Bez wątpienia dużą rolę odgrywa tutaj psychologiczny opór na wysokości 1,32, który będzie w dalszym ciągu blokował byki przed dalszą wędrówką na północ. Niemniej, jest jeszcze za wcześnie, aby uznać, że teraz pałeczka będzie po stronie niedźwiedzi, ponieważ dopiero przełamanie 1,3080 może wywołać głębszą korektę do 1,2930. W związku z tym, najbardziej wiarygodnym scenariuszem jest realizacja trendu bocznego. Przemawiają za tym czynniki techniczne(przegrzane oscylatory, RSI w strefie wykupienia, sygnał sprzedaży na MACD) oraz determinanty fundamentalne(niepewność w stosunku do najbliższych danych makro ze Stanów.
Przypomnijmy, że wcześniej na rynku popularna była teoria, że złe dane to dobre dane. Ten pokrętny sposób myślenia zakładał, iż słabe dane makroekonomiczne, szczególnie z USA, zwiększają szansę na dodruk pieniądza przez Fed. Tym samym niejednokrotnie rynek nie reagował negatywnie na słabe raporty. Z taką sytuacją do czynienia mieliśmy choćby w poprzedni piątek, kiedy rozczarowujący wzrost zatrudnienia został kompletnie zignorowany. Teraz jednak rynki dostały już od banków centralnych to, na co liczyły i niewiele więcej można ich z tej strony oczekiwać. To zaś oznacza, że nie powinno być już taryfy ulgowej dla słabych danych. Co więcej, wraz z upływem czasu brak poprawy sytuacji makroekonomicznej mógłby uzmysłowić rynkom, iż długo wyczekiwane działania banków nie przynoszą efektów i sprawić, że reakcje na dane stałyby się bardziej nerwowe.
Pierwszy test mamy w tym tygodniu. Wskaźniki wyprzedzające może nie należą jeszcze do najbardziej popularnych publikacji, ale najlepiej i najwcześniej sygnalizują zmiany w koniunkturze gospodarczej. Absolutnie kluczowy będzie czwartek, kiedy poznamy wskaźniki PMI dla Niemiec i Francji oraz Chin. W sierpniu PMI dla strefy euro okazał się pozytywnym zaskoczeniem po miesiącach spadków. Gdyby indeksy wzrosły po raz drugi, mogłoby to przesądzić o utrzymaniu się dobrych nastrojów, gdyż pojawiłaby się nadzieja, iż poza wsparciem EBC (niższe koszty finansowania długu) poprawa nastąpi też z drugiej strony (szybszy powrót do wzrostu). Jednocześnie wskaźnik dla Chin nieoczekiwanie spadł i jeśli spadek ten pogłębi się, będzie to dużym zagrożeniem również dla Europy (nie mówiąc o mini-hossie na rynkach surowców przemysłowych czy AUDUSD).
Na pozostałych rynkach walutowych, analiza techniczna również przemawia za realizacją trendu bocznego. Przykładem jest tutaj para GBP/USD, gdzie scenariusz konsolidacji w ciągu ostatniej sesji ulega częściowej realizacji. Przed bezwzględną dominacji podaży będzie chroniło wsparcie 1,6180. Dopóki znajdujemy się powyżej tego poziomu, dopóty nowe maksima w dłuższym horyzoncie czasowym są realne. W przeciwnym wypadku, może dojść do testu 1,6080.
Do korekty wzrostowej doszło na rynku USD/PLN. Kontynuacja tej tendencji jest jeszcze możliwe, jednak bardziej zdecydowane wydłużenie fali wzrostowej będzie bardzo trudnym zadaniem, bowiem w pobliżu znajduje się ważna strefa oporu 3,1560-3,1860. Przebicie kursu powyżej tego pułapu z obecnej analizy wydaje się praktycznie niemożliwe.
Krzysztof Wańczyk
Analityk walutowy