Nagły spadek wydatków konsumpcyjnych obniża szacunki wzrostu PKB za 2kw. do 1,5% lub mniej z +1,9% wzrostem za 1kw. Tym samym, wzrasta presja na Fed w celu zapewnienia dodatkowej stymulacji pieniężnej w celu pobudzenia gospodarki.
Poniedziałkowe dane o sprzedaży detalicznej mocno rozczarowały analityków. Okazało się, że sprzedaż zmalała w czerwcu zarówno przed (-0,5% m/m), jak i po uwzględnieniu środków transportu (-0,4% m/m), podczas gdy rynek liczył na niewielki wzrost. Co więcej, w dół skorygowano dane za poprzednie miesiące i w efekcie roczna dynamika sprzedaży w czerwcu to zaledwie 3,5% (najniżej od sierpnia 2010). Sprzedaż malała we wszystkich miesiącach drugiego kwartału, co nie jest dobrym prognostykiem przed danymi o PKB za drugi kwartał. Odpowiednie korekty w dół dokonały już największe biura analiz gospodarczych. Tym samym rosną spekulacje na temat przyszłych poczynań amerykańskiego banku centralnego. Widać, iż Wall Street chętnie rozgrywa lepsze od oczekiwań dane, jako wskazówkę o braku nowych programów stymulujących a słabsze, jako sygnał, iż Fed zostanie zmuszony do pomocy gospodarce. Nikt nie ma wątpliwości, że dotychczasowe programy stymulujące – czy to Fed, czy Europejskiego Banku Centralnego – przynosiły poprawę giełdom na długie tygodnie. Nie jest jednak powiedziane, że tak właśnie będzie, gdyż już wtorek może przynieść nowe silne impulsy. Przede wszystkim czeka nas wystąpienie szefa Fed w Kongresie. Wydaje nam się mało prawdopodobne, aby w zdominowanym przez Republikanów Kongresie Bernanke postawił pierwszy krok w kierunku trzeciej rundy drukowania pieniądza, niemniej część inwestorów może na to liczyć.
Do tego wtorek będzie pierwszym naprawdę intensywnym dniem publikacji raportów przez amerykańskie spółki. Poznamy raporty Goldman Sachs, Intela, Yahoo i J&J. Z danych makro należy wyróżnić produkcję i inflację w USA oraz indeks ZEW w Niemczech. Gdyby ZEW zaskoczył podobnie jak indeks nowojorskiego Fed, byłaby szansa na większą poprawę nastrojów. W Polsce poznamy dane z rynku pracy (oczekujemy wzrostu zatrudnienia o 0,1% i wynagrodzeń o 2,7% w skali roku), choć ich bezpośredni wpływ na rynek powinien być niewielki. W rezultacie wtorkowa sesja oznaczać może, że Wall Street i wszystkie rynki wpatrzone będą w zachowanie inwestorów amerykańskich, którzy uwagę będą dzielić pomiędzy wyniki spółek a sygnały pozwalające oczekiwać czegoś, co symbolicznie nazywa się QE3, czyli trzecią falą luzowania ilościowego. Każdy sygnał przybliżający Fed do QE3 będzie podchwytywany przez byki.