W środę uwaga inwestorów skupi się na odczytach z Ameryki, gdzie światło dzienne ujrzy raport dotyczący sprzedaży detalicznej za luty – godz.13.30. Odczyt na poziomie lepszym, niż oczekiwania analityków(prognoza 0,5% m/m) będzie z pewnością odebrany przez rynki, jako kolejny sygnał do skrócenia programu QE prowadzonego przez Fed. Po ostatnich dobrych wynikach z rynku pracy pojawiły się już głosy, że amerykański bank centralny powinien dopasować skalę zakupów obligacji zabezpieczonych hipotekami w zależności od sytuacji zmieniającej się w gospodarce, co spowodowało umocnienie amerykańskiego dolara, dlatego i w tym przypadku reakcja inwestorów może być podobna. Natomiast o godz. 11 napłyną dane ze strefy euro dotyczące produkcji przemysłowej. Analitycy oczekują, że produkcja w styczniu skurczy się o 2,2% r/r wobec spadku w grudniu o 2,4% r/r. Ta pozycja będzie analizowana w kontekście możliwego terminu obniżek stóp procentowych przez EBC, tym bardziej, gdyby odczyt okazał się bardziej rozczarowujący, niż spodziewają się ekonomiści. W tym tygodniu przypada również spłata drugiej tury programu LTRO, który obecnie wypada dość skromnie, przy kwocie 229 mld euro, co stanowi 22,5% udzielonych pożyczek. Ten wynik można tłumaczyć faktem, że skorzystały z tego mniejsze podmioty, które mogą mieć problem z zachowaniem płynności.
Spekulacje na temat przyspieszonego nadzwyczajnego posiedzenia BOJ pod przewodnictwem nowego prezesa Banku Japonii umocniło japońskiego jena w relacji do amerykańskiego dolara w trakcie ostatnich kilkunastu godzin handlu. Ruch na południe pozwolił na oddalenie się od historycznych maksimów z sierpnia 2009 roku, jednak nie neguje trendu wzrostowego, który nadal powinien obowiązywać. Nowy kandydat na prezesa Banku Japonii opowiada się za przyspieszeniem wprowadzenia nielimitowanego programu skupu aktywów zaplanowanych na 2014r. i zwiększeniem skali zabiegów.
Od początku marca złoty pozostaje stabilny i w stosunku do amerykańskiego dolara waha się w przedziale 3,15-3,20. Najbliższe dni nie powinny pod tym względem nic zmienić, ponieważ opublikowana przez NBP nie miała dla inwestorów większego znaczenia. Po pierwsze główne jej punkty zostały powtórzone na marcowym posiedzeniu, a pod drugie pod głębokiej obniżce rzędu 50 punktów bazowych mało, kto spodziewa się szybkiego posunięcia w kierunku luzowania polityki pieniężnej. Jest to realne z uwagi na elastyczne podejście do celu inflacyjnego. Należy zauważyć, że Rada przetrwała okres, w którym CPI znalazła się powyżej celu bez nadmiernych podwyżek, dlatego teraz może postąpić podobnie, gdy CPI spadnie poniżej celu to RPP może pozostać niechętna do nadmiernych obniżek. Na taki scenariusz wskazuje ostatnia wypowiedź prezesa NBP M. Belki, który opowiada się za strategia „wait and see".
EUR/USD
Już drugi tydzień z rzędu przeciąga się ubijanie dna na rynku eurodolara. Walka o utrzymanie 1,2960 wciąż trwa. Kurs nie potrafi skutecznie odbić się od tego wsparcia. Pojawiające się dotychczas impulsy wzrostowe są póki, co zbyt krótkotrwałe, aby mogły zmienić na trwałe układ sił na rynku. Pierwszym sygnałem powrotu byków na parkiet będzie przełamanie 1,3080. Kolejna poprzeczka leży na wysokości 1,3135. Dopiero przełamanie 1,3135 będzie stanowić silny sygnał kupna, który może wywindować kurs pary walutowej do 1,3250.
GBP/USD
Słaby raport makro wskazujący na głęboki spadek produkcji przemysłowej(-2,9% r/r vs. -1,1% r/r) na Wyspach przyczynił się do osłabienia brytyjskiego funta. Tym samym kurs pary GBP/USD kolejny dzień z rzędu znalazł się na nowych niższych poziomach. Inwestorzy, którzy oczekują przerwania cyklu deprecjacji notowań „kabla" muszą oczekiwać na przełamanie najbliższego oporu na wysokości 1,4950. Przejście notowań pary walutowej nad ten poziom może pozwolić bykom przejąć stery, co w rezultacie oznaczać może test 1,5150. Póki, co dominuje rynek niedźwiedzia.