Notowaniom EUR/USD nadal brakuje koncepcji – wsparcie na 1,3080-1,3100 zostało w ostatnich godzinach obronione, chociaż rano było nerwowo. Inwestorzy zareagowali na słowa prezydenta Francji Nicholasa Sarkozy'ego, który stwierdził, iż obecny kurs euro szkodzi eksporterom, dlatego też powinien być przedmiotem dyskusji z władzami Europejskiego Banku Centralnego. Szybko jednak uświadomiono sobie, iż to tylko klasyczna kampania wyborcza, która wchodzi na ostatnią prostą przed pierwszą turą – zaplanowaną na niedzielę 22 kwietnia. Wczoraj Nicholas Sarkozy apelował przecież o zmianę mandatu ECB na wzór FED, który poza inflacją dba też o wzrost gospodarczy. Widać wyraźnie, że próbuje on odebrać mniej radykalnych wyborców swojemu głównemu konkurentowi Francois Hollande'owi, z którym nadal może przegrać w drugiej turze. Tymczasem sam Hollande powtórzył tylko, iż w przypadku wygranej będzie chciał zmienić traktat fiskalny, opowiedział się też za większą aktywnością ECB w kryzysie i koncepcją euroobligacji. Większych ruchów na EUR/USD w kontekście informacji z Francji należy oczekiwać dopiero po wynikach pierwszej tury i deklaracjach przegranych, kogo teraz powinni wesprzeć ich wyborcy. Jeżeli Hollande będzie nadal prowadził przed 6 maja, to stworzy to dodatkowy pretekst do wyraźniejszego spadku wspólnej waluty.
Kolejnym wątkiem, który warto poruszyć są słowa szefowej MFW, o których wspominałem już wczoraj po południu. Wezwania Christine Lagarde, aby Europejski Bank Centralny rozważył dalsze cięcia stóp procentowych mogą tylko jeszcze bardziej uwidocznić problemem jaki istnieje w samym ECB – konkretnie z frakcją „jastrzębi" skupionych wokół szefa niemieckiej Buby, Jensa Weidmanna. Jeżeli rynki finansowe uświadomią sobie, iż ECB może być bierny w przypadku eskalacji kryzysu (brak większych, interwencyjnych zakupów obligacji w ramach programu SMP, możliwości programu LTRO3, czy też wspomnianych cięć stóp), to może być to pretekst do dużej przeceny euro. Na razie rynek tak do tego nie podchodzi – bo MFW mimo, że krytykuje, to też zwraca uwagę, iż recesja w strefie euro może być słabsza, a dynamika globalnego PKB nieco wyższa. Ciekawe, czy jednak MFW w swoich prognozach na lata 2012-13 słusznie ignoruje problem Chin – ryzyko pęknięcia bańki na tamtejszym rynku nieruchomości jest coraz większe – po raz pierwszy od dwóch lat ceny w 70 największych miastach poszły w marcu w dół o 0,7 proc. r/r... MFW słusznie obawia się jednak o Hiszpanię, zwłaszcza o kondycję tamtejszych banków – dzisiaj rano Bank Hiszpanii podał, iż wartość złych kredytów wzrosła do 8,2 proc. ogółu portfela i zbliża się do szczytu z 1994 r. Powodem do niepokoju jest też duża zmiana w relacji miesięcznej – w lutym było to tylko 7,9 proc. W dzisiejszym wywiadzie dla Franfurter Allgemeine Zeitung (jego fragmenty pojawiły się już wczoraj), szefowa MFW głośno liczy na międzynarodowe wsparcie finansowe – MFW oczekuje, iż podczas spotkań w końcu tygodnia zapadną decyzje o dokapitalizowaniu w kwocie minimum 400 mld USD – suma ta zostałaby użyta na bilateralne pożyczki dla peryferyjnych krajów strefy euro. Czy jednak Christine Lagarde się nie przeliczy? Wprawdzie we wtorek Japonia zadeklarowała wpłatę aż 60 mld USD, to jednak swój sprzeciw nadal zgłaszają USA, a zdanie zmieniły niektóre państwa Ameryki Łacińskiej, uważając, iż ich interesy są zbyt mało reprezentowane w Funduszu. Może się, zatem okazać, że koniec tygodnia nie przyniesie oczekiwanych, pozytywnych rozstrzygnięć i na rynkach znów zrobi się nerwowo. Błędem byłoby też oczekiwać jakiegoś przełomu po zaplanowanym na 24-25 kwietnia posiedzeniu FED. Wprawdzie ostatnie dane rzeczywiście były nieco słabsze, ale to chyba zbyt wcześnie, aby członkowie FOMC zaczęli rozważać dodatkową stymulację gospodarki.
Dzisiaj w kalendarzu jest pusto – uwagę przykuje jedynie zapowiedziane na godz. 15:00 wystąpienie szefa Komisji Europejskiej w Parlamencie Europejskim – Jose Manuel Barroso będzie odpowiadał na pytania posłów. Można, zatem spodziewać się kolejnych zapewnień, iż sytuacja na peryferiach strefy euro jest pod kontrolą itp. – ale czy rynki to kupią?
EUR/USD – Wracamy do spadków – celem 1,3030
Teza o znaczącym wpływie procesu delewarowania się banków i repatriacji środków do strefy euro, o której wspominałem wczoraj, nie jest zbyt mocna, aby można było ją uznać za istotny czynnik – chociaż najpewniej będzie przez inwestorów wykorzystywana do łatwego wytłumaczenia nagłych ruchów w górę na parze EURUSD. Niemniej otoczka fundamentalna, a także kalendarz najbliższych wydarzeń – przetarg obligacji w Hiszpanii (czwartek), indeks IFO i spotkania G20/MFW/BankŚwiatowy (piątek i sobota), posiedzenie FED (wtorek-środa) – raczej nie zapowiada się optymistycznie. Stąd też wydaje się, iż w perspektywie najbliższych godzin inwestorzy będą poszukiwać szczytu, a nie dołka – kluczowe pytanie to na ile ostatni szarpany spadek z okolic 1,3170 po wczorajszej publikacji indeksu ZEW z Niemiec nie był umiejętną dystrybucją...
Wykres dzienny EUR/USD