Kurs EURUSD przebił opór na 1.1460 i wzrósł do najwyższego poziomu od końca sierpnia (1.1480). Dziś czekają nas kolejne ważne dane ze Stanów, w tym przede wszystkim inflacja CPI za wrzesień (14:30) oraz wystąpienia członków Fed, z posiadającym prawo do głosu Dudleyem na czele (16:30). Ponadto poznamy finalny odczyt dynamiki inflacji w Polsce za wrzesień (14:00).

Mimo, że od dłuższego czasu Janet Yellen i kilku innych członków zarządu Fed stale twierdzi, że stopy procentowe zostaną podniesione jeszcze przed końcem roku, rynki finansowe z każdym tygodniem zdają się być, co do tego coraz mniej przekonane. Widać to w notowaniach amerykańskiego dolara, który od początku miesiąca jest zdecydowanie najsłabszą walutą w gronie G10, rentownościach amerykańskich obligacji, które wczoraj pospadały do najniższych poziomów od kilku miesięcy oraz w kontraktach na stopę Fed, które w ostatnich dniach w zasadzie całkowicie wymazały prawdopodobieństwo podwyżki stóp w październiku, a o jedną trzecią zmniejszyły wycenę podwyżki w grudniu. Trudno jednak dziwić się takiemu zachowaniu rynku w momencie, gdy doszło do znacznego pogorszenia kluczowych danych makro i to w sytuacji, gdy wciąż utrzymuje się widmo silniejszego spowolnienia w Chinach oraz na pozostałych rynkach wschodzących, które może pogrążyć całą gospodarkę światową. Gwoździem do trumny dolara i nadziei na podwyżki stóp może stać się dzisiejszy odczyt inflacji CPI z USA. Będzie on o tyle ważny, że jednym z głównych powodów braku podwyżki w poprzednich miesiącach była właśnie uporczywie niska inflacja. Jeżeli więc dane rozczarują, powinno dojść do dalszego spadku oczekiwań na zacieśnienie polityki Fed, a co za tym idzie osłabienia dolara. W tej sytuacji EURUSD powinien rosnąć powyżej 1.15, a USDPLN spadać w kierunku wsparcia na 3.6650.

W trakcie sesji azjatyckiej poznaliśmy dane z Australii i Nowej Zelandii. Stopa bezrobocia w Australii zgodnie z oczekiwaniami pozostała na poziomie 6.2%, jednak zatrudnienie spadło o 5.1 tys. przy oczekiwanym wzroście o 9.6 tys. Co więcej pogorszyła się jakość rynku pracy, gdyż za spadek zatrudnienia odpowiadały przede wszystkim pełne etaty (-13.9 tys.), wzrosło natomiast zatrudnienie w niepełnym wymiarze godzin (+8.9 tys.). Dobrze wypadła natomiast sprzedaż samochodów, która we wrześniu zwiększyła się o 5.5% m/m i 7.7% r/r. W nowej Zelandii natomiast trzeci miesiąc z rzędu wzrósł indeks PMI dla przemysłu (55.4 pkt. – najwyżej od lutego), a drugi raz z rzędu indeks nastrojów konsumentów (do 114.9 pkt. – najwyżej od kwietnia). Po tych danych AUD i NZD zyskują dziś najsilniej wśród walut G10. Waluty Antypodów dodatkowo wspiera słabość USD i co więcej jeżeli dane z USA dalej będą rozczarowywać, AUD i NZD jako jedne z najwyżej oprocentowanych, mają szansę wciąż być relatywnie najsilniejsze. Dziś w nocy, na notowania NZD wpływ powinien mieć również odczyt inflacji CPI z Nowej Zelandii (23:45).

Z kolei odczyt inflacji z Polski ma szansę lekko umocnić złotego. Prognoza mBanku zakłada rewizję w górę wstępnego odczytu z -0.8 do -0.5% r/r, co w takiej sytuacji oznaczałoby, że deflacje we wrześniu nie przyspieszyła o 0.1pp, a spowolniła o 0.2pp. To z kolei wymuszałoby sporą zmianę oceny perspektyw inflacyjnych i przyszłych decyzji RPP. EURPLN może znów zniżkować do 4.21.