Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego powtórzyła ostatnio, to co już wielokrotnie słyszeliśmy. Zdaniem Christine Lagarde zagrożenia dla globalnej gospodarki płynące z ryzyka dalszych zwyżek cen ropy są spore – MFW obawia się eskalacji konfliktu z Iranem i wzrostu cen ropy nawet w okolice 160 USD za baryłkę. Opinie wygłoszone na forum w indyjskim Delhi zbiegły się z artykułem w New York Times, w którym powołując się na źródła w Pentagonie zwraca się uwagę, iż ewentualny atak prewencyjny ze strony Izraela na Iran mógłby stać się zarzewiem większego konfliktu w całym regionie. I jakoś trudno się z tym nie zgodzić, biorąc pod uwagę fakt, iż z irańskimi szyitami sympatyzuje wielu szyitów w pozostałych krajach – automatycznie wzrosło by napięcie w Strefie Gazy, ale największy problem mógłby pojawić się w Arabii Saudyjskiej – większość głównych pól naftowych na wschodzie kraju jest na obszarach zamieszkałych przez ludność szyicką – tym samym zamachy na rurociągi stałyby się nie tylko teoretycznym elementem ryzyka. To pokazuje, iż dużym błędem jest koncentrowanie się jedynie na kwestii możliwej blokady cieśniny Ormuz. Tej Iran może rzeczywiście nie zamknąć, ale podczas konfliktu i tak eksport ropy z tego kraju spadnie do zera, a pojawią się inne, wspomniane elementy ryzyka. Wczoraj saudyjski minister ds. ropy naftowej przyznał, iż nie rozumie ostatniego zamieszania wokół ropy, a jego kraj jest gotów do zwiększenia wydobycia, jeżeli będzie to konieczne. Tyle, że niektórzy pozostają co do tego sceptyczni, podobnie jak to możliwości pokrycia luk na rynku libijską ropą. Czemu ciągle wspominam o ropie? Bo może być to największy kłopot dla rynków w najbliższych tygodniach i miesiącach, skutecznie niweczący zamysły optymistów.
Jeszcze wczoraj wieczorem agencje opublikowały zarysy wystąpienia szefa FED, które zostanie wygłoszone dzisiaj o godz. 14:30 przed Komisją Izby Reprezentantów ds. Nadzoru i Reform Rządowych. Ben Bernanke poświęca w nim sporo miejsca sytuacji w Europie, która jego zdaniem nadal pozostaje trudna i będzie wymagać wielu działań rozłożonych na lata. Dlatego też FED cały czas jest gotowy do działań – pytanie, jakie ma rzeczywiście możliwości. Tym samym inwestorzy w zasadzie obojętnie odnieśli się do tego zarysu– zresztą nie ma w nim tak naprawdę nic nowego. Wydaje się, że warto większą uwagę poświęcić wystąpieniu szefa oddziału FED z Minneapolis, który przyznał, iż widzi argumenty za ewentualną podwyżką stóp procentowych jeszcze w tym, lub przyszłym roku. Narayana Kocherlakota dał się poznać w ubiegłym roku, kiedy zasiadał w FOMC, jako „jastrząb" zgłaszając odrębne zdanie do opinii Bena Bernanke – wprawdzie obecnie nie ma wpływu na bieżący kształt polityki, ale jego opinie zaczynają coraz bardziej odzwierciedlać to, co mówi się na rynku – to teoretycznie mocny argument za umocnieniem się dolara, chociaż dopóki sytuacja w gospodarce nie zacznie się wyraźniej poprawiać, to „gołębie" argumenty szefa FED będą wciąż bardzo mocne.
Dzisiejszy kalendarz danych będzie dość ubogi – na uwagę zasługuje jedynie odczyt dynamiki sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA, który poznamy o godz. 15:00. Oczekiwania zakładają wzrost w lutym o 1,1 proc. m/m do 4,62 mln. Tym samym w dalszym ciągu warto będzie obserwować sytuację w strefie euro – inwestorzy powinni już zacząć się przygotowywać do jutrzejszych wstępnych odczytów PMI za marzec. Ewentualne rozczarowanie może wzmóc obawy związane z wpływem drożejącej ropy. Nadal warto też przyglądać się sytuacji we Włoszech i Hiszpanii. Wczorajsze spotkanie premiera Mario Montiego ze związkowcami było dość trudne, co pokazuje, że wdrożenie reformy rynku pracy może zagrozić nawet obecnej pozycji technokratycznego rządu. Z kolei z Hiszpanii napłynęły wczoraj informacje o możliwym większym deficycie budżetowym za zeszły rok w wykonaniu madryckich samorządowców – dodatkowy niepokój mogą też budzić opinie, iż podobne problemy mogą pojawić się w innych okręgach. To wszystko pokazuje, iż premierowi Rajoyowi będzie bardzo trudno ograniczyć tegoroczny deficyt budżetowy całego kraju do oczekiwanych przez Eurogrupę 5,3 proc. PKB.
EUR/USD – Wielka formacja RGR coraz bardziej widoczna...
Jeżeliby spojrzeć na notowania EUR/USD z nieco szerszej perspektywy, to w oczy rzuca się rozbudowana formacja głowy i ramion kształtująca się już od ostatniej dekady stycznia b.r. Linią szyi są okolice 1,3020-30, a oporem dla prawego ramienia strefa 1,3280-1,3320. Sygnałem, że jej formowanie się zakończyło, byłby spadek poniżej wsparcia na 1,3180-90, a wstępnie już nawet zejście poniżej 1,3225. Pełna realizacja tej formacji skutkowałaby testem styczniowych minimów na 1,2623. Co ciekawe, koncepcja RGR wpasowuje się w nieco alternatywne rozrysowanie wykresu tygodniowego w postaci kanału spadkowego.
Wykres dzienny EUR/USD