Początek sesji nie wyglądał jednak aż tak różowo. Inwestorów rozczarował indeks nastrojów ZEW z Niemiec, który nieoczekiwanie spadł poniżej zera i okazał się wyraźnie gorszy od prognoz ekonomistów, pokazując, że spowolnienie dotyka też gospodarczego prymusa Europy. Mimo słabego startu, giełdowi gracze znaleźli garść pozytywnych informacji i śmiało wkroczyli później na parkiet. Rynkom spodobała się aukcja hiszpańskiego długu. Madryt sprzedał 12- i 18-miesięczne bony skarbowe o łącznej wartości 3,039 mld euro z początkowo oferowanej puli o łącznej wartości 2-3 mld euro. Wyniki wtorkowej aukcji studzą z kolei ekonomiści, którzy z jednej strony wskazują uwagę, że pomimo rosnącej niepewności Madryt bez problemu znalazł kupców na swój długa, ale drugiej strony wskazują, że jeśli wysoka rentowność się utrzyma to Hiszpania szybko podąży w ślady Grecji, Irlandii i Portugalii i stanie się czwartym krajem strefy euro, który będzie trzeba ratować. Niemniej wyniki aukcji poszły w świat, a to wystarczyło, aby popyt utrzymywał dominację na rynku.
Fed impulsem dla rynku?
Pretekstem do poprawy nastrojów w kolejnych dniach może być posiedzenie Fed. Sytuacja na rynku mogłaby się zdecydowanie polepszyć, gdyby w środę Rezerwa Federalna zapowiedziała dalsze luzowanie ilościowe. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza staje się coraz większe. W ostatnich miesiącach wyraźnie bowiem osłabła kondycja rynku pracy (część gospodarki, na którą Fed zwraca szczególną uwagę przy podejmowaniu decyzji o polityce monetarnej) oraz spadła presja inflacyjna. Co więcej kryzys zadłużeniowy w strefie euro nie pozostaje bez wpływu na gospodarkę za Oceanem. Ubiegłotygodniowe dane o dynamice produkcji przemysłowej w maju oraz regionalny indeks koniunktury NY Empire State w czerwcu wskazują na spowolnienie koniunktury, co stanowi dodatkowy argument za dalszym luzowaniem. Jednak część analityków sądzi, że Fed zdecyduje się na walkę z dekoniunkturą i w środę ogłosi rozszerzenie "Operacji Twist" polegającej na wydłużeniu zapadalności posiadanych w portfelu obligacji, aby obniżyć długoterminowe, rynkowe stopy procentowe. Taka decyzja osłabiłaby dolara, co zwykle sprzyja aktywom uważanym za bardziej ryzykowne, czyli na przykład złotemu, akcjom i wycenianym w dolarze surowcom.
UE kolejną nadzieją dla rynku
Pretekstem do wzrostu może być czekanie na wyniki przyszłotygodniowego szczytu przywódców Unii Europejskiej. Należy jednak mieć na uwadze, że sytuacja nie jest tak oczywista jak przed tygodniem. Wprawdzie wyniki wyborów w Grecji w krótkim terminie neutralizują jedno z poważniejszych ryzyk, jakim było ewentualne opuszczenie przez Grecję strefy euro. Tyle tylko, że sytuacja na hiszpańskim rynku długu jest na tyle napięta, że skutecznie może popsuć nastroje. Szczególnie, gdyby publikowane w najbliższy czwartek wstępne wyniki audytu banków w Hiszpanii ujawniły, że muszą one być dokapitalizowane znacznie większą kwotą niż 150 mld EUR, o jakiej spekulują media.
Umiarkowane wzrosty na głównych europejskich parkietach i obserwowany spadek rentowności obligacji Hiszpanii i Włoch wyraźnie wsparł wzrost apetytu na ryzyko. W konsekwencji kurs najpopularniejszej pary walutowej EUR/USD wspiął się na nowe wyżyny, odrabiając tym samym poniedziałkową korektę. Obecnie znajdujemy się nad wsparciem 1,2550, dlatego można oczekiwać kontynuacji wzrostu notowań do 1,2730. Przełamanie oporu 1,2730 otworzy bramę bykom w strefę 1,2830.
Również na rynku GBP/USD, kurs znajduje się nad granicą ważnego oporu 1,5630. Presja popytu nadal utrzymuje się, dlatego kolejne maksima są realne. Kolejnym celem strony popytowej jest strefa 1,5860.