Wyniki hiszpańskiej aukcji poznaliśmy po godz. 10:30 – udało się sprzedać 2 i 10-letnie obligacje za 2,54 mld EUR przy rentownościach odpowiednio 3,463 proc. i 5,743 proc. Z kolei dane z Francji spłynęły przed godz. 11:00 – również tutaj aukcja była „względnie" udana. Wydaje się, że chwilowo przetargi na rynku pierwotnym nie będą mieć dużego przełożenia na nastroje wokół wspólnej waluty – te wyraźnie pogorszą się wtedy, kiedy rentowności 10-letnich obligacji hiszpańskich ponownie będą naruszać newralgiczne okolice 6 proc. A to jest dość prawdopodobne, jeżeli uwzględnimy fakt, iż problemy Hiszpanii będą narastać – chociażby za sprawą rosnących problemów tamtejszych banków i spadających cen nieruchomości – szerzej o tej kwestii pisałem we wcześniejszych komentarzach.
Dzisiejsza prasa – Wall Street Journal – szerzej porusza wątki, które wczoraj były „analizowane" przez rynki – dziennikarze zadają sobie pytanie, na ile program LTRO3 w wydaniu ECB jest możliwy w przypadku dalszego pogorszenia się sytuacji w Eurolandzie. Szeroko piszą też o zagrożeniach na które zwracał wczoraj uwagę Międzynarodowy Fundusz Walutowy – to kwestia ryzyka ogromnego delewarowania się europejskich banków – kwota aktywów, które mogą zostać spieniężone przekracza w tym roku 2 bln USD. To może wywołać duże zamieszanie na globalnym rynku, a także utrudnić wiarygodne prognozowanie zmian wspólnej waluty (wspominane w komentarzach przepływy repatriacyjne, które mogą podbijać wycenę euro).
Poza tym, w centrum uwagi może znaleźć się Holandia. Po tym, jak jeszcze w styczniu zrobiła to agencja S&P, dzisiejszy „Daily Telegraph" przytacza wywiad z przedstawicielem Fitch, który nie wyklucza, iż agencja wciągnie ten kraj na listę obserwacyjną z możliwością cięcia ratingu AAA, jeżeli holenderscy politycy nadal będą zwlekać z koniecznymi działaniami, mającymi ograniczyć nadmierny deficyt budżetowy.
Dzisiaj w kalendarzu mamy dane z USA – cotygodniowe bezrobocie (godz. 14:30): po tym jak w ubiegłym tygodniu dane były negatywne, teraz warto będzie je dokładniej śledzić (szacunki 370 tys.); sprzedaż domów na rynku wtórnym w marcu (godz. 16:00), a także o tej samej porze: indeks wskaźników wyprzedzających LEI w marcu (oczek. 0,2 proc. m/m) i najważniejszy dzisiaj odczyt wskaźnika Philly FED za kwiecień obrazującego aktywność sektora przetwórczego w regionie Filadelfii (szacunki 12 pkt., wobec 12,5 pkt. w marcu). Rynek na słabsze dane może zareagować umocnieniem dolara (bo dyskusja nt. QE3 jest niepewna), a lepsze odczyty poprawią nastroje na giełdach i zachęcą do bardziej ryzykownych aktywów.
Poza danymi makro warto będzie zwrócić uwagę na dwa wystąpienia – szefowej MFW o godz. 14:45 i prezesa Banku Światowego o godz. 15:45 – będą one poprzedzać rozpoczynające się jutro spotkanie szefów resortów finansów i banków centralnych państw G20, a później okresowe sympozjum MFW i Banku Światowego. Najprawdopodobniej Christine Lagarde ponownie zachęci do udzielenia dodatkowego wsparcia MFW na walkę z kryzysem w strefie euro – według podanych wczoraj informacji Fundusz może liczyć na kwotę rzędu 320 mld USD, podczas kiedy szacowane minimum to 400 mld USD. W ostatnich komentarzach zwracałem, iż osiągnięcie zakładanej sumy może być trudne, co może stać się dodatkowym powodem do rozczarowania rynków w poniedziałek rano – w piątek takim czynnikiem może okazać się słabszy odczyt indeksu IFO. Na początku nowego tygodnia dodatkowym powodem do zmartwień mogą okazać się wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji i wypowiedzi kandydatów, którzy odpadli z dalszej rozgrywki. Jeżeli szanse na wygraną eurosceptycznego Francois Hollande'a wzrosną, to będzie to dodatkowy powód do spadków wspólnej waluty – z drugiej strony rynek mógł w pewnym sensie wycenić negatywne sondaże.