Impuls pojawił się w piątek, kiedy to prezes Belka stwierdził, że prognozy wzrostu gospodarczego zapisane w projekcji inflacyjnej NBP, mogą być zbyt pesymistyczne. Jednocześnie premier Tusk uspokoił inwestorów, dając do zrozumienia, że rynek nie powinien się obawiać nowelizacji budżetu. Przedstawione we wtorek założenia – możliwa nowelizacja może wynieść 16 mld zł, a jednocześnie 8,5–8,6 mld oszczędności ma być znalezionych przez ministerstwa – są zgodne z wyliczeniami ekonomistów. Tyle że na dłuższą metę rząd rozpoczął niebezpieczną grę – jeżeli w kolejnych latach ożywienie w gospodarce będzie niemrawe, to inwestorzy stracą budowane przez lata zaufanie do Polski... W krótkim okresie kluczem dla dalszego rozwoju wypadków będą słowa Bena Bernanke, jakie padną w Kongresie. Można spodziewać się dużej zmienności, gdyż szef Fedu może znów poznać się jako bardziej zdeklarowany „gołąb". Reasumując – dolar ma przestrzeń do dalszego osłabienia, co jeszcze może wesprzeć złotego. Mocniejsze spadki złotego, w ślad za rynkiem EUR/USD mogą dopiero nadejść we wrześniu – wtedy rynek przekona się, o ile, i czy Fed ograniczy program QE3, a także z jakim bagażem problemów wokół krajów PIIGS będą musieli uporać się decydenci w strefie euro.