USA: Na wczorajszym posiedzeniu FED nie zmienił parametrów polityki pieniężnej (przedział dla stopy funduszy federalnych pozostał na poziomie 0,25-0,50 proc.). Nie zgłoszono głosów sprzeciwu. Wymowa komunikatu jest jednak bardziej „gołębia" – usunięto sformułowanie nt. zbilansowania przyszłych ryzyk dla gospodarki, przywracając wcześniejsze nt. uważnego monitorowania wydarzeń na rynkach zagranicznych. Zmieniono też przymiotnik opisujący tempo wydatków konsumentów i inwestycji firm  z solidnego na umiarkowany. Co do inflacji, to FED nadal oczekuje odbicia w stronę celu inflacyjnego w średnim terminie, to jednak w krótkim okresie niskie ceny ropy będą stanowić spore obciążenie. Członkowie Rezerwy Federalnej dostrzegli, natomiast dalszą poprawę na rynku pracy od grudniowego posiedzenia pomimo zauważalnego spowolnienia w gospodarce w końcówce roku.

Naszym zdaniem:

FED nie próbował wczoraj „ingerować" w rynkowe oczekiwania, które od kilku tygodni podważają wcześniejsze założenia dotyczące 4 podwyżek stóp w tym roku. W zasadzie to je nawet lekko wzmocnił – model CME FEDWatch sugeruje pierwszą podwyżkę stóp najwcześniej w lipcu (50 proc. prawdopodobieństwa), ale dopiero wskazanie na wrzesień jest wyraźniejsze (59 proc.). Oczywiście nie można wykluczyć sytuacji w której FED mocno zaskoczy rynek w marcu, ale aby do tego doszło, to musiałoby zaistnieć kilka czynników – wyraźnie lepsze dane makro napływające w I kwartale, przy czym nie chodzi tu o rynek pracy, a bardziej o wskaźniki aktywności ISM, czy też dynamikę sprzedaży detalicznej, oraz wydatków gospodarstw domowych. Stanowiłyby one przeciwwagę dla słabszego IV kwartału i dawałyby preteksty do bardziej optymistycznej projekcji na kolejne kwartały. Druga sprawa to sytuacja na rynkach międzynarodowych – czyli Chiny i pośrednio cała Azja (tu pytanie, na ile chińskie władze będą w stanie uspokoić rynki oferując ogromny program stymulacyjny dla gospodarki). Równie istotna jest też kwestia notowań ropy naftowej (tu kluczowe będzie na ile ewentualne porozumienie nt. cięć w produkcji pomiędzy Rosją, a OPEC zostanie w ogóle zawarte i stanie się pierwszym impulsem do ustabilizowania cen tego surowca w najbliższych kwartałach – więcej na ten temat piszemy w raporcie surowcowym). Warto jednak zauważyć, że największym beneficjentem takiej sytuacji byłyby waluty oparte o surowce, oraz te z emerging markets, które na przestrzeni ostatnich miesięcy były w defensywie. Oczywiście kosztem pozycji amerykańskiego dolara.

W krótkim terminie wymowa wczorajszego komunikatu FED jest jednak „gołębia" i staje się pretekstem do osłabienia dolara względem zdecydowanej większości walut (wyjątkiem jest chociażby jen, co tłumaczy się oczekiwaniami związanymi z jutrzejszym posiedzeniem Banku Japonii). Zwłaszcza, że sam FED zauważył wczoraj, że wzrost gospodarczy spowolnił w końcu roku, co nieco pesymistycznie ustawia oczekiwania rynku pod publikowane jutro szacunki nt. PKB w IV kwartale. Warto jednak zwrócić uwagę, że mediana oczekiwań rynku (0,8 proc.) nie odbiega zdecydowanie od zwyczajowo pesymistycznych wskazań modelu Atlanta FED GDP Now, który wskazuje na wzrost w ujęciu zanualizowanym o 0,7 proc. To dowód na to, że pośrednio taki scenariusz jest już zdyskontowany, co może dać pretekst do czasowego odreagowania słabości dolara jutro po południu. W krótkim terminie, tj. dzisiaj inwestorzy powinni zwrócić uwagę na publikowane o godz. 14:30 dane nt. dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku za grudzień. Odczyty bywają nieraz dość zmienne, ale akurat w tej sytuacji słabe dane za grudzień mogą „nastawić" rynek na wspomniane już jutrzejsze dane nt. PKB. Mediana oczekiwań zakłada spadek o 0,6 proc. m/m i 0,1 proc. bez środków transportu.

We wczorajszym wpisie nt. sytuacji technicznej koszyka BOSSA USD zwracaliśmy uwagę naryzyko kontynuacji zapoczątkowanej w ostatnich dniach tendencji spadkowej. Zaprzeczeniem byłby szybki powrót ponad linię trendu wzrostowego, która została naruszona (dzisiaj przebiega wokół 83,95 pkt.), ale do tego nie doszło. Zwyżkę, jaka miała miejsce w grudniu i styczniu b.r. można potraktować jako formację klina zwyżkującego, co teoretycznie zapowiadałoby głębszą korektę notowań dolara w najbliższych tygodniach – ruch minimum to test podstawy w/w formacji, czyli dołek z 15 grudnia przy 82,25 pkt.