Ogólny obraz na pierwszy rzut sugeruje presję na rynki wschodzące w związku z ożywieniem obaw o rozpoczęcie procesu ograniczania ekspansji monetarnej przez Fed jeszcze przed końcem roku. Wbrew pesymistycznym założeniom dane z rynku pracy za listopad pokazały solidny przyrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym, który pchnął trzymiesięczną średnią ponad 200 tys., a zatem do poziomu, który w opinii gołębich członków Fed jest warunkiem koniecznym dla rozpatrywania redukcji QE3. Najmocniejsza reakcja nastąpiła na amerykańskim rynku długu, gdzie rentowności 10-letnich papierów skoczyły o 18 pb do 2,79% i są najwyżej od 19 września, czyli od czasu, kiedy Fed zaskoczył rynek i utrzymał program skupu aktywów bez zmian. Skok rentowności na rynkach bazowych pociągnął za sobą mocno na niego zorientowany rynek polski – oprocentowanie krajowych 10-atek wzrosło w piątek o 15 pb do 4,38%. Takie zachowanie rynku długu nie sprzyja złotemu.
Pomimo tego oczekiwania, że ograniczanie luzowania monetarnego przez Fed ma mieć wyraźnie negatywne skutki dla złotego, wydają się przesadzone. Najbardziej zagrożone są te waluty z rynków wschodzących, których gospodarki w największym stopniu są uzależnione od zewnętrznego finansowania, a w tym kontekście Polska z deficytem na rachunku bieżącym bliskim 2% prezentuje się zdecydowanie lepiej niż Brazylia, Indie i RPA, gdzie deficyt jest dwukrotnie większy. Co więcej sam argument dla przeceny (przyspieszenie procesu normalizacji polityki pieniężnej przez Fed) może być nietrafiony. Tak samo jak we wrześniu Fed powstrzymała się od zmian w programie skupu aktywów w związku z niepewnością o rezultat sporu fiskalnego w Kongresie, tak samo może czekać z decyzją nawet do marca, biorąc pod uwagę, że debata o finansowanie budżetu powróci na przełomie stycznia i lutego. Dlatego też skłaniałbym się do poglądu, że nastawienie inwestorów do złotego nie uległo większej zmianie, a wczorajsza świąteczna płytkość rynku złotego mogła zostać wykorzystana do poprawienia niskim kosztem poziomów atrakcyjnych do powiększenia długich pozycji w polskiej walucie. Uważam, że potencjał do dalszych wzrostów EUR/PLN jest ograniczony i jeszcze przed końcem miesiąc kurs powróci poniżej 4,20.
EUR/PLN:
Najwyższe od ponad miesiąca poziomy EUR/PLN powinny zachęcić krajowych eksporterów do sprzedaży waluty, prowokując cofnięcie pary do 4,1950. Ale presja na podbicie w stronę 4,2350 może jeszcze w tym tygodniu się objawić, biorąc pod uwagę spekulację odnośnie QE3 i negatywny wpływ rynków bazowych na polski rynek długu.
EUR/USD: