Dwa główne kanały długofalowego oddziaływania wysokich cen surowców energetycznych na waluty emerging markets to groźba pogorszenia sytuacji w bilansie płatniczym oraz obniżenia perspektyw wzrostu gospodarczego przy jednoczesnym nasileniu tendencji inflacyjnych. Skalę zagrożenia dla makroekonomicznej stabilności uzmysławia fakt, że cena baryłki typu Brent denominowana w tureckiej lirze jest o 20 proc. wyższa niż na początku roku. Analogiczna statystyka dla brazylijskiego reala wynosi 25 proc., a dla południowoafrykańskiego randa sięga około 30 proc. Wydaje się jednak, że w wymienionej trójce w najbardziej newralgicznym położeniu jest Turcja, której piętą achillesową od lat jest wysoki deficyt na rachunku obrotów bieżących. Przy postępującej repatriacji kapitału z ryzykownych rynków, złoty na tle większości walut państw wschodzących wykazywał znaczną siłę. Tendencja ta będzie podtrzymana, do czego przyczynią się kolejne dowody ożywienia koniunktury napływające zarówno z krajowej gospodarki, jak i z państw będących naszymi kluczowymi partnerami handlowymi. Wczoraj były nimi wysokie wartości indeksów PMI obrazujących kondycję przemysłu, które dały impuls do chwilowego spadku EUR/PLN poniżej 4,25.