Mateusz Adamkiewicz, analityk rynków finansowych w HFT Brokers Dom Maklerski

Ostatnie tygodnie nie należą jednak do udanych dla funta i podobnie jak w przypadku wielu innych aktywów początek problemów możemy połączyć z krachem giełdowym w Chinach. Gospodarka brytyjska ma się naprawdę dobrze. Indeksy PMI utrzymują się na poziomie 50 pkt od kilkunastu miesięcy, również od kilkunastu miesięcy wzrost PKB systematycznie wynosi ponad 2,5 proc. w relacji rocznej; a stopa bezrobocia od początku 2014 roku zmalała z ponad 7 do 5,5 proc. Jak na gospodarkę rozwiniętą są to świetne wyniki, a co więcej, poprawa jest niezwykle systematyczna – nawet gospodarka amerykańska notowała w tym zakresie większe wahania. Mocna gospodarka rodzi oczekiwania na podwyżki stóp procentowych i właśnie na tej fali funt zyskiwał w ostatnich miesiącach. Wyraźne spowolnienie chińskiej gospodarki i obawy o światowy wzrost gospodarczy doprowadziły do tego, że inwestorzy przestali wierzyć w rychłą podwyżkę stóp procentowych na Wyspach. Nie chodzi nawet o to, że gospodarka brytyjska jest zależna od Chin, tylko o globalne nastroje, które chwilowo nie będą sprzyjać zaostrzaniu polityki monetarnej. W tym tygodniu odbędzie się posiedzenie Banku Anglii, które nie przyniesie jednak zmiany parametrów polityki monetarnej. W obecnych warunkach nie ma co liczyć na podwyżkę stóp procentowych, a komunikat może zostać jedynie złagodzony. Funt ostatnio traci, ponieważ wygórowane oczekiwania zostały wyraźnie zmniejszone. To nie oznacza jednak, że funt wszedł w długoterminowy trend spadkowy, są to jedynie przejściowe kłopoty. Po pierwsze, gospodarka Wielkiej Brytanii pozostaje mocna i w dużej mierze odporna na problemy gospodarki Chin. Po drugie, Bank Anglii i tak zostaje drugim po Fedzie kandydatem do podwyżek stóp procentowych w świecie gospodarek rozwiniętych. Wyłączając dolara, funt może nie jest doskonałą okazją inwestycyjną na rynku walutowym, tyle że chwilowo nie ma lepszych.