najbardziej zmienną od początku roku. Polska waluta po dynamicznej zniżce na podczas sesji w Londynie, zdołała ostatecznie odrobić straty, a nawet zanotować nieznaczny wzrost wartości. Podobny scenariusz rozegrał się na pozostałych walutach typu emerging markets (EURHUF -0,14%, EURCZK -0,37%). Tak wysoka zmienność (EUR/PLN ruch o 5gr.) spowodowana była huśtawką nastrojów na rynkach globalnych, co znalazło również przełożenie na notowaniach eurodolara. Inwestorzy wpierw obawiali się o możliwość implementacji programu zakładające sposobność przekazania transzy pomocowej dla Greków w częściach. Szybko jednak idea ta została nieoficjalnie zdementowana, a z Grecji napłynęły pozytywne doniesienia, iż Rząd w Atenach znalazł wyczekiwane 325 mln EUR więcej oszczędności. Ponadto w ocenie greckiej gazety Kathimerini, Grecy w swojej opinii spełnili wszystkie wymagane kryteria otrzymania pomocy i czekają na wyniki poniedziałkowego posiedzenia Ministrów Finansów Euro – Strefy.
Podczas wczorajszej sesji złoty pozostawał względnie neutralny wobec informacji płynących z kraju. Wpierw Ministerstwo Gospodarki spotkało się ze znacznym popytem (8,43 mld PLN) podczas aukcji 5-letnich obligacji ważonych inflacją. Popyt był tak duży, iż resort zdecydował się na przeprowadzenie dodatkowej aukcji plasując na rynku całą ofertę o wartości 600 mln PLN (popyt 1,83 mld PLN). Ostatnie wydarzenia na rynku długu wskazują, iż polskie wierzytelności są „w cenie", co może mieć związek ze zmianą tendencji wypowiedzi nt. Polski ze strony międzynarodowych instytucji. Określają one Polskę jako kraj stabilny z dużym potencjałem do rozwoju, jednocześnie zaznaczając, iż nasze instrumenty oferują niższe ryzyko niż węgierskie, a zarazem wyższą premie niż dług czeski.
W trakcie czwartkowego handlu byliśmy również świadkami zaskakującego odczytu danych przygotowanych przez GUS. Wynagrodzenie w styczniu liczone r/r wzrosło o 8,1%. Po części tłumaczyć to można zmiana metodologii (bazy) do badań oraz czynnikami sezonowymi, związanymi z przeniesieniem premii. Odczyt ten pomimo dużej rozbieżności z konsensusem rynkowym, najpewniej nie będzie stanowił przeciwwagi dla ostatniej niższej od prognoz publikacji inflacji – w związku z czym możemy spodziewać się spadku jastrzębich wypowiedzi przez członków gremium, co może przełożyć się na ruch w dół w wycenie kontraktów FRA's i w konsekwencji wpływać (osłabiająco) również na złotego.
Warto również nadmienić dzisiejszą wypowiedź przedstawiciela agencji ratingowej S&P, który zaznaczył, iż cięcie deficytu to zdecydowanie za mało, aby móc rozważać podwyższenie ratingu Polski. Decydenci polscy w ostatnim czasie często zwracali uwagę na taką możliwość podkreślając fundamenty polskiej gospodarki. Jednak już we wcześniejszych opracowaniach zwracaliśmy uwagę, iż jest to zdecydowanie zbyt mało i zbyt wcześnie, aby wysuwać takie prognozy. Polska uniknęła, odwrotnie niż pozostałe kraje regionu, ostatnich obniżek ratingu, utrzymując stabilną perspektywę, jednak podstawowym zarzutem ze strony agencji zazwyczaj jest, iż struktura finansowania nie jest stabilna, a deficyt obrotów bieżących jest niepokojąco wysoki.