Po bezprecedensowych działaniach ze strony Banku Japonii w mediach pojawiły się oczekiwania, iż być może G20 będzie wywierać na Japończykach presję. Widać jednak, iż tak się nie stanie. Co ciekawe, komentarze niemieckich polityków nie mają wpływu na euro. Dziś dane o inflacji w Wielkiej Brytanii i wystąpienie prezesa Draghiego w hiszpańskim parlamencie.
Brainard osłabiła jena
Wczoraj pisaliśmy, iż pojawiły się dobre powody, aby osłabienie jena przynajmniej przejściowo zostało skorygowane. Te powody – przede wszystkim piątkowa wypowiedź japońskiego ministra finansów (iż osłabienie jena było zbyt szybkie) oraz przerwa w działaniach BoJ (posiedzenie w czwartek) nadal są aktualne. Jednak poniedziałek był dobrym przykładem, iż przy tak silnym trendzie jakakolwiek zmiana stron wymaga potwierdzenia na wykresie, którego zabrakło. Z kolei wypowiedź z amerykańskiego Treasury spowodowała wzrost notowań do nowych maksimów.
Chodzi o wypowiedź Lael Brainard, która poparła japońską inicjatywę ożywienia wzrostu gospodarczego oraz walki z deflacją. Ta wypowiedź ma bardzo istotne znaczenie, gdyż ma miejsce tuż przed szczytem G20, a zatem staje się jasnym, iż USA nie poprą żadnej inicjatywy, która miałaby powstrzymać japońskie zapędy. Polityka USA w tym zakresie ma sens – amerykańska gospodarka jest relatywnie mało wrażliwa na zmiany kursu walutowego, a wręcz silniejszy dolar może pomóc dłużej utrzymać niską inflację (oddalając zacieśnienie monetarne – proces, który dla Treasury z pewnością nie będzie miły). Z kolei ożywienie w Azji, wraz z tym obserwowanym w USA, ma kluczowe znaczenie dla globalnej gospodarki. Wracając do jena – nadal jest szansa, iż posiedzenie BoJ zainicjuje korektę, choć przy tak regularnym trendzie na UJ nie można przecenić znaczenia sygnałów technicznych – jako minimum para musi wyjść dołem z kanału wzrostowego widocznego dobrze na interwale H4 (obecnie testujemy górne ograniczenie).
Niemcy o euro
W centrum dyskusji o walutach znajduje się także euro. Po wypowiedziach prezydenta Hollande w ubiegłym tygodniu, tym razem głos zabrali Niemcy. Szef Bundesbanu Jens Weidmann uznał, iż euro nie jest przewartościowane i ostrzegł polityków przed próbami osłabiania euro, gdyż słabsze euro mogłoby prowadzić do inflacji (!). W kwestii euro wypowiadał się także minister finansów, zaznaczając, iż kurs euro nie powinien podlegać manipulacji. Te wypowiedzi to teoretycznie zielone światło dla umocnienia euro. Jak na razie mają one jednak niewielki wpływ na rynek, być może dlatego, że premie od obligacji na południu Europy zaczęły znów rosnąć (choć na razie nie są to duże ruchy). Być może o dalszym rozwoju sytuacji na parze EURUSD przesądzą dane o PKB – te jednak poznamy dopiero w czwartek.
Na wykresach:
EURUSD, H4 – na moment obecny struktura spadkowa na parze EURUSD może być zarówno zakończoną już korektą ABC, jak i większą strukturą 5-falową; na ten pierwszy scenariusz wskazuje dwukrotne wybronienie dolnego ograniczenia kanału spadkowego – 3ka z reguły wybija taki kanał, prowadząc do przyspieszenia trendu; z drugiej strony słabość kupujących jest ewidentna – po tak silnym spadku nie stać ich na jakiekolwiek odbicie; z kolei konsolidacje w stylu obserwowanej obecnie na parze EURUSD najczęściej prowadziły do kontynuacji trendu; warto zatem zaczekać na kierunek wybicia z tej konsolidacji; jej wsparciem jest 1,3350, zaś ograniczeniem ok. 1,3430