Kurs USD/PLN wzrósł do 3,2934 zł, natomiast EUR/PLN do 4,2564 zł. W obu przypadkach to najwyższe kursy od końca stycznia br. Złoty nie był odosobniony w tej przecenie. Na wartości tracił też m.in. brazylijski real, meksykańskie peso, koreański won, południowoafrykański rand oraz węgierski forint. Korelowało to z przeceną na rynku surowców oraz spadkami na giełdach.
U źródeł tej ucieczki od ryzyka leżała Grecja, gdzie po niedzielnych wyborach parlamentarnych, powstał polityczny pat i liderom największych ugrupowań nie udaje się stworzyć nowego koalicyjnego rządu. W skrajnym przypadku oznacza to rozpisanie nowych wyborów. Mogłyby one odbyć się w czerwcu. To nie tylko oznaczałoby przedłużenie politycznego chaosu w tym kraju, ale również prawdopodobną wygraną antyreformatorskiej Koalicji Radykalnej Lewicy. Stąd już krok do wyjścia Grecji ze strefy euro, co dodatkowo skomplikowałoby sytuację w Europie, która obecnie musi zmagać się ze spowolnieniem gospodarczym. To ryzyko dostrzegają agencje ratingowe. Fitch uznał, że powtórne wybory mogą okazać się krytycznym momentem dla samej Grecji, jak i całej strefy euro.
Globalna ucieczka od ryzyka, na czym ucierpiały waluty krajów zaliczanych do rynków wschodzących (w tym zloty), doskonale tłumaczy dlaczego bez echa pozostała podwyżka stóp procentowych w Polsce. W środę Rada Polityki Pieniężnej, w obawie przed inflacją, zdecydowała się podwyższyć koszt pieniądza o 25 punktów bazowych do 4,75%. Decyzja ta ma jeszcze szansę zostać zauważona przez inwestorów. Warunkiem jest uspokojenie się nastrojów na rynkach.
W przyszłym tygodniu złoty będzie pozostawał pod wpływem czynników globalnych. Te zaś będą w głównej mierze uzależnione od wieści napływających z Grecji. Jeżeli liderzy polityczni porozumieją się ws. koalicyjnego rządu, należy oczekiwać poprawy sentymentu, a w ślad za tym umocnienia polskiej waluty. Gdyby jednak zwyciężyła opcja nowych wyborów, to trzeba liczyć się z dalszym odpływem inwestorów z rynków wschodzących i wyprzedażą złotego.
Nastroje na rodzimym rynku walutowym mogą jeszcze kształtować dane z Europy (wstępne odczyty PKB) i USA (produkcja, sprzedaż detaliczna, indeks Fed z Filadelfii, protokół FOMC). Drugoplanową rolę będą odgrywać natomiast dane z Polski (inflacja, bilans płatniczy, wynagrodzenia i zatrudnienie).