Co więcej, w tym czasie na świecie działo się bardzo dużo. Większość tych informacji jest dla złotego niekorzystna.
W minionych dniach poznaliśmy serię ważnych danych z USA, rewizje indeksów z Europy oraz decyzję EBC i RBA. Niemal wszystko układa się w dość czytelny obraz: jest coraz gorzej. Wyjątkiem na tym tle był amerykański indeks ISM dla przemysłu (nieoczekiwanie wzrósł i był to drugi kolejny wzrost), ale wszelkie inne znaki sugerują, iż był to wyjątek od reguły. Rynek tradycyjnie największą uwagę przywiązuje do raportu z rynku pracy, który rozczarował. Przybyło jedynie 115 tys. miejsc pracy (rynek oczekiwał 170 tys.) i choć raport za marzec skorygowano nieco w górę, a stopa bezrobocia (pochodzi z innego badania, które jednak uznawane jest za nieco mniej wiarygodne) spadła, raport potwierdził, iż sytuacja na rynku pracy nie jest tak dobra jak wcześniej oczekiwano. Powodem do niepokoju są jednak indeksy PMI ze strefy euro. Mimo, iż w tym tygodniu mieliśmy już tylko rewizje (które tradycyjnie są niewielkie ) doszło do sporych rozczarowań: silne spadki włoskich indeksów i mocne rewizje w dół dla Francji oznaczają szybko rosnące ryzyko powrotu kryzysu, a zatem i osłabienia złotego. Słabsze dane z Wielkiej Brytanii i Szwajcarii sugerują, iż alarmujące informacje ze strefy euro to nie pomyłka.
W przyszłym tygodniu odbędzie się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Posiedzenie o tyle ciekawe, że jeszcze niedawno wydawało się (wnioskując po wypowiedziach członków Rady, szczególnie prezesa NBP), iż wbrew ewidentnym oznakom pogorszenia perspektyw makro w Europie i opiniom ekonomistów biznesu Rada podniesie stopy procentowe. Sądzimy jednak, iż ostatnie dane ze strefy euro są na tyle niekorzystne, iż Rada na taki ruch się nie zdecyduje. Jednak nawet gdyby do podwyżki doszło, nie będzie miało to istotnego znaczenia dla notowań złotego, gdyż przy rosnącej awersji do ryzyka podwyżka nie zachęci inwestorów do kupowania polskiej waluty.
Większe znaczenie mogą mieć wyniki wyborów we Francji i Grecji. We Francji prawdopodobnie wygra Hollande i rynki po części zdyskontowały już niepewność co do polityki na linii Niemcy-Francja, jaką takie rozstrzygnięcie rodzi. Natomiast wybory parlamentarne w Grecji to ogromna niewiadoma. Jeżeli okaże się, iż obecna koalicja (która podpisywała porozumienie zakładające umorzenie części greckiego długu i dalsze reformy w tym kraju) nie zdobędzie większości, na rynku może zrobić się nerwowo. Ponadto poznamy szereg danych z Chin (m.in. bilans handlowy, inflację, produkcję) oraz już w pierwszych dniach tygodnia dane z niemieckiego przemysłu (w poniedziałek zamówienia, we wtorek produkcja), które mogą dostarczyć kolejnych dowodów na pogorszenie się sytuacji makro.
Osłabienie złotego w minionym tygodniu było niewielkie, gdyż rynek akcji w USA i kurs EURUSD dość spokojnie reagowały na negatywne informacje (spadki były, ale ograniczone). Perspektywy ekonomiczne pogorszyły się jednak na tyle, że na obydwu tych rynkach może dojść do głębszej przeceny, a wtedy i złoty silniej straci na wartości. W piątek o godzinie 15.50 kurs EURPLN wynosił 4,1915, kurs USDPLN 3,1830, CHFPLN 3,4890 zaś GBPPLN 5,1510.